Nie lubimy farbowanych lisów – to fakt bezsporny i nie podlegający negocjacjom. Za farbowanego lisa uważamy osobę, która zmienia obywatelstwo – lub też występuje o kolejne, ewentualnie wraca do zapomnianej ojczyzny – w jednym tylko celu: dla korzyści związanych z karierą na szczeblu reprezentacyjnym. Oczywiście, każdy przypadek jest inny, warty zgłębienia, bywają życiorysy skomplikowane. Na przykład Adama Matuszczyka za farbowanego lisa nie uważamy i zupełnie nam on w kadrze nie przeszkadza.
Teraz postanowiliśmy dmuchać na zimne, zanim wybuchnie medialna gorączka pod tytułem – znaleźliśmy lewego obrońcę! Oto klub 1.Bundesligi (fakt, że słaby – Augsburg) dopiero co kupił za 500 tysięcy euro Matthias Ostrzolka z VfL Bochum. 21-letni zawodnik szybko wskoczył do podstawowego składu, w ogóle musi być niezły, skoro gra w niemieckiej kadrze do lat 21. Jest to zawodnik, którego matka jest Polką i który nawet dwa razy zagrał w reprezentacji Polski do lat 17, ale…
No właśnie – ale!
Oto jego niedawna wypowiedź udzielona agencji ASInfo: – Chciałbym wyjaśnić, że nigdy nie czułem się Polakiem, a mój epizod z młodzieżową kadrą U-17 tego kraju był zainspirowany pochodzeniem mojej mamy. Urodziłem się i wychowałem w Niemczech, a to jest dla mnie najważniejsze – nie chcę oszukiwać sam siebie. Nawet w przypadku gdybym otrzymał konkretną propozycję i zaproszenie z Polski, to będę musiał stanowczo odmówić. Aktualnie koncentruję się na grze dla VFL Bochum, w którym jestem zakochany od dzieciństwa. Spełnieniem moich marzeń byłaby gra w pierwszej reprezentacji Niemiec, dlatego na treningach pracuję z podwójną motywacją, by wkrótce przekonać do siebie selekcjonera.
I brawa dla chłopaka, jasny przekaz, prosta sprawa. Mamy nadzieję, że nikt za moment nie będzie próbował przekonywać go do zmiany zdania, tak jak to miało miejsce z Boenischem i Polanskim.