Napisaliśmy dzisiaj tekst o Nildo, który solidnie zapracował na karę, którą przywalił mu Górnik Łęczna (zwany aktualnie Bogdanką Łęczna). Okazuje się jednak, że sprawa jest znacznie bardziej złożona i ma drugie dno. Ł»eby lepiej zrozumieć, o co chodzi, trzeba poznać całe tło. Piłkarz oczywiście zawinił – i to nie podlega dyskusji. Trzeba jednak dodać koniecznie, że i klub zachowuje się podle.
Nasz poprzedni artykuł o Nildo znajdziecie TUTAJ. Oto, czego w nim zabrakło, a czego dowiedzieliśmy się od osoby bliskiej Brazylijczykowi:
1. Do bójki z udziałem Nildo doszło niemal cztery miesiące temu i rzekomo przez ten cały czas klub prowadził „czynności wyjaśniające”.
2. Klub trzymał tę bójkę niczym asa w rękawie, bo tak naprawdę niczego nie wyjaśniał, tylko negocjował z Nildo przedłużenie wygasającego w czerwcu kontraktu. Piłkarz nie był zainteresowany podpisaniem nowej umowy, ponieważ miał znacznie lepsze propozycje.
3. Nildo został poinformowany, że jeśli nie przedłuży kontraktu, to klub ukarze go dyscyplinarnie za bójkę. Dodatkowo Łęczna przestała płacić piłkarzowi.
4. Łęczna od czterech miesięcy nie zapłaciła piłkarzowi wynagrodzenia, więc Nildo złożył do PZPN pismo o rozwiązanie umowy z winy klubu. Dopiero w reakcji na ten ruch klub wyskoczył z karą dla Nildo.
Teraz wszystko wygląda trochę inaczej, prawda? Za sprawą stoi prezes klubu Artur Kapelko, niegdyś członek Wydziału Dyscypliny PZPN.