Rynek transferowy, szczególnie ten w wydaniu europejskim, przeżył już chyba wszystko. Kłamstwa, fałszerstwa, groźby, błagania a czasem nawet płacz. Takie praktyki właściwie nikogo nie dziwią, bo przecież liczy się skuteczność, bez względu na zastosowane metody. Nowy trend w negocjacjach zaprezentował natomiast prezes Sandecji Nowy sącz – Andrzej Danek. Roboczy tytuł jego sposobu to Telezakupy!
O sprawie transferu bramkarza Marka Kozioła z Sandecji do Zagłębia Lubin, pisały już chyba wszystkie media. Sprawa nadal tkwi w martwym punkcie, prezesi sądeckiego klubu chcą dużo pieniędzy, „Miedziowi” nie są jednak skłonni do wydawania złotówek. Po co przepłacać skoro od lipca będą mieć zawodnika za darmo? Niby logiczne, ale nie dla działaczy z Nowego Sącza. Tak bardzo są zdeterminowani do zarobienia na tym transferze, że po zawieszeniu piłkarza i medialnej krucjacie jakoby chciano ich oszukać, postanowili opracować własne metody rozmów biznesowych, nie znane dotąd w branży.
Telewizyjne zakupy nie są niczym nowym w naszym kraju. Swój wkład w rozwój tej dyscypliny mają tak znane postaci ze świata piłki jak Grzegorz Lato czy Andrzej Szarmach. Tym razem nie chodzi jednak o tostery w biało-czerwonych barwach lub telewizor w kształcie piłki, zmieniła się także arena handlu. Z Telezakupów Mango do Orange Sport! Tak właśnie, Andrzej Danek nie tylko przeniósł metody z programu dla gospodyń domowych do redakcji sportowej, ale także zadziwił użyciem technik z Internetu. Zastosował bowiem znaną z serwisu Allegro opcję „Kup Teraz”!
W programie Mateusza Święcickiego prowadzono rozmowy ze stronami konfliktu, znanego jako „Kozioł ofiarny” lub jak kto woli „syn marnotrawny”, bo i ta wersja oddaje sedno sprawy. Podczas rozmowy telefonicznej Marek Kozioł przyznał, że jest zmęczony sytuacją, znacząco utrudnia mu to przygotowania i nie jest w stanie przewidzieć swoich losów w rundzie wiosennej. Prezes Zagłębia Lubin natomiast tonował emocje, zapewniał o chęci do rozmów ale zdecydowanie odciął się od ujawniania szczegółów sprawy, w programie telewizyjnym. Andrzej Danek jednak poczuł się jak medialne zwierze i zaprezentował olbrzymią otwartość, czym zszokował nawet prowadzącego!
Marek jest zły, bo zgodnie z przepisami podpisał kontrakt z Zagłębiem od lipca – Sandecja nie zarobi. Zagłębie jest gorsze, bo chociaż nie musi, to chce wykupić zawodnika z obecnego klubu – Sandecja za mało zarobi. Tak w skrócie przedstawił sytuację sądecki prezes. Niby nic, gdyby nie impuls do biznesu online. Nie dość, że Danek zaczął rzucać szczegółami, opowiadać dziwne historie to jeszcze stwierdził, że jeżeli Zagłębie da 180 000 brutto, Marek Kozioł został sprzedany. Na zdziwienie Święcickiego odpowiedział, że jeśli „Miedziowy” przyjmują taką ofertę, to sprawa załatwiona. Redakcja dzwoni zatem jeszcze raz do Marka Bestrzyńskiego, reprezentującego lubinian, a ten nie potrafi wyjść z szoku.
Czego oczekiwał Danek? Bestrzyński miał powiedzieć „wchodzę w to”, a później polubić Sandecję na Facebooku? Zadeklarować przyjęcie propozycji i przystąpić do zrobienia przelewu? Jak mawia przysłowie: „Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach”, zatem jak nazwać to co się wydarzyło? Pytań jest wiele, ale pewne jest jedno, że jeśli ktoś nie jest przygotowany do działania profesjonalnie, to lepiej niech da sobie spokój. Na koniec można dodać, że cały cyrk który rozwija się w tej sprawie, prócz uśmiechu politowania na twarzach kibiców, ma jeszcze drugie dno. Najbardziej na tym wszystkim cierpi Marek Kozioł – jeden z najlepszych bramkarzy w pierwszej lidze.
MICHAŁ ŚMIERCIAK