Nie jest tajemnicą, że Franciszek Smuda bardzo ostrzył sobie zęby na powrót do Wisły Kraków. Jak wiadomo, w Polsce nie zatrudni go ani Lech, ani Legia, może Wojciechowski z Polonii, bo on bierze każdego… Ale generalnie – „Franz” sądził, że uda mu się wyprosić Bogusława Cupiała o posadę. Popatrzmy, jak w ostatnich dniach zmieniał zdanie.
FRANCISZEK SMUDA PRZED ZATRUDNIENIEM PROBIERZA W WIŚLE (wywiad dla PAP): – Mam kontrakt do Euro, ale już wiem, co będę robił później. Nawet, gdybyśmy zagrali w finale. Po zakończeniu turnieju najpierw solidne wakacje, a później… Dowiecie się w lipcu.
FRANCISZEK SMUDA PO ZATRUDNIENIU PROBIERZA W WIŚLE (wywiad dla Rzeczpospolitej): – Nie chcę w tej chwili myśleć o tym, co będzie. Na pewno podejmę jakąś decyzję, ale na razie nie mam czasu się zajmować tak daleką przyszłością. Muszę być przygotowany na wszystko, więc rozważam różne propozycje, ale przecież jeśli Polska wyjdzie z grupy, mogę przedłużyć umowę z reprezentacją. Wierzę, że tak będzie.
Selekcjoner we wtorek oficjalnie zapowiada odejście z reprezentacji po Euro 2012, bez względu na wynik (trudno inaczej zinterpretować słowa dla Polskiej Agencji Prasowej), a w czwartek zmienia zdanie – jednak chętnie by został. O odpowiedzialność za słowa nigdy nie można było go podejrzewać, ale… Ha! Franiu, jesteś doskonały. Mamy nadzieję, że bezrobocie nigdy cię nie dogoni, bo gdzie my znajdziemy drugiego takiego prawdziwka jak ty?