– Ł»ołnierzy u nas dostatek, ale walczyć nie ma komu – powiedzieli kiedyś do Stalina jego generałowie. Podobnymi słowami szkoleniowiec Wolfsburga mógłby spokojnie opisać sytuację, jaka zapanowała u niego w drużynie. Znany z organizowania katorżniczych treningów Niemiec, właśnie pobił swój własny i dość mało chlubny, rekord. W dwudziestu kolejkach Bundesligi, wprowadził na jej boiska aż 36 piłkarzy, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzyło.
Na zimowych zakupach Felix Magath zachowywał się jak małe dziecko w supermarkecie. Wrzucał do wózka wszystko co mu się podobało, a potem nawet nie popatrzył na rachunek. – Trzeba zbudować zaplecze pierwszego zespołu – tłumaczył i kupował jak poparzony. 21-letni, ofensywny, Macedończyk, wybrany najlepszym graczem ligi w swoim kraju za 700 tysięcy euro? Nie ma problemu. Na rozgrzewkę. A może utalentowany Serb w tym samym wieku na pomoc? Spoko – 2,5 miliona. Do tego Vieirinha z PAOK-u, (4,3 mln), Giovanni Sio (5,8 mln) i Brazylijczyk Felipe Lopes (2,5 mln).
Ale co tam, w Szwajcarii był przecież Ricardo Rodriguez, 19-letni obrońca z Zuricha. Pan Felix zapłacił za niego 8 milionów euro. No i na deser Ibrahim Sissoko za jedyne półtora bańki. To właśnie wysłanie w bój tego gracza, przypieczętowało rekord „Qualixa”. Był to już trzydziesty szósty piłkarz z kolei, który zagrał w tym sezonie w barwach Wilków.
Może to oznaczać, że Magath trochę zmniejszył obciążenia narzucane piłkarzom podczas okresu przygotowawczego i w związku z tym, większa ich grupa ląduje na boisku niż na wózku inwalidzkim. Niestety, w tej grupie nie ma Mateusza Klicha, a dokonane zimą transfery może dość boleśnie, ale przynajmniej szczerze i ostatecznie pokazują, że ten chłopak za bardzo nie ma w Wolfsburgu już czego szukać.
TK