Jak Roman Kołtoń wyśmiał Wojciecha Kowalczyka, czyli krótko o kibolach

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2012, 14:45 • 2 min czytania

Roman Kołtoń w czasie naszego ulubionego „Cafe Futbol” nie polemizował z Wojciechem Kowalczykiem, gdy ten mówił o swego rodzaju proteście polskich kibiców. Nie – on go zwyczajnie wyśmiał. „Ja się lubię pośmiać, hahahaha”. A potem przedstawił iście PR-ową interpretację tego, że w ostatnich miesiącach na meczach reprezentacji albo w ogóle nie ma dopingu (Niemcy, Włochy, Portugalia), albo nawet nie ma ludzi (Węgry).
Niestety, Romku, możesz się śmiać w duszy, możesz na głos, ale swego rodzaju protest jest. Rzuć okiem na to zdjęcie…

Jak Roman Kołtoń wyśmiał Wojciecha Kowalczyka, czyli krótko o kibolach
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Czego na nim brakuje? Otóż brakuje FLAG. Przed długie lata polscy kibice potrafili oflagować każdy stadion – to był ich znak rozpoznawczy. Niektóre charakterystyczne biało-czerwone flagi widoczne były na obiektach na całym świecie, na każdym kontynencie, na którym akurat coś się działo. Teraz przychodzi do meczu w Warszawie i jakoś dziwnym trafem tych flag nie ma. A skoro nie ma flag – to znaczy, że nie ma ludzi, którzy je wywieszali. Innymi słowy – nie ma kiboli. Są osoby dość przypadkowe, natomiast nie ma osób, które w poprzednich latach tworzyły całą otoczkę. Te po prostu z jakichś przyczyn nie miały ochoty przyjechać.

Reklama

W przyczyny nie ma sensu wnikać, jest ich bardzo wiele – zaczynając od represji skierowanych w stronę kibiców, braku współpracy ze stowarzyszeniami, a kończąc na farbowanych lisach, które grają w reprezentacji PZPN. Możesz się, Romku, śmiać, ale fakty są takie: na kadrze nie ma zorganizowanego dopingu, ponieważ nie ma kiboli. W Warszawie na reprezentację nie przychodzi młyn Legii, w Gdańsku – młyn Lechii, a we Wrocławiu – młyn Śląska. Ci, którzy – rzec można – profesjonalnie zajmują się rozkręcaniem dopingu na meczach piłkarskich omijają spotkania kadry. Tak po prostu od pewnego czasu jest – koniec, kropka. I nie wynika to z przypadku. A skoro nie z przypadku – to można mówić o proteście (proteście, bojkocie, ignorowaniu – jak zwał, tak zwał).

Normalni ludzie, że tak nazwiemy kibiców okazjonalnych, nigdy nie stworzą niezapomnianej atmosfery. To nie ich wina – po prostu tego nie potrafią, nie mają doświadczenia. I dopóki kibole będą protestować czy też ignorować mecze kadry, atmosfera będzie właśnie taka.

A teraz możesz się dalej śmiać. Śmiech to zdrowie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama