Masiota aż przebiera nogami, żeby zostać prezesem PZPN, ale…

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2012, 17:45 • 2 min czytania

Jacek Masiota niby prezesem PZPN być nie chce, ale między wierszami w udzielonym „Polsce The Times” wywiadzie aż wrzeszczy: – Ja, ja, teraz ja! Poza tym, że pan JM ma prezencję, umie się wysłowić i jest w oczywisty sposób inteligentny, wypada jeszcze zadać pytanie: – A dlaczego miałby zostać prezesem? Co za nim przemawia?
Bo niestety – niewiele. Trzeba zadać proste pytanie: – Co pan zrobił, by dostać takie stanowisko? Czym może się pan pochwalić?

Masiota aż przebiera nogami, żeby zostać prezesem PZPN, ale…
Reklama

No właśnie – gdy trzeba mówić o sobie, a nie o Grzegorzu Lacie czy innym niepełnosprawnym w ten czy inny sposób przeciwniku, pojawia się problem. Argument, że Masiota jest mądrzejszy od Laty, to żaden argument, bo powiedzmy sobie szczerze – żadne to osiągnięcie być mądrzejszym. Facet raczej powinien przedstawić wykaz. Osiągnąłem to, to, to i to i NA TEJ PODSTAWIE chciałbym się ubiegać o prezesurę w PZPN.

Kim jednak jest Masiota? Jest prawnikiem Lecha Poznań, który po zatrzymaniu Piotra Reissa i Waldemara Krygera oświadczył, że Lech nie jest Lechem, tylko Amiką, dlatego prokuratura może wszystkim w Poznaniu skoczyć (użył innych słów, ale taki był przekaz). Jako przedstawiciel „Kolejorza” został wysłany do władz Ekstraklasy SA, a jako przedstawiciel Ekstraklasy SA – do władz PZPN, gdzie miał walczyć o interesy klubów. We władzach Ekstraklasy SA już go nie ma, za to we władzach PZPN siedzi dalej.

Reklama

Pytanie – co udało mu się wywalczyć? Co zrobił w interesie klubów, które go przecież do związku wysłały? Słynie z krytykowania prezesa PZPN i pozostałych członków zarządu, ale co samemu zrobił? Jeśli nawet niewiele mógł przepchnąć – co próbował zrobić? Z jakimi wystąpił inicjatywami?

Nie ma nic prostszego niż krytykowanie PZPN, zwłaszcza gdy siedzi się w samym jego środku (z drugiej strony – nie ma też drugiej korporacji na świecie, w której członek zarządu co chwilę wychodziłby do dziennikarzy i mówił, że prezes zarządu jest ignorantem, to raczej wbrew „ładowi korporacyjnemu”). Dlatego, panie Jacku, zamiast się lansować w mediach, proszę najpierw albo coś zrobić jako członek zarządu PZPN albo chociaż spróbować coś zrobić i przedstawić listę genialnych inicjatyw, które nie zostały przez resztą zarządu przyjęte.

Jak mawia nasz znajomy – kupę pan zrobił i jeszcze kupę ma pan do zrobienia.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama