Czwarty, ostatni odcinek analizy wywiadu udzielonego przez Franciszka Smudę Polskiej Agencji Prasowej. Stosunkowo – co szczerze przyznajemy – najmniej ciekawy, taki na dobicie.
Weźmy pod lupę fragmenty wywiadu:
– Ludovic Obraniak, Paweł Brożek, Adam Matuszczyk i Grzegorz Sandomierski zimą zmienili kluby.
– I bardzo dobrze zrobili. Wszyscy już zaczęli grać, z wyjątkiem Brożka, który wciąż jest w tym samym miejscu, co w Trabzonsporze. To jest największy znak zapytania. Jeśli nie wskoczy do składu, to… szkoda chłopaka. Ale to dla niego samego będzie największa tragedia.
Smudzie nieśmiało przypominamy, że Matuszczyk TEŁ» NIE GRA, właśnie kolejny mecz w drugiej lidze w całości przesiedział na ławce rezerwowych.
* * *
– A Tomasz Kuszczak, który w Watfordzie powinien zacząć grać regularnie?
– Jednak debiut miał raczej nieudany. Puścił trzy bramki, choć nie wiem, czy któraś padła z jego winy. Będziemy go obserwować. Nie zamykamy przed nim drzwi. Generalnie z bramkarzami w ogóle nie mamy kłopotów. Trójkę wybierzemy bez problemów.
Selekcjoner mówi, że „nie wie, czy któraś bramka padła z jego winy”?! Zna tylko suchy wynik? To my, mając generalnie Watford w dupie i nie interesując się specjalnie samym Kuszczakiem zdążyliśmy chociaż obejrzeć skrót, żeby zorientować się, że polski bramkarz zawalił pierwszego gola, a selekcjoner nawet nie ma o tym pojęcia? Wiedzę na temat formy zawodników czerpie z suchych wyników?!
* * *
– Ilu trenerów rozpracowuje rywali?
– To wielka operacja, nad całością czuwa Hubert Małowiejski. To świetny analityk, ale jeśli ktoś myśli, że jedna osoba sobie poradzi, to jest w błędzie. Pomagają mu jego ojciec Włodzimierz, Piotr Maranda z PZPN oraz Marcin Broniszewski. Spotykamy się na dwa dni w każdym tygodniu i rozkładamy na czynniki pierwsze przeciwników. Ostatni miesiąc poświęciliśmy na Greków. Chcemy znać każdy szczegół, który może mieć znaczenie. I takie narady będziemy kontynuować aż do ME.
Widzimy, że ręka rękę myje. Hubert Małowiejski to syn Włodzimierza Małowiejskiego, u którego Franciszek Smuda jakimś cudem obronił pracę w szkole trenerskiej. Marcin Broniszewski to brat innego Broniszewskiego (adwokata), który dla Smudy konstruował kontrakty – bardzo dobre zresztą, ten z Lechem był niemal niezrywalny – gdy ten wiązał się z kolejnymi pracodawcami. Może Franiu jeszcze zaangażujesz żonę jako związkową okulistkę?