Podał się za innego i ustawił mecz? Sędziowski skandal

redakcja

Autor:redakcja

17 stycznia 2012, 19:37 • 3 min czytania

Karny z kapelusza, podejrzane doliczone dziesięć minut, w ich trakcie dwa rzuty wolne z kosmosu i wiele kontrowersyjnych decyzji sędziego. No właśnie, sędzia. To on w tej całej układance jest elementem kluczowym, najważniejszym… Poznajcie historię pewnego sparingu.
فuczezar Jonow. Bułgar. Nigdy nie należał do wybitnych sędziów, co najwyżej był krajowym przeciętniakiem. W ojczyźnie gwizdał jedynie w drugiej lidze. Rok temu wpadł w tarapaty – został zawieszony przez bułgarską federację za nielegalne prowadzenie spotkań w Wenezueli i Argentynie.

Podał się za innego i ustawił mecz? Sędziowski skandal
Reklama

11 stycznia, mecz Werder Brema – AZ Alkmaar w tureckiej miejscowości Belek. Mecz, który zwykłym meczem wcale nie był. Sędzia podjął sporo kontrowersyjnych decyzji, ciągle się mylił, więc lawina krytyki spadła na Rajczo Rajczewa. W końcu to jego nazwisko figurowało w oficjalnych raportach i to on poprowadził tamten mecz. To znaczy, tak się wszystkim wydawało… Pierwsze podejrzenia pojawiły się, kiedy zdjęcia ze sparingu zostały opublikowane w Internecie. Bo Rajczew Rajczewa wcale nie przypominał. Sam zainteresowany dopiero po pewnym czasie zabrał głos: – Od kilku dni mam problemy ze zdrowiem, leżę teraz w łóżku. Nie prowadziłem tego meczu, nie byłem nawet ostatnio w tym rejonie Turcji!

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Zrobiono dokładną analizę zdjęć i okazało się, że ten pan w niebieskim stroju to nie kto inny, jak wspomniany wcześniej Jonow. Podał się za Rajczewa, założył strój, wziął gwizdek i gwizdał. Ł»e liniowi się nie zorientowali? Nie zorientowali, bo to byli kumple Jonowa i też podali się za kogoś innego. Ł»e nie zorientowali się organizatorzy? Arbitrzy na takie mecze przybywają godzinę wcześniej, więc nie było okazji się przyjrzeć.

Ale jak w ogóle mogło dojść do takiego przekrętu? – W teorii jest to bardzo proste – mówi Ilengiz Gurel, organizator tej i wielu innych obsad sędziowskich. – Po prostu nie sprawdziliśmy ich paszportów. To był tylko sparing, więc uznaliśmy, że to nie jest konieczne. Takich sparingów jest przecież mnóstwo, więc często dzieje się tak, że brakuje czasu na weryfikację tożsamości.

Jonow, przynajmniej w teorii, powinien otrzymać kasę za poprowadzenie sparingu. 350 euro. – To chyba oczywiste, że w takiej sytuacji mu nie zapłacę. I tak pewnie stratny na tym wszystkim nie jest – podejrzewa Gurel.

Czy to była manipulacja i próba ustawienia wyniku? Czy stoi za tym wszystkim mafia? – pyta otwarcie Markus Balczuweit, dziennikarz Bilda. Bo o tym, że Jonow jednak ustawił, a przynajmniej próbował, mówi się coraz więcej. – Tak doliczał te dodatkowe minuty, że myślałem, że już nigdy nie zakończy spotkania – nie ukrywa Thomas Schaaf, trener Werderu. Jego zespół przez dłuższy czas prowadził 2-1, taki wynik utrzymał też do końca, ale Bułgarowi dziwnie zależało na golu dla Alkmaar. Robił wszystko, co w jego mocy.

Najbardziej poszkodowany wydaje się w tym wszystkim Rajczew. – Muszę zrobić teraz wszystko, aby oczyścić swoje nazwisko. To, czego dopuścili się ci panowie, było niesamowicie podstępne. Ale na nic nie miałem wpływu – rozkłada ręce. Jemu pozostaje walka o dobre imię, Jonowowi – o łagodny wyrok…

PIOTR TOMASIK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama