Polska piłka to jednak dom wariatów. Zajrzyjmy na chwilę do Łodzi, gdzie urzęduje znany i lubiany ŁKS. Tam też pojawił się sponsor i nowy prezes w jednej osobie, pan Andrzej Voigt. Okazuje się, że pan Voigt bardzo lubi futbol i pewnego dnia postanowił: – Potrenuję z wami!
Drużyna jest w trakcie rozgrywek i przygotowuje się do kolejnych meczów ligowych, natomiast Voigt zakłada koszulkę reprezentacji Polski, dres i faktycznie szykuje się do zajęć wraz z zawodowymi bądź co bądź zawodnikami. Konsternacja. Ale po chwili konsternacja tylko narasta. Ktoś krzyczy: – Prezesie, ale jak pan ma trenować, to najpierw musi pan przejść chrzest!
Voigt nie wyczuwa, że to wkrętka, więc mówi: – OK, przejdę chrzest.
Mija kilka chwil, a PREZES KLUBU EKSTRAKLASY siedzi z wypiętą dupą, a piłkarze spuszczają mu łomot. Sądzicie, że w Polonii Warszawa zawodnicy spuścili manto Wojciechowskiemu, w Wiśle Cupiałowi, a w Legii Walterowi? No, chyba jednak nie! Ale w Łodzi prezes wypina tyłek. I chlast! Chlast! I chlast!
Ale postawił na swoim. Wziął udział w treningu. Gratulujemy.
PS Zdjęcie, jak zapewne rozumiecie, nie do końca oddaje opisywaną sytuację. ŁKS to nie Warta Poznań.