Rzeczniczka PZPN, Agnieszka Olejkowska rozesłała dziennikarzom informację prasową, w której podsumowuje miniony rok w wykonaniu reprezentacji. W natłoku wszystkich liczb, dat i nazwisk znajdujemy zdanie: – W kadrze zadebiutowało 11 zawodników: Damien Perquis, Eugen Polanski, Grzegorz Krychowiak, Sebastian Małkowski, Michał Gliwa, Marcin Kamiński, Filip Modelski, Waldemar Sobota, Maciej Jankowski, Arkadiusz Piech i Arkadiusz Woźniak.
Niby nic nie znaczące stwierdzenie, a jednak pozostawiające wątpliwość – czy faktycznie jedenastu? Czy może jednak tak oficjalnie i zgodnie z prawdą, to tylko czterech? Dlaczego grudniowa farsa na zgrupowaniu w Turcji niezmiennie liczona jest w Polsce jako oficjalny mecz kadry narodowej? I wreszcie – dlaczego za taki nie uznaje go nikt poza PZPN-em? Ani Bośniacy, ani FIFA.
Pierwsi od razu postawili sprawę jasno. Wysłali do Turcji reprezentację bez selekcjonera Safeta Susicia. Kadrę, jak sami ją nazwali, „olimpijsko – śródziemnomorską”, złożoną z zawodników do lat 23. Występujących w dodatku tylko i wyłącznie w rodzimej lidze. Krótko mówiąc – potraktowali ten mecz, jak sparing. Po prostu przegląd głębokich rezerw i dziś nie liczą go w żadnych oficjalnych statystykach.
Ale idźmy dalej…
Zaglądamy na stronę FIFA i dowiadujemy się z niej, że ostatnim rywalem reprezentacji Polski w roku 2011 byli Węgrzy, natomiast Bośnia w swoim ostatnim sprawdzianie mierzyła się w październiku z Francją. O meczu Polska – Bośnia dziwnym trafem ani słowa. Kto jak kto, ale FIFA nie ma chyba bałaganu we własnych statystykach.
Dlaczego w takim razie musimy traktować ten SPARING jako oficjalny mecz kadry? Wmawiać to ludziom, wmawiać telewidzom, wysyłać do Turcji wozy transmisyjne i kamery, a przy okazji konsumować umowy sponsorów reprezentacji ze Sportifive?
Oczywiście, możemy założyć, że nie jest to żadna nowość i trzeba się przyzwyczaić. Nie dzieje się to przecież po raz pierwszy. Wystarczy przypomnieć styczniowy sparing z Danią w Tajlandii, kiedy również tylko my nabijaliśmy sobie statystyki, upierając się, że gramy mecz oficjalny. Podczas gdy Federacja Danii ogłosiła jasno i klarownie, że na Puchar Króla wysłała reprezentację ligi i tak ją zamierza traktować.
Może więc i my powinniśmy uznać Modelskiego, Gliwę, Kamińskiego, Sobotę, Jankowskiego, Piecha i Woźniaka debiutantami w reprezentacji Ekstraklasy, a nie w kadrze narodowej? Oczywiście, nie opłaca się to prawie nikomu. Ani menedżerom, ani zawodnikom, ani na dłuższą metę ich klubom, ale może tak byłoby uczciwiej i trochę bliżej prawdy?