Nic dziwnego, że gospodarze nie wytrzymali. Wyższy poziom drukowania – nawet spalonego po wyrzucie z autu można pokazać w razie konieczności. Czerwona kartka dla napastnika zamiast rzutu karnego – oczywista oczywistość.
Reklama
14 marca 2012, 22:58 • 1 min czytania
Nic dziwnego, że gospodarze nie wytrzymali. Wyższy poziom drukowania – nawet spalonego po wyrzucie z autu można pokazać w razie konieczności. Czerwona kartka dla napastnika zamiast rzutu karnego – oczywista oczywistość.