W ostatnich dniach ruszyliśmy na maksa z książką Ajwena, więc siłą rzeczy musieliśmy wyhamować z paroma innymi kwestiami. Np. z przeglądem prasy. Ale od dziś wracamy do normalnego działania.
FAKT
Beitar Jerozolima, któremu Paweł Brożek 3,5 roku temu strzelał bramki w eliminacjach Ligi Mistrzów, właśnie wyciąga do nie go rękę. Według „Faktu” fanem talentu Brożka jest właściciel klubu, Arcadi Gaydamak. W umiejętności Grzegorza Bonina i Daniela Sikorskiego wciąż wierzy natomiast Jacek Zieliński.
– Jestem zdania, że gdyby mieli nam pomóc wiosną w jednym czy dwóch meczach i zakończyłoby się to sukcesem, to warto ich zatrzymać – wyjaśnia Zieliński.
GAZETA WYBORCZA
Krótki tekst o transferze Obraniaka do Bordeaux, który ma mu pomóc w wywalczeniu miejsca w pierwszej jedenastce kadry PZPN/Sportfive.
– Nie bałem się, że nie dostanę powołania na Euro, ale o to, że stracę miejsce w jedenastce. Naciskają mnie konkurenci, w Polsce jest kilku utalentowanych graczy. Selekcjoner dał mi do zrozumienia, że nie będzie mógł na mnie stawiać w najbliższych miesiącach, jeśli nie będę regularnie grał. Postawiłem na klub, który zapewnia mi występy. Wybór był oczywisty – powiedział reprezentant Polski dla oficjalnej strony Bordeaux.
W „Gazecie Stołecznej” mamy też rozmowę z Marcinem Komorowskim. Mało błyskotliwa, ale rozśmieszyła nas inna rzecz. Przez tak na oko 80% wywiadu dziennikarz mówi do Komora na „pan”, a przedostatnie pytanie brzmi: „Nie brakuje ci wzmocnień Legii?”. Można było gdzieś w nawiasie zaznaczyć, że w międzyczasie panowie strzelili bruderszafta:)
POLSKA THE TIMES
Piłki nie ma.
PRZEGLĄD SPORTOWY
A tu jest, i to całkiem sporo. Między innymi rozmówki z Wladimirem Dwaliszwilim i Ivo Pękalskim. Zacytujmy tę drugą…
Gdyby poleciał pan na zgrupowanie, zadebiutował w kadrze Szwecji, to mógłby pan jeszcze zmienić narodowe barwy, bo nie byłyby to mecze o punkty, ale wyglądałoby to niepoważnie.
Nic nie jest zamknięte, ale nie chcę spekulować. Dopóki nic konkretnego z Polski nie ma, nie ma się nad czym zastanawiać.
(…)
Niedługo później skaut PZPN Włodzimierz Smolarek pojechał na Litwę na mecz szwedzkiej młodzieżówki. Podobno przekazał, że Smuda chce pana powołać na październikowe mecze, ale czeka, aż pan jasno określi, czy tego chce.
Nie przypominam sobie takich słów. Gdyby pan Smolarek to powiedział, na pewno bym to zapamiętał. Gdybym to usłyszał, to miałbym coś konkretnego. A w tamtym czasie nie miałem żadnych konkretnych propozycji ani od Polski, ani od Szwecji. Wszyscy pisali: „Ivo wybiera!”. A ja nie miałem z czego.
Rozmawiał pan kiedykolwiek z Franciszkiem Smudą?
Nie, nigdy. Jedyny kontakt, jaki miałem to spotkania z Zielińskim i Smolarkiem.
W „PS” jest też dodatek na temat przygotowań Polski do Euro 2012, a w nim wywiad z Michałem Listkiewiczem.
UEFA jako swoją bazę wybrała Warszawę. Większość reprezentacji zamieszka na czas Euro w Polsce. Wszystko przez stan przygotowań Ukrainy? Można w ogóle go porównać do naszego?
Trzeba pamiętać, że oni zaczynali z innego pułapu. Teraz to przypomina trochę wyścig. Nierówny. Polska jest jak… Justyna Kowalczyk w ostatnich zawodach (śmiech). Lepiej przygotowana, w lepszej formie, a Ukraina to Therese Johaug. Norweżka walczy, ale i tak nie ma szans doścignąć Polki.
Malowniczo pan to ujął, ale zachodnie media nie zostawiają na Ukraińcach suchej nitki. Zamiast chwalić, piszą o problemach: drogi, hotele, skandal z bezdomnymi psami.
Swego czasu każdy gość przyjeżdżający do Polski spodziewał się niedźwiedzi. Ł»artowałem, że nie muszą się bać, bo właśnie wszystkie zostały złapane i zamknięte tuż przed ich przyjazdem. Podobnie jest z Ukrainą: setki ekspertów wypowiadają się w kwestiach, o których nie mają pojęcia. Pewnie, że przed Kijowem jeszcze wiele pracy i nie wszystko uda im się tak, jak zakładali. Jednak należy pamiętać, że gdyby był tam jakiś dramat, UEFA zaczęłaby działać w trybie awaryjnym. Wiele razy odwiedzałem Kijów. Jadąc przez miasto w środku nocy, widziałem, że prace trwają tam cały czas. Nie podejrzewałbym ich o to, że zawsze, gdy do nich przyjeżdżam, to ruszają z pokazówką…
SPORT
Ciekawa rozmowa z Łukaszem Mazurem, który rozpoczął pracę w Ruchu Radzionków.
Sęk w tym, że po sprzedaniu Przybeckiego i Maków, więcej macie piłkarzy wypożyczonych w składzie niż tych waszych. To trzeba by zmienić…
A może tylko zmodyfikować? Podoba mi się sposób myślenia w ligach zachodnich, z którego kilka lat wstecz korzystał Górnik. Tam klubowi z czołówki opłaca się wypożyczyć młodego piłkarza do niżej notowanego zespołu, utrzymywać go i jeszcze płacić temu drugiemu klubowi „minutówkę” – czyli odpowiednią kwotę za każdy występ. Taki zawodnik – będąc w grze – rozwija się, nabiera wartości i po powrocie albo będzie ważnym ogniwem swej drużyny, albo się go dobrze sprzeda.
(…)
Jakoś mi trudno sobie wyobrazić jednak, że przyjeżdża pan np. do prezesa Cupiała i proponuje: „wezmę tego chłopaka na rok, pan go będzie utrzymywać i jeszcze płacić za jego występy”…
A ja mówię: uczmy się od najlepszych. To naprawdę w silnych ligach – we Włoszech czy Niemczech – dobrze funkcjonuje. Może i my do tego kiedyś dojrzejemy? Na razie zaś mamy multum przypadków typu Rafała Pietrzaka – niedoszłej gwiazdy województwa śląskiego. W Radzionkowie na pewno znalazłoby się dla niego miejsce na lewej pomocy czy obronie. Ruchu jednak nie było stać na przejęcie jego kontraktu, a Górnik nie chciał płacić piłkarzowi, który grałby dla kogoś innego. W efekcie zabrzanie i tak ponieśli koszty jego utrzymania i jeszcze stracili na tym interesie. Pietrzak nie grał, więc przestał się rozwijać.







