A może Orest Lenczyk nie powinien robić transferów?

redakcja

Autor:redakcja

11 marca 2012, 21:40 • 5 min czytania

Kompromitująco rok 2012 zaczął Śląsk Wrocław. Miał walczyć o mistrzostwo Polski, a teraz musi naprawdę mocno zapracować na to, żeby zmieścić się chociaż na podium. Na dwanaście możliwych do zdobycia punktów, ten zespół zdobył ledwie dwa. Pisaliśmy, że tym razem pewnie wygra, bo w końcu musi – chociażby przez przypadek, futbol w końcu w znacznej mierze składa się z przypadków. Ale to by musiał być naprawdę bardzo, bardzo, bardzo duży przypadek, żeby dzisiaj Śląsk mógł pokonać Koronę. Kielczanie byli bezwzględnie lepsi w każdej formacji i po prostu wdeptali gospodarzy w ziemię. Teraz mają tylko dwa punkty straty do drużyny prowadzonej przez Oresta Lenczyka.
Nie ma sensu rozpisywać się na temat meczu, bo osoby najbardziej zainteresowane i tak go widziały. Warto natomiast zastanowić się nad jednym tematem – czy Oresta Lenczyka nie gubi jego własna bufonada? Tak strasznie chciał, żeby nikt mu się nie wpieprzał do transferów. Tak bardzo chciał mieć nie tyle decydujący, co jedyny głos przy każdej transakcji. Tak bardzo chciał, by nikt nie odważył się wyszukiwać zawodników do jego zespołu. Udało mu się nawet całkowicie odsunąć od polityki transferowej dyrektora sportowego, Krzysztofa Paluszka. Dostał pełną autonomię.

A może Orest Lenczyk nie powinien robić transferów?
Reklama

I jaki jest teraz transferowy bilans Lenczyka?

Patrik Mraz – nie łapie się do meczowej osiemnastki
Dalibor Stevanović – nie łapie się do meczowej osiemnastki
Marek Wasiluk – czasami gra, ale asem nie jest
Mateusz Cetnarski – gra bardzo słabo, permanentnie zawodzi
Dariusz Pietrasiak – pozytywna postać, mimo zawalonego meczu z Legią
Johan Voskamp – miał dobry początek, teraz w ogóle nie gra
Rafał Gikiewicz – czasami gra, ale lepszy od Kelemena nie jest

Reklama

O ile się nie mylimy, to są wszyscy zawodnicy, których sprowadził Lenczyk, zwłaszcza pierwsi dwaj – teraz, w kluczowym momencie – mieli pomóc w walce o mistrzostwo Polski. Już widać, że gdzieś popełniono błąd. Mraz słabo wypadł nawet w spotkaniu Młodej Ekstraklasy, przeciwko Widzewowi فódź.

Oczywiście, w czasie pracy Lenczyka przyszedł też Rok Elsner (ruch na plus), jednak z jego sprowadzeniem Lenczyk nie miał nic wspólnego: był to transfer bezgotówkowy, sam trener nie chciał tego zawodnika, ale działacze mając zaufanie do menedżera, który go polecał postanowili podpisać kontrakt – zwłaszcza, że nic to nie kosztowało. Elsner długo nie grał, aż z konieczności dostał szansę – gdy kontuzję odniósł Przemysław Kaźmierczak. W ogóle, co ciekawe, do momentu przyjścia Lenczyka Śląsk dokonywał niemal wyłącznie transferów bezgotówkowych (płacił jedynie prowizje), natomiast komfort dokonywania normalnych zakupów otrzymał dopiero obecny szkoleniowiec.

Niestety dla Lenczyka – bo wiemy, że bardzo mu się to nie podoba – Śląsk ciągle bazuje na zawodnikach, których sprowadził Ryszard Tarasiewicz. Są to Mila, Kaźmierczak, Madej, Fojut, Celeban, Pawelec, Kelemen, Diaz, Dudek, Socha… Wydaje się, że zawodnicy sprowadzeni przez Lenczyka – za wyjątkiem Pietrasiaka – wcale nie podnieśli poziomu tego zespołu, a być może nawet w pewnym momencie coś zaburzyli. Niewykluczone, że gdyby pierwszych dwóch meczów Lenczyk nie poświęcił na majstrowanie przy taktyce, aby zmieścić w jedenastce zakupionych przez siebie zawodników, to wrocławianie mieliby więcej punktów.

Zabrzmi to więc jak chlaśnięcie Lenczyka w twarz, ale musimy prowokacyjnie zapytać: może trzeba zadzwonić do Tarasiewicza? Niech „Taraś” robi transfery, a Lenczyk tych sprowadzanych piłkarzy trenuje? Może Tarasiewicz nie sprawdza się jako trener, za to sprawdza się jako człowiek odpowiedzialny za transfery, a w przypadku OL wygląda to dokładnie odwrotnie? Może nie ma co się wzajemnie obrażać, a lepiej zdać sobie sprawę z własnych ograniczeń? Duma do kieszeni, co?

Szczęście Śląska polega na tym, że w najbliższej kolejce do Wrocławia przyjeżdża Cracovia, która w razie czego jest w stanie pokonać się sama. Dzięki temu zespół Lenczyka nie powinien nawiązać do Jagiellonii Białystok, która rok 2011 zaczęła jako lider, a potem było tak…

Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 1:1
GKS Bełchatów – Jagiellonia Białystok 0:0
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 1:2
Lech Poznań – Jagiellonia Białystok 2:0
Wisła Kraków – Jagiellonia Białystok 2:0
Jagiellonia Białystok – Arka Gdynia 1:0

Czyli – pierwsze zwycięstwo dopiero w szóstym meczu. Śląsk pewnie wygra w piątym. Jednakże między Jagiellonią i Śląskiem jest wyraźna różnica – z „Jagi” odszedł wtedy czołowy (najlepszy?) piłkarz, czyli Kamil Grosicki, natomiast Śląsk teoretycznie się tylko wzmacniał. A dlaczego wzmacniał się tylko teoretycznie, a nie praktycznie – na to pytanie musi odpowiedzieć Lenczyk.

Tyle o Śląsku. Teraz pochwalić trzeba Koronę, która jest najlepszym zespołem 2012 roku, a Paweł Sobolewski jest chyba najlepszym piłkarzem ligi w tych czterech pierwszych spotkaniach. Ze wszystkich zespołów, na ten patrzy się najprzyjemniej, bo ten właśnie zespół najmniej pozostawia przypadkowi. Mówi się, że każdy łańcuch jest tak mocny jak jego najsłabsze ogniwo. W Koronie takich ogniw nie ma, tam nikt się nie zatrzymuje, nikt nie kalkuluje, nikt nie chowa się za plecami innych, nikt nie wymachuje rękoma. Ł»ywy organizm, ewidentnie nakierowany na walkę przez 90 minut. Przeciwnicy marzą głównie o jednym – o końcowym gwizdku.

O spotkaniu Widzewa فódź z Bełchatowem – wybaczcie – nie chce nam się pisać, ponieważ stało na żenującym, czwartoligowym poziomie, czemu daliśmy już wyraz w naszej weekendowej relacji live.


Śląsk Wrocław – Korona Kielce 1:2 (oceniał Wojciech Kowalczyk)

Śląsk: Rafał Gikiewicz 4 – Piotr Celeban 4, Jarosław Fojut 1 (obniżone, bo powinien dostać czerwoną kartkę i spowodować rzut karny dla Korony), Marek Wasiluk 3 (50 Dariusz Pietrasiak 4), Mariusz Pawelec 3 – Waldemar Sobota 3, Rok Elsner 2 (77 Mateusz Cetnarski), Przemysław Kaźmierczak 3, Sebastian Mila 3 (77 Sebastian Dudek), فukasz Madej 4 – Cristián Díaz 2.

Korona:
Zbigniew Małkowski 4 – Paweł Golański 6 (60 Artur Lenartowski 5), Pavol StaŁˆo 7, Tadas Kijanskas 7, Tomasz Lisowski 6 – Kamil Kuzera 7 (76 Piotr Malarczyk), Aleksandar Vuković 7, Vlastimir Jovanović 7, Paweł Sobolewski 8, Maciej Korzym 7 – Daniel Gołębiewski 6 (86 Jakub Bąk).


Widzew فódź – GKS Bełchatów 1:0 (oceniał Wojciech Kowalczyk)

Widzew: Maciej Mielcarz 5 – فukasz Broź 5, Ugochukwu Ukah 4, Hachem Abbès 5, Dudu Paraíba 4 – Krzysztof Ostrowski 2 (58 Przemysław Oziębała 4), Mindaugas Panka 4, Bruno Pinheiro 4 (78 Jakub Bartkowski), Princewill Okachi 4, Marcin Kaczmarek 3 – Mehdi Ben Dhifallah 3 (62 Radosław Matusiak 4).

Bełchatów:
فukasz Sapela 3 – Filip Modelski 4, Mate Lacić 3, Maciej Wilusz 3, Jacek Popek 3 – Tomasz Wróbel 2, Grzegorz Baran 3, Grzegorz Fonfara 3 (46 Kamil Wacławczyk 3), Miroslav Boپok 3, Kamil Kosowski 3 (56 Mateusz Mak 3) – Marcin Ł»ewłakow 2 (56 Paweł Buzała 2).

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama