ŚRODA: Jest jedna drużyna, dla której Skorża porzuciłby każdy klub…

redakcja

Autor:redakcja

07 marca 2012, 09:52 • 6 min czytania

O tym więcej w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym”. Polecamy też tekst o Tomaszu Kafarskim – jedyna (w miarę) długa i ciekawa rzecz w dzisiejszej prasie.
FAKT

ŚRODA: Jest jedna drużyna, dla której Skorża porzuciłby każdy klub…
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Józef Wojciechowski twierdzi, że słaba gra jego piłkarzy sprawiła, że odsunęła się możliwość ściągnięcia kolejnego sponsora dla klubu.

Reklama

– Te rozmowy bardzo się utrudniły. Ten temat jest jak na razie do odłożenia ad acta. Oczywiście dzięki takiej, a nie innej postawie piłkarzy – wyjaśnia Faktowi Wojciechowski.

Koło nosa szefowi Polonii przeszło około miliona euro za sezon. Straty, które poniósł Wojciechowski, mogą się wkrótce odbić na zarobkach samych piłkarzy. Boss Czarnych Koszul zapowiedział, że jeśli gra zespołu się nie poprawi, zawodnicy nie będą otrzymywali pensji.

Poza tym Wisła, Śląsk i Jagiellonia chcą Pazdana, a Jacek Bednarz ma przebudować Wisłę, ściągając większą ilość polskich piłkarzy.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Maciej Skorża jest o krok od przedłużenia umowy z Legią, a my zwracamy na ciekawy fragment rozmówki z nim.

Czyli nie zamierza pan zabiegać o klauzulę w kontrakcie?
Myślę, że każdy trener ma takie bardziej skryte zawodowe plany. Ja oczywiście nie jestem wyjątkiem. Chciałbym pracować z kadrą, ale moim marzeniem jest drużyna olimpijska.

Drużyna olimpijska? A nie kadra narodowa? Pan żartuje…
Ależ skąd! Od najmłodszych lat marzyłem, by być uczestnikiem igrzysk olimpijskich. Gdyby więc ktoś zaproponował mi prowadzenie drużyny, która wystartuje w igrzyskach w Rio de Janeiro, bo w Londynie naszych piłkarzy przecież nie będzie, to zgodziłbym się bez wahania. W takim razie byłbym skłonny poświęcić pracę w każdym klubie.

Image and video hosting by TinyPic

Mamy tu też sylwetkę Tomasza Kafarskiego.

Na jego szczęście największym zwolennikiem talentu szkoleniowego Kafarskiego była osoba w Lechii najważniejsza – większościowy udziałowiec Andrzej Kuchar (…). – Do końca chciałem, żeby Tomek został w Lechii. Sądziłem, że jeżeli już Tomka należało zwolnić, to po wiosennym meczu z Wisłą w Gdańsku (0:3), który według mojej oceny dawał Lechii w przypadku wygranej realną szansę włączenia się do walki o mistrzostwo. Obok pamiętnego finału Pucharu Polski w 1983 roku był to najważniejszy mecz Lechii w jej powojennej historii. Tomek i drużyna egzaminu nie zdali. Niestety zarówno zarząd, jak i rada nadzorcza przeoczyła lub zbagatelizowała ten kluczowy dla rozwoju klubu moment – analizuje Kuchar, po czym dodaje: – Najgorsze, co w stosunku do trenerów robią kluby, to zwalnianie ich, kiedy już popełnili większość błędów. Innymi słowy: nauczył się u nas, zwalniamy go, idzie do konkurencji i robi wynik.

(…)

Gdy w drugiej lidze został asystentem Dariusza Kubickiego, ten wykorzystywał go właściwie tylko do ustawiania pachołków w czasie treningów. – Pamiętam, jak kiedyś przed wyjściem na zajęcia spytaliśmy Kafarskiego, co dziś będziemy robić – wspomina Mateusz Bąk. – On tylko gorzko się uśmiechnął i powiedział: „Nie mam dostępu do tej bazy danych”.

Wytrwał. Przetrzymał Kubickiego i najpierw został asystentem nowego szkoleniowca Jacka Zielińskiego, a później sam przejął zespół. Kuchar mówił kiedyś na łamach naszej gazety, że nigdy nie zapomni wymiany zdań, gdy zastanawiał się, czy warto dać Kafarskiemu posadę głównego szkoleniowca Lechii. – Mówię mu: „Tomek, widzę, że masz talent do tej pracy, ale boję się, że w krytycznej chwili pękniesz”. A on popatrzył na mnie tym swoim groźnym kaszubskim spojrzeniem i odparł: „Może i zawalę jakiś mecz, gdzieś popełnię prosty błąd, ale na pewno nie pęknę! Nigdy!”.

GAZETA WYBORCZA

Tekst o problemach Polonii Warszawa.

Czy to treningi halowe, a nie na boiskach są przyczyną słabej postawy Polonii w dwóch ostatnich spotkaniach ligowych? Był to jeden z zarzutów, jaki postawił klubowi Jacek Zieliński w rozmowie z właścicielem klubu Józefem Wojciechowskim.

– To prawda, trener miał o to do mnie żal – o warunki do treningu. Miał w tym sporo racji. W ubiegłym tygodniu tylko raz zostaliśmy wpuszczeni na boisko przy Konwiktorskiej. To jest skandal, że musimy prosić się o treningi na stadionie, który jest do nas przypisany, i nie zostajemy wysłuchani. Widocznie komuś strasznie zależy na tym, żeby temu klubowi się nie powiodło – mówi Wojciechowski.

(…)

Boisko ocenione zostało bowiem jako idealne. – Jest perfekcyjnie przygotowane – przyznał Zieliński przed jedynym jak dotąd tegorocznym meczem na Konwiktorskiej z Widzewem. Ale ponieważ w ubiegłym tygodniu trenowały na nim przed rozegranym na Stadionie Narodowym meczem towarzyskim kadra Polski i Portugalii, Polonia została dopuszczona tylko do jednych zajęć, tuż przed wyjazdem do Bełchatowa. Gospodarz obiektu – Warszawski Ośrodek Sportu i Rekreacji – podporządkowuje teraz swoje działania reprezentacji. Dla niej wyremontowano szatnie, po zakończeniu sezonu wymieniona zostanie murawa, treningi przed Portugalią miałyby być jednym z testów gotowości przed Euro. Przez to Polonia została zepchnięta w lutym na drugi plan.

Piłkarze „Czarnych Koszul” nie mogli w tym czasie trenować w swoim ośrodku treningowym w Markach. Brak tam podgrzewanej płyty, tydzień temu boisko zamieniło się w jezioro, przez kilka ostatnich dni było zmarznięte. Klub zrezygnował – jak w minionych latach – z wyjazdu na minizgrupowania do Grodziska Wlkp. albo do Gutowa Małego pod Łodzią.

SPORT

Image and video hosting by TinyPic

Wywiad z prezesem Śląska, Piotrem Waśniewskim, ale strasznie przegadany…

Ogromnie szkoda tego remisu z Widzewem فódź uzyskanego przez gospodarzy w ostatnich sekundach, ale mnie najbardziej szkoda tego zbiegu nieszczęśliwych okoliczności w meczu z Legią, bo ten wynik może być najważniejszy w ostatecznym rozrachunku. Ale przyjmuję to wszystko spokojnie. Należało się spodziewać, że cały czas nie będzie świetnie, że nie zawsze będziemy wygrywać i być liderem. Oczywiście można powiedzieć: szkoda, że już po trzech kolejkach straciliśmy to liderowanie, ale przecież w dalszym ciągu mamy realne szanse nawet na mistrzostwo. Nie straciliśmy dystansu nie tylko do Legii, ale także i do miejsc dających udział w pucharach. To nie jest tak, że nie można w ogóle się tym nie przejmować, ale ani ja, ani nikt nie zamierza wpadać w jakąś panikę.

Czyli zupełnie nie są rozważane bzdury o zmianie trenera, co próbują już niektórzy sugerować?
Absolutnie nie można czegoś takiego powiedzieć. Co więcej – to, co w tej chwili mamy, jest przecież zasługą tego trenera. Niemądrym byłoby, gdyby nagle po tych trzech meczach, wszystko w tym temacie odwróciło się o 180 stopni.

(…)

W końcówce ubiegłego roku doszło do nieznanej dotąd w tym klubie sytuacji, opóźnienia bądź wręcz niewypłacenia premii za europejskie puchary czy też za wyniki w rundzie jesiennej. Jak na dziś przedstawia się sytuacja?
Wszystko jest już ustalone i podzielone. Zawodnicy jeszcze co prawda tych pieniędzy na swoje konta nie dostali, ale doskonale wiedzą – bo miałem z nimi spotkanie 2-3 tygodnie temu dotyczące właśnie tej kwestii – ile każdy z nich otrzyma. Piłkarze byli bardzo zadowoleni z tego, co wspólnie ustaliliśmy i w tej kwestii nie ma już żadnych problemów, wątpliwości czy wręcz obaw, że tych pieniędzy nie dostaną.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama