Szefowie światowej piłki zwołali w Zurychu konferencję, na której wypowiedzieli rzekomą wojnę wszelakiej korupcji. Sepp Blatter i jego dzielny generał Chris Eaton wytoczyli całe dywizje, wycelowali armaty i zamierzają narobić dużo huku, strzelając do skorumpowanych piłkarzy, sędziów i działaczy. Sęk w tym, że strzelają ślepakami.
Eaton to szef bezpieczeństwa FIFA z przeszłością w Interpolu, który najwyraźniej zamierza przenieść nabyte tam doświadczenie na płaszczyznę piłkarską. W każdym bądź razie, wygłosił oświadczenie, z którego wynika, że świat jest zagrożony plagą korupcji, a on zamierza ten świat uratować. Mało tego, ma nawet pomysł jak to zrobić. Chce stworzyć w federacji coś na wzór instytucji świadka koronnego. Piłkarze mieliby donosić o korupcyjnych zjawiskach, a w zamian otrzymywać łagodniejszą karę, a przede wszystkim ochronę.
– Piłkarze żyją w strachu w wielu krajach. Jeśli zrobią krok naprzód i będą mieli cenne informacje, będą chronieni. Mam takie zapewnienie ze strony FIFA – mówił.
Ciekawe tylko, jak zamierza to robić? W jaki sposób chce ich ochronić? W tym samym oświadczeniu stwierdził przecież, że ma dowody, iż piłkarze byli zabijani przez grupy przestępcze, które bały się o utratę majątków. Czym chce się przeciwstawić? FIFA zamierza stworzyć własny oddział komandosów? Zamierza powołać do życia wojsko? Zainwestować we własną armię? A może piłkarzy będą zamykać do więzień, by zapewnić im możliwość spokojnego życia? Czy będą przy nich stać ochroniarze, jak na zdjęciu powyżej?
Cały ten lament wygląda tak, jakby problem dopiero co się pojawił. Można odnieść wrażenie, że nie chodzi o sam fakt manipulowania wynikami spotkań, tylko o to, że zarabia na tym ktoś inny, a nie sama FIFA. A to ona musi zrobić krok naprzód…
Pierwszym, najważniejszym krokiem w walce z korupcją (i to na skalę międzynarodową) jest wprowadzenie przepisów, umożliwiających sędziom oglądanie powtórek wideo w trakcie meczu i podejmowanie decyzji na ich podstawie. Przepisów umożliwiających eliminowanie błędów i pola dla wszelkich matactw. Ale dziwnym trafem, na to pan Blatter jakoś nie chce się zgodzić.
TOMASZ KWAŚNIAK