PNA: Senegal przecieka w obronie. Za to świetni Mayuka i N’Doye…

redakcja

Autor:redakcja

22 stycznia 2012, 10:44 • 4 min czytania

Zawsze oglądam Puchar Narodów Afryki z myślą, że zobaczę coś nowego. Piłkarzy, o których nikt wcześniej nie słyszał, bo nie grali w Europie, a ich meczów co weekend nie transmituje Canal+ czy Polsat. Minął pierwszy dzień turnieju, a ja mam już dwa pierwsze odkrycia… Choć średnio pasują do kontekstu, bo obaj wyjechali z Afryki dawno temu i nie są całkiem anonimowi. Napastnicy Dame N’Doye i Emmanuel Mayuka.
Po pierwszym pewnie nawet należało się tej klasy spodziewać, skoro Duńczycy wybrali go najlepszym piłkarzem swojej ligi, a on sam strzelił dla Kopenhagi 50 bramek w 90 meczach. Ale wczoraj, w meczu Senegalu z Zambią, wszedł na boisko z ławki i abstrahując od tego, że znów ładnie trafił do siatki, to on ciągnął ofensywę drużyny. Skuteczniej niż świeżo upieczony duet napastników Newcastle: Demba Ba czy Papiss Cisse. Zresztą, jestem przekonany, że N’Doye już niedługo nie będzie miał przed nimi kompleksów i też zawita do topowej, europejskiej ligi.

PNA: Senegal przecieka w obronie. Za to świetni Mayuka i N’Doye…
Reklama

No i ten Mayuka…

Przyjemnie patrzy się na takich piłkarzy. Niski, zwrotny. Ma przyspieszenie, ma serce do walki. Jednym słowem – żywioł. W drugiej połowie trochę się „wystrzelał” i chyba zabrakło mu pary. Ale dopóki Zambia nie postawiła sobie za cel walki jedynie o przetrwanie, obrońcy Senegalu mieli z nim urwanie głowy. Chłopak ma, według oficjalnych papierów, 21 lat i pewnie jeszcze sporo braków. Czasami naiwnie nadzieje się dryblingiem na obrońcę, czasem przekombinuje, ale i tak próbuje raz za razem. I przez cały mecz gra na linii spalonego. Jak sprinter – tylko patrzy, kiedy ruszyć z bloków.

Reklama

Warto zapamiętać to nazwisko, szczególnie, że już teraz w Europie radzi sobie całkiem nieźle. W tym sezonie strzelił dla Young Boys Berno 11 goli w 21 meczach i podejrzewam, że gdyby wsadzić go do składu Wisły, Polonii czy Śląska, to niejednym obrońcą potrafiłby zakręcić.

W ten sposób wystartowaliśmy…

Pierwszy dzień turnieju za nami. Cztery bramki, jeden niespodziewany wynik, dziewięćdziesiąt minut przeokropnej nudy i dziewięćdziesiąt dość przyjemnej piłki. Tak można by to podsumować w skrócie.

Mecz otwarcia między Gwineą Równikową a Libią mógł skutecznie odstraszyć od oglądania turnieju. Przez osiemdziesiąt kilka minut wydawało się, że bezbramkowy remis to jedyna opcja. Bo ani Gwinea z piątką naturalizowanych piłkarzy (Danilo – Brazylia, Kamissoko, Konate – WKS, Fidjeu – Kamerun, Doe – Liberia), ani Libia z pomocnikiem El Khatroushim, który jeszcze kilka miesięcy temu biegał po kraju z karabinem, nie dawały nam nadziej, że w tym towarzystwie ktokolwiek ma pojęcie, jak zdobywać bramki.

Na boisku nie działo się nic. KOMPLETNE ZERO. W międzyczasie zachodnie agencje donosiły, że znacznie więcej dzieje się poza nim. Organizatorzy nie poradzili sobie z tłumem szturmującym sektory, wobec czego jakiekolwiek bilety szybko straciły na znaczeniu, na rzecz zasady – kto pierwszy i silniejszy.

Na murawie pierwsza i silniejsza okazała się Gwinea, która w końcówce wreszcie przeprowadziła składną akcję. Javier Balboa, dokładnie ten sam, który kiedyś dobijał się do składu Realu Madryt, dostał prostopadłe podanie i wykończył akcję przyjemnym dla oka, technicznym uderzeniem. Bramka – pierwsza klasa.

Chwilę później swój mecz zaczął Senegal. Wymieniany wśród faworytów imprezy, szybko pokazał, że nawet na warunki afrykańskie nie jest drużyną kompletną. Można zachwycać się nazwiskami napastników. Widać, że tych gości nie można spuścić z oka, ale to tylko lepsza strona medalu. Gorsza rzucała się w oczy aż za bardzo. Senegal w pierwszej połowie meczu z Zambią był kompletnie bezradny w obronie. Zambia grała żywiołowo i z pomysłem. Wyprowadzała szybkie kontry, a to co wyrabiali obrońcy – to był po prostu kabaret. Stoperzy z Francji: Mangane z Rennes i M’Bengue z Tuluzy dawali się ogrywać, jak amatorzy. A i w pomocy nie było widać super-kreatywnych piłkarzy. Cały Senegal grał wolno i ociężale. Chociażâ€¦ Ten mecz przynajmniej dało się oglądać.

Już pierwszego dnia mieliśmy wszystko, co charakteryzuje Puchar Narodów. Afrykański żywioł. Bramkarza, który łapie piłkę w ręce poza polem karnym. Bębny, trąbki… Ten charakterystyczny szmer niosący się po trybunach. Afrykański taniec radości po bramce, zamiast wszechogarniającego Europę „Ai se eu te Pego” i efektowne salto Mayuki, którego nie powstydziliby się pewnie olimpijczyk w gimnastyce sportowej. Co by na ten temat nie napisać – było nieprzewidywalnie.

WKS – Sudan [Betclic.com]: 1.20 – 6.00 – 13.0
WKS – Sudan [Expekt.com]: 1.18 – 6.00 – 15.00
WKS – Sudan [Bet-at-home.com]: 1.20 – 5.75 – 9.50

Burkina Faso – Angola [Betclic.com]: 2.50 – 3.00 – 2.90
Burkina Faso – Angola [Expekt.com]: 2.40 – 3.00 – 3.00
Burkina Faso – Angola [bet-at-home.com]: 2.50 – 3.00 – 2.60

I pewnie podobnie będzie dzisiaj. Wybrzeże Kości Słoniowej zagra z Sudanem, a w składzie Burkina Faso na mecz z Angolą być może znajdą się Prejuce Nakoulma z Abdou Razackiem Traore. Jeśli chcecie obejrzeć oba mecze w Internecie, szukajcie linków TUTAJ.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama