Czy przejście do Bordeaux wyjdzie Obraniakowi na dobre?

redakcja

Autor:redakcja

13 stycznia 2012, 16:15 • 3 min czytania

Jeśli we Francji ostatnio mówi lub pisze się o transferach, to z pewnością chodzi o wzmocnienia Paris Saint-Germain. Nawet dziennikarze „L’Equipe” potracili głowy i w drukowanej wersji dziennika poświęcają wyłącznie uwagę zakupom PSG. W kółko tylko Beckham, Pato, Maxwell. A skoro olewa się już nawet Lyon i Marsylię, nie powinniśmy być chyba specjalnie zdziwieni, że o transferze Ludovica Obraniaka nie dowiadujemy się z pierwszych stron gazet. Na pozostałych też nie poświęca się mu zbyt wiele miejsca, bo nad Sekwaną nie jest to zbyt ciekawy temat. A szkoda, bo warto byłoby wiedzieć, czy cała ta przeprowadzka wyjdzie na dobre zawodnikowi, który ma dyrygować grą kadry podczas Euro. Sami więc spytaliśmy o to znawców Ligue 1.
Na początek jeszcze zajrzyjmy w bilans byłego piłkarza Lille. Runda jesienna nie była dla niego wielce udana, ale statystyki nie kłamią – wszystko zostało po staremu. Gra tyle, ile przed rokiem, bo na półmetku ma 12 spotkań ligowych, a w całych poprzednich rozgrywkach na murawę wybiegł 26 razy. Joachim Marx twierdzi jednak, że dziś 28-latek potrzebuje częstszych występów, nawet w dziesiątym zespole w tabeli: – To był już ostatni moment, żeby zmienić klub i regularnie grać. W innym wypadku mógłby siedzieć na ławce i nie pojechać na Euro 2012 – mówi nam były napastnik RC Lens.

Czy przejście do Bordeaux wyjdzie Obraniakowi na dobre?
Reklama

Pytanie tylko – czy transfer na kilka miesięcy przed Euro dodatkowo nie wybije piłkarza z rytmu? Wystarczy gorszy początek, problemy z aklimatyzacją, żeby po kilku meczach na dobre wypadł ze składu. Znów przyspawany do ławki: – Nie jestem zwolennikiem takiego gadania, że piłkarz potrzebuje jakiegoś okresu do wkomponowania się w nowy zespół. Myślę, że przynajmniej początkowo Polak będzie miał tam miejsce w pierwszej jedenastce. Wygląda to dobrze, zważywszy, że nie mógł przebić się w Lille – kontynuuje Marx.

Optymizm legendy Ruchu przestaje nas dziwić, kiedy tylko spojrzymy na trenera Bordeaux, Francisa Gillota. Nowy szef Obraniaka na dzień dobry wystawił mu piękną laurkę. Godną gracza pierwszego składu, bo jego zdaniem były rezerwowy Lille odgrywał w mistrzu Francji wiodącą rolę…

Reklama

– Trzeba sobie jasno powiedzieć, że rola zmiennika w Lille wcale nie oznaczała, że on był słaby. Grali na kilku frontach, grali nawet w Lidze Mistrzów, więc potrzebowali nie piętnastu zawodników, ale ponad dwudziestu na podobnym poziomie. Dlatego tak niechętnie chcieli go puścić, bo znali jego wartość i wiedzieli, że jest przydatny. No, ale on już dłużej nie chciał się godzić z tą rolą rezerwowego i chyba dobrze, bo to znaczy, że ma jakieś ambicje – tłumaczy były snajper reprezentacji Polski. W podobnym tonie wypowiada się także Stefan Białas.

Były trener Legii wyjaśnia: – Jego spokojnie stać na to, żeby być podstawowym zawodnikiem klubu Ligue 1. I to takim, jakim go pamiętamy sprzed dwóch lat, kiedy grając na pomocy, był jednym z najlepszych strzelców zespołu. Notował asysty. Później usiadł na ławkę, ale został przez media nazwany „luksusowym rezerwowym” i jakiś czas się na taką rolę godził, ale widocznie przestał. I słusznie, bo zasługuje na coś więcej. Udowadniał to wtedy, gdy dostawał szansę od pierwszych minut i wtedy, gdy wchodził z ławki.

Przedziwna liga. Przejście z mistrza Francji do aktualnie dziesiątego w tabeli Bordeaux – jak widać – nie ma wiele wspólnego ze strzałem w stopę. Przeciwnie, kadrowicz Smudy dobrze trafił, bo „Ł»yrondyści” to solidna marka, która już w przyszłym sezonie może wrócić na właściwe tory. Zdaniem Marxa, nawet wcześniej: – Teraz są w środku tabeli, ale początkowo wyglądało, jakby mieli walczyć o utrzymanie. Myślę, że teraz powalczą o europejskie puchary, jeśli po transferach wyjdą z marazmu.

Wygląda na to, że żadne zachodnie rozgrywki nie podchodzą lepiej pod przysłowie: raz na wozie, raz pod wozem. Najlepszy przykład? Nantes, które w 2001 roku zgarnęło tytuł, a dwanaście miesięcy wcześniej skończyło rozgrywki na dwunastej pozycji. Obraniak może zatem więcej wygrać niż przegrać.

TOMASZ KWAŚNIAK i FILIP KAPICA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama