W świecie piłki bezkrólewie nigdy nie trwa długo. Obecnie przekonują się o tym Walijczycy, którzy ciągle rozpamiętują śmierć Gary’ego Speeda, a tymczasem walijski Związek Piłkarski zatrudnił nowego selekcjonera. Został nim trener rok młodszy od Speeda, jego długoletni przyjaciel i partner z boiska. Władze piłkarskie zrobiły wszystko, by dobrą passę reprezentacji podtrzymać. Ale czy Chris Coleman sprosta oczekiwaniom? Początek na nowym stanowisku ma trudny, ponieważ kibice nie są do niego przekonani, podobnie jak piłkarze. Jakby tego było mało, kolejka chętnych na stanowisko selekcjonera reprezentacji Walii wcale się nie zmniejszyła po ogłoszeniu decyzji, że to Coleman przejmie schedę po tragicznie zmarłym poprzedniku.
Pod wodzą Speeda Walijczycy wygrali cztery z pięciu ostatnich meczów. W ubiegłym roku, kadra zanotowała najwyższy awans w rankingu FIFA. Co prawda, na uratowanie eliminacji do Mistrzostw Europy było już za późno, ale wrażenie jakie zostawili po sobie Walijczycy w ostatnich miesiącach ubiegłego roku, wlało mnóstwo nadziei w serca kibiców. Dodajmy do tego obiecujące pokolenie piłkarzy z Bale’em i Ramseyem na czele, a wtedy marzenia o pierwszym od ponad pół wieku awansie na poważną imprezę nie wydają się już tak nierealne.
Prezes Walijskiego Związku Piłkarskiego (FAW) znalazł się w trudnej sytuacji, ponieważ trudno było prowadzić publiczną debatę na temat wakatu na stanowisku selekcjonera, kiedy większość kibiców nadal nie potrafiło otrząsnąć się po samobójstwie poprzedniego trenera reprezentacji. Jednak tego wyboru w końcu trzeba było dokonać. Najzwyczajniej w świecie nie można było marnować więcej czasu. Eliminacje do Mistrzostw Świata rozpoczynają się we wrześniu, a do tego momentu, oficjalnych terminów na mecze międzypaństwowe nie ma już tak dużo. Ostatecznie decyzję ogłoszono w połowie stycznia. Od tej pory, najbardziej perspektywicznym pokoleniem walijskich piłkarzy ostatnich dekad, zajmował będzie się Chris Coleman.
Ten były zawodnik między innymi Manchesteru City i Fulham sukcesów jako piłkarz, czy jako menadżer nie ma za dużo. Po boisku przestał biegać przed dekadą. Powodem był wypadek samochodowy w roku 2001, w którym Coleman poważnie ucierpiał. Po kilkunastu miesiącach Walijczyk powrócił na boisko, ale pełnej sprawności nie odzyskał już nigdy i jeszcze w tym samym roku zawiesił buty na kołku. Piłki nie porzucił jednak ani na chwilę. Kilka miesięcy spędził w sztabie trenerskim Fulham, by już w kwietniu 2003 roku zostać najmłodszym, samodzielnym menadżerem w historii Premier League. Od razu uratował Fulham przed spadkiem, a już rok później z tą samą drużyną zajął dziewiąte miejsce w Premiership.
Z londyńską drużyną Walijczyk rozstał się po czterech latach pracy. Deszczową Anglię zamienił na słoneczną Hiszpanię. W Sociedad najpierw spóźnił się na konferencję prasową, tłumacząc się popsutą pralką, która zalała mu mieszkanie. Awarii oczywiście nie było, była natomiast wizyta w klubie nocnym, który to Coleman opuścił w godzinach porannych, tuż przed wspomnianą konferencją. Pomimo trudnych początków, zarówno na boisku, jak i poza nim, już w styczniu 2008 Real Sociedad był tylko o dwa punkty od miejsca dającego awans do Primera Division. Real nadal walczył w Secunda Division, ale już bez Chrisa, który nie mógł dogadać się z nowym właścicielem klubu i powrócił na Wyspy Brytyjskie.
Dwa lata w Coventry, to walka o utrzymanie w Championship. Ponoć wokół klubu nie działo się za dobrze, a menadżer dostosował się do panującej naokoło sportowej i organizacyjnej mizerii. Mizernie było też w greckiej Larissie. Były klub Macieja Ł»urawskiego znalazł się w drugie lidze, a nasz bohater zatęsknił za południowym słońcem, więc podjął pracę na pogrążonym w kryzysie rynku greckim. Larissa nie płaciła piłkarzom i trenerowi, a Coleman miał dość tej sytuacji. Kiedy postanowił odejść, nikt w Larissie go nie zatrzymywał. Klubowi właściciele zareagowali dopiero, gdy pojawiły się informacje o nowym miejscu zatrudnienia ich pracownika. I chociaż grecki klub nie płaci nikomu, to gdy pojawiła się możliwość wyszarpania odszkodowania od FAW, właściciele szybko przygotowali pozew do sądu przeciwko Colemanowi i Związkowi Piłkarskiemu Walii.
Problemy z Grekami nie są jedynymi, które spotkały nowego selekcjonera Walii. Coleman od samego początku nie próbował nawet unikać porównań do Speeda. Od tych po prostu nie da się uciec. Prawdopodobnie jeszcze kilku następnych selekcjonerów będzie wybieranych na podstawie podobieństwa do zmarłego niedawno trenera. Dla wielu kibiców i ekspertów, poza wiekiem i przyjaźnią, nie ma żadnych podobieństw między dwoma walijskimi menadżerami. Speed był liderem, prawdziwym menadżerem, nie pełnił funkcji reprezentatywnej, a jego zadania nie ograniczały się udziału w konferencjach prasowych. Ł»ył sprawami reprezentacji i potrafił dogadać się z doświadczonym Bellamym, ale i z młodym Ramseyem. Potrafił sprawić, że największe gwiazdy w końcu angażowały się w grę w kadrze tak samo, jak czynią to w klubach. Obecnie wielu wątpi, czy podobny charakter i podejście do swoich obowiązków zaprezentuje Coleman.
Charakter i umiejętność znalezienia wspólnego języka z piłkarzami przyda mu się na pewno. Gdy FAW ogłosiło decyzję w sprawie nowego selekcjonera, głos zabrał Aaron Ramsey. Pomocnikowi Arsenalu nie spodobało się, że wyboru dokonano za plecami piłkarzy, a część z nich ma swojego kandydata na stanowisko selekcjonera. Jest nim Raymond Verheijen, holenderski asystent Speeda, który to przez część środowiska uznawany jest za naturalnego spadkobiercę dorobku poprzedniego trenera walijskiej kadry. Sam Holender nie ukrywa, że miał nadzieję na objęcie tej eksponowanej posady, a nawet umówił się na spotkanie z prezesem FAW i to krótko po śmierci Speeda. Teraz Verheijena najprawdopodobniej nie będzie nawet w nowym sztabie szkoleniowym, ponieważ Coleman na stanowisku swojego asystenta widziałby Kita Symousa, trenera jednej z juniorskich drużyn Fulham Londyn. Gdyby Holendra zabrakło w nowym sztabie szkoleniowym, istnieje ryzyko, że szatnia mogłaby się podzielić jeszcze przed pierwszym meczem pod wodzą nowego selekcjonera.
A piłkarze mogą mieć bardzo dużo do powiedzenia w przypadku ewentualnego konfliktu. Ashley Williams, piłkarz Swansea już podzielił się swoimi odczuciami i wyraził obawę, że zmiana taktyki i sztabu szkoleniowego może posuć wszystko, co udało się wypracować w ostatnim czasie. Gareth Bale znajduje motywację, by walczyć dla reprezentacji, chociaż wszyscy wiemy jaki stosunek do występów międzynarodowych ma jego trener klubowy. Redknapp swoje gwiazdy oszczędza nie tylko w Pucharze Anglii, ale i w Lidze Europy. Istnieje podejrzenie, że występy jego piłkarzy w reprezentacji narodowej nie są dla niego powodem do dumy, a wręcz przeciwnie. Aaron Ramsey już wyraził swoje zaniepokojenie sytuacją panującą w rodzimym związku piłkarskim. Craig Bellamy z reprezentacji zrezygnował już dawno. Do powrotu namówił go Speed. Czy teraz zawodnik Liverpoolu nie zmieni zdania po raz kolejny?
Walijscy kibice w końcu mają powody do optymizmu i widzą świetlaną przyszłość kadry narodowej. Walijscy piłkarze w końcu poczuli, że odpowiedni selekcjoner może wykrzesać z nich pokłady ambicji, co z kolei może zaprocentować awansem na ważny turniej. Walijscy eksperci boją się natomiast, że to co udało się w końcu zbudować, może zostać szybko zniszczone. O tym, czy obawy będą miały potwierdzenie w rzeczywistości, przekonamy się już pod koniec lutego, kiedy to Coleman zadebiutuje w nowej roli.
KRZYSZTOF ZBYROWSKI
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]