Grzegorz Lato pogrążył się własnym oświadczeniem

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2012, 12:24 • 2 min czytania

Na nudnawą środę – PZPN jak znalazł. W najnowszym odcinku Grzegorz Kulikowski oskarża Grzegorza Latę, że ten wziął łapówkę, a Grzegorz Lato zamieszcza oświadczenie, że wcale nie wziął, bo nie otworzył koperty (kopertę wziął, jej zawartość też, tylko nie zajrzał do środka). Oświadczeniem prezes związku tylko się pogrąża, więc można założyć, że faktycznie napisał je osobiście – a brak błędów ortograficznych sugeruje, że Olejkowska trzymała się z daleka. Hmm, na Kulikowskiego trzeba uważać, bo chodzi po mieście i wciska ludziom gifty, a na Latę trzeba uważać, bo jak się coś u niego zostawi, to nie sprawdzi, co to jest, tylko kitra do szafy pancernej. Strach położyć portfel, bo skonfiskuje.
Rzućmy okiem na oświadczenie Laty, które ewidentnie kupy się nie trzyma. Albo jak powiedziałby Janek Tomaszewski – tylko kupy się trzyma!

Grzegorz Lato pogrążył się własnym oświadczeniem
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Co wam tu nie pasuje? Otóż Lato napisał: „25 stycznia 2012 roku złożyłem do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa korupcji bądź spowodowania przeciwko mojej osobie postępowania karnego”. Jeśli chciałby wyjść na uczciwego, trzeba byłoby wyciągnąć wniosek, że do całego zdarzenia doszło 24 stycznia, prawda? No dobrze – 20 stycznia! Albo, niech już będzie – 15! W każdym razie prezes, który czuje się wmanipulowany w jakąś cuchnącą sprawę idzie do prokuratury NATYCHMIAST. Albo przynajmniej – niemal od razu. Jeśli uważa, że ktoś chce go wkręcić w korupcję, to reaguje błyskawicznie. Dla własnego dobra.

Reklama

Ale Lato złożył zawiadomienie dopiero 25 stycznia.

Wydaje się całkowicie wykluczone, by Kulikowski mógł być u Laty w gabinecie po listopadzie 2011 roku. W listopadzie zostały przecież upublicznione „taśmy prawdy”, nagrane właśnie przez GK. Od tamtej pory Kulikowski był w związku persona non-grata. Ba, nawet wcześniej już go z centrali goniono, bo poszła fama, że nagrywa. W wersji najbardziej dla Laty korzystnej, prowokator mógł mu zostawić kopertę w listopadzie 2011 roku. No to jakże to tak? Lato 25 stycznia zgłosił, że otrzymał kopertę kilka miesięcy wcześniej?

Bezsens.

Niestety, ale tą datą się Lato wyłożył. Pierwsza myśl, która mogła przyjść do głowy: przestraszył się, że sprawa wypłynie i pobiegł złożyć zawiadomienie, o czym wcześniej wcale nie myślał. Tak czy nie? Jest gdzieś luka w naszym rozumowaniu?

Poza tym… słyszeliście, żeby ktoś zostawiał kopertę, a druga osoba – zamiast powiedzieć „zabieraj to!” – protokolarnie przekazywała kopertę do sejfu? Na kilka miesięcy?

– Dzień dobry, proszę, tu jest koperta.
– Dziękuję, protokolarnie przekażę ją do sejfu, bo jestem uczciwy.

Piramidalna bzdura. Grzesiu, ty lepiej oświadczeń już nie pisz, lepiej ci szło nawet składanie świątecznych życzeń w wersji video.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama