Serię trzech przegranych spotkań z rzędu na własnym boisku po raz ostatni Wisła Kraków zanotowała w 1963 roku. Dzisiaj mogła tamto „osiągnięcie” wyrównać – w 18. sekundzie spotkania Mateusz Możdżeń stanął przed wspaniałą okazją do zdobycia gola. Zamiast wykorzystać setkę i zostać bohaterem – został antybohaterem, bo po dwóch żółtych kartkach wyleciał z boiska. Ma za swoje – trzeba mieć w sobie coś z cymbała, żeby kłócić się z sędzią po jego PRAWIDŁOWEJ decyzji, ale też po decyzji zupełnie nieistotnej, zaraz na początku spotkania. Chłopcze, wydarłeś się na arbitra i co? Co chciałeś w ten sposób osiągnąć? Pokazać, jaki z ciebie kozak? A może spodziewałeś się, że sędzia odwoła decyzję, przeprosi i poinformuje, że żadnej nakładki jednak nie było?
Możdżeń może kiedyś zmądrzeje, może nie. Lepszej okazji już mieć nie będzie, chociaż gdyby Lech przez niego przegrał – czego był w drugiej połowie bliski – terapia byłaby iście szokowa.
Ostatecznie remis jest sprawiedliwy, chociaż żadnej ze stron nie zadowala. Lech w razie zwycięstwa jeszcze mógłby się łudzić, że poprzez ligę wywalczy awans do europejskich pucharów, Wisła nie pozostaje bez szans, ale jej sytuacja też jest bardzo trudna – po tej kolejce może mieć aż siedem punktów straty do trzeciego miejsca. Kiedy jeszcze oba zespoły grały w pełnych składach, lepsze wrażenie robili goście.
ŁKS Łódź – w dużej mierze dzięki sędziemu, ale o tym będzie później – miał już wygrany mecz z Cracovią. Komfortowe 2:0 do przerwy, potem sytuacja Marka Saganowskiego na 3:0, punkty już praktycznie w kieszeni. Aż nagle Piotr Klepczarek postanowił zaakcentować swoją obecność – celowo zatrzymał piłkę ręką w zupełnie niegroźnej sytuacji, na środku boiska. A że już wcześniej jedną żółtą kartkę miał – to dostał czerwoną. Wyjazd. Najbardziej idiotyczna czerwona kartka ostatniej dekady.
Gdyby Klepczarek nie zagrał ręką, ŁKS miałby dzisiaj 19 punktów, a Cracovia 16. A tak – mają po 17. Zadowolonych po tym spotkaniu nie ma, bo być nie może. Tylko uprawdopodobnił się scenariusz, że oglądaliśmy dwóch spadkowiczów. Gra zresztą właśnie coś takiego sugerowała. Słabi i słabsi, do tego sędzia akuratny, pierdołowaty, czyli w sam raz na ten właśnie mecz.
No dobrze, z tym sędzią to taki gorzki żart. Nawet najgorszy piłkarz ma prawo, by jego zagrania oceniał ktoś w miarę fachowy. Tymczasem sędzia Paweł Gil spieprzył TRZECI MECZ Z RZĘDU. W pierwszej kolejce rozegranej w 2012 roku nie pokazał czerwonej kartki Jarosławowi Fojutowi w meczu Śląsk – Ruch (pamiętacie, prawda?). Dzisiaj zareagował na krzyk Saganowskiego i podyktował rzut karny z kapelusza, dodatkowo pokazując żółtą kartkę nie temu zawodnikowi, który zagrał piłkę ręką (Hoskowi zamiast Ł»ytce). Między tymi ligowymi spotkaniami prowadził też mecz w Lidze Europy i niestety przyniósł Polsce wstyd. Oto co pisali hiszpańscy dziennikarze po spotkaniu Athletic Bilbao – Lokomotiw Moskwa…
Urizar Azpiarte: W emocjonującym meczu Paweł Gil spisał się źle, źle i jeszcze raz źle. Mówię trzy razy „źle”, bo przy trzech okazjach nie pokazał kartki rosyjskiemu pomocnikowi Tarasowowi.
Inaki Alzola: Popełniał nawet błędy przy takich detalach, jak ustawieniu piłki przy rzutach rożnych (ewidentnie za linią) Athleticu Bilbao. Poza tym nie pozwalał walczyć w powietrzu ani na polu karnym, ani poza nim, mimo że w innych sytuacjach akceptował używanie rąk i łokci bezkarnie. Ciężko mi zrozumieć, jak to możliwe, że na poziomie kontynentalnym dopuszcza się do tak słabych występów sędziego.
Gil więc daje ciała nie tylko na boiskach polskich, ale też jego ślepota jest w pewnym sensie eksportowana. Potem nie dziwmy się, że nie ma naszych arbitrów na wielkich piłkarskich imprezach, bo Gil nominację na międzynarodowego to chyba wygrał na związkowej loterii.
Wisła Kraków – Lech Poznań 0:0 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
Wisła: Sergei Pareiko 7 – Marko Jovanović 5, Osman Chávez 5, Kew Jaliens 6, Júnior DÃaz 6 – Andraپ Kirm 4 (60 Maor Melikson 5), Cezary Wilk 5, Gervasio Núñez 5 (79 TomÃ¡Ł¡ Jirsák), Ivica Iliev 6, Dragan Paljić 4 (60 Łukasz Garguła 5) – Dudu Biton 3.
Lech: Krzysztof Kotorowski 6 – Marcin Kikut 5, Hubert Wołąkiewicz 5 (46 Manuel Arboleda 5), Marcin Kamiński 6, Luis HenrÃquez 5 – Mateusz Możdżeń 2, Dimitrije Injac 6, Rafał Murawski 5, Semir Ł tilić 5 (71 Ivan ÄurÄ‘ević 6), Vojo Ubiparip 2 (61 Siergiej Kriwiec 3) – Artjoms Rudنevs 3.
ŁKS Łódź – Cracovia 2:2 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
ŁKS: Pavle Velimirović 6 – Artur Gieraga 5, Michał Łabędzki 3, Piotr Klepczarek 1, Ronald Gërçaliu 3 – Wojciech Łobodziński 4, Oļegs LaizÄns 5, Antoni Łukasiewicz 4, Maciej Iwański 6, Agwan Papikjan 4 (61 Paweł Sasin 3) – Marek Saganowski 4 (87 Marek Gancarczyk).
Cracovia: Wojciech Kaczmarek 6 – Krzysztof Nykiel 3, Jan HoŁ¡ek 3 (63 Deivydas MatuleviÄius 3), Mateusz Ł»ytko 4, Hesdey Suart 5 – Sebastian Szałachowski 2 (78 Sebastian Steblecki), Andraپ Struna 4, Mateusz Bartczak 3, Vladimir Boljević 5, Saïdi Ntibazonkiza 3 – Koen van der Biezen 1 (90 Marcin Budziński).
PS Informacja dla Macieja Murawskiego (musimy to napisać, ponieważ już kolejny raz serwuje nam ten sam błąd) – Wyparło nie ma na imię Bogdan. Powinieneś to wiedzieć, facet gra w lidze ze dwadzieścia lat, nawet dzieliliście przez pół roku szatnię. Chociaż może tyle gadałeś, że biedny Bodzio W. nie miał kiedy się przedstawić.