Tomasz Hajto wściekł się, że dosłownie za moment – nie wiadomo po co – na zgrupowanie reprezentacji Polski pojechać ma Tomasz Frankowski. Poprzedni trenerzy Jagiellonii – Michał Probierz i Czesław Michniewicz – też próbowali z układem PZPN-Jagiellonia wojować, ale żaden nie dał rady. Może uda się Hajcie, wygląda na najbardziej zdeterminowanego.
Oto kilka cytatów z wywiadu udzielonego przez Hajtę stronie sport.pl:
– Podczas kursów miałem wiele wykładów na temat etyki i kultury, jaką powinien posługiwać się trener, a kur… mnie bierze – i proszę to dokładnie zacytować – kiedy słyszę, że w profesjonalnym futbolu zawodnik jest powoływany ode mnie z klubu do reprezentacji w roli trenera. To dla mnie patologia dziesiątego stopnia, Franciszkowi Smudzie powinno się zabrać trenerskie papiery, że zabiera mi Frankowskiego na cztery dni zgrupowania kadry przed meczem z Portugalią.
– Z całym szacunkiem nie interesuje mnie zdanie Tomka w tej sprawie. Wyobraźmy sobie, że Raul Gonzalez idzie do swojego trenera w Schalke Huuba Stevensa i mówi mu: panie, ja tu zarabiam 5 mln euro, ale ustaliłem sobie, że wyjeżdżam, bo jestem trenerem napastników w reprezentacji Hiszpanii.
– To jest totalna amatorka. Gdzie jest powołanie dla Frankowskiego? Ma tam jechać jako trener? Tak szczerze, z całym szacunkiem dla Tomka, jakim on może być trenerem dla Roberta Lewandowskiego? Może Smudzie się nudzi wieczorami i potrzebuje towarzystwa mojego napastnika?
Oczywiście, Hajto ma rację. Jego będzie się rozliczało między innymi z formy Frankowskiego, a w związku z tym wolałby mieć go cały czas na oku. Z drugiej jednak strony – mógłby „Gianni” wrzucić na luz, ponieważ to już OSTATNIE zgrupowanie przed finałami mistrzostw Europy, które koliduje z cyklem treningowym Jagiellonii. Dlatego nasuwa się pytanie, czy jest o co kruszyć kopie. Niech już ten „Franek” jedzie, po raz ostatni, na trzy dni raptem. Wiadomo, że jest na zgrupowaniu potrzebny mniej więcej tak samo jak Andrzej Pyrdoł w ŁKS-ie i że cała sytuacja jest nie do pomyślenia w normalnym, profesjonalnym futbolu. Tylko że czasami lepiej machnąć ręką niż potem mieć na treningu Frankowskiego obecnego, ale naburmuszonego i obrażonego na cały świat.
„Gianni”, zgrupowanie jest krótkie, mecz w Warszawie, a nie – jak bywało na jesieni – w Korei i w Niemczech. Frankowski i tak na treningach się nie przemęcza, więc to naprawdę niewielka różnica, czy się na nich stawi, czy nie. Tak w ogóle to, jasna sprawa, masz rację i wszelkie argumenty są po twojej stronie, ale czasami nie ma co kłócić się z głupimi.
Aha, od razu zaznaczamy, że to nie jest tak, że Frankowski do niczego się w kadrze nie przydaje. O nie! Podczas ostatniego zgrupowania… wykonywał rzuty rożne w czasie treningów. Czy słyszeliście o innej drużynie, w której ćwiczy się stałe fragmenty gry z użyciem… trenera jako dośrodkowującego?