Czymś, co nas niezmiennie irytuje, są bajeczki opowiadane przez piłkarzy. Już kiedyś mieliśmy Marcina Cabaja, który opowiadał o swoim niedoszłym transferze do Aalesund. Mówił wtedy: – Pojechałem do Norwegii, zobaczyłem, że zespół przez cały rok trenuje i gra na sztucznej trawie, więc szybko się spakowałem i wróciłem…
Menedżer Jarosław Kołakowski, który organizował testy, skontrował wtedy na naszych łamach: – To co mówi Marcin, to oczywista nieprawda. Nie jest tak, że szybko wrócił, jak tylko zobaczył, że zespół trenuje na sztucznej trawie. Był w Norwegii przez tydzień czasu, a po tygodniu Aalesund zrezygnowało z zatrudnienia go. Na treningach prezentował się ani dobrze, ani źle, po prostu średnio, natomiast barierą był brak komunikatywności u zawodnika. Marcin nie zna żadnego języka obcego, uznano, że nie potrafi się odnaleźć w nowym otoczeniu.
Tyle gwoli przypomnienia.
Dzisiaj na łamach „Przeglądu Sportowego” Cabaj znowu kituje, tym razem na temat swoich testów w duńskim Viborgu: – Nie porozumieliśmy się w sprawie wynagrodzenia. Ł»ycie w Danii jest droższe niż w Polsce. Jeśli zgodziłbym się na proponowane warunki, razem z rodziną musielibyśmy żyć tak, żeby przeżyć. Niewiele udałoby się także zaoszczędzić i przywieźć do kraju. Sprawa transferu do tego klubu jednak nie upadłą. Wróci prawdopodobnie po sezonie.
Czyli tak – nie porozumieli się, ale klub go dalej bardzo chce i Cabaj też chce, tylko że nie teraz, ale za pół roku. Oczywiście… Ponadto tam by za dużo Cabaj nie zaoszczędził, za to w Polonii Bytom… Oj, w Polonii to się dopiero ustawi.
Prawda jest inna – do rozmów na temat wynagrodzenia w ogóle nie doszło. Viborg sprowadził z Liverpoolu reprezentanta Danii do lat 21, Martina Hansena, którego pensję w części będzie opłacał angielski klub i w związku z tym nie był zainteresowany zakontraktowaniem Polaka. Cabaj na testach nie zaprezentował się źle, natomiast klub po prostu chciał skorzystać z okazji i wziąć młodego, perspektywicznego zawodnika ze swojego kraju, na którego zresztą nastawiał się od początku.
Tyle, cała historia. Po co kłamać? Wstydliwa historia z Aalesund niczego Cabaja nie nauczyła?