Widzicie to? Bo my jakoś nie za bardzo…

redakcja

Autor:redakcja

08 stycznia 2012, 13:18 • 5 min czytania

Matka Roberta Lewandowskiego, czytająca wypracowanie rzekomo napisane przez syna. Smuda, składający jej życzenia na ucho przy sali pełnej ludzi i jak zwykle, mówiący nie do końca po polsku. Nagrody, których sportowcy nigdy nie mają czasu odebrać. I wreszcie on, szef sportu polskiej telewizji (rodem z Czarnogóry) i jego prorocze wizje nadchodzącego roku. Ale i sponsorzy, wręczający nagrody sponsorowanym. A wszystko w pięknej oprawie i doskonałym czasie antenowym. Bal próżności, pozorów i hipokryzji… Jak długo jeszcze, publiczna stacja będzie wykładać pieniądze na ten syf i wciskać ludziom tę całą papkę?
Ruszyła kolejna już kampania nawołująca do płacenia abonamentu i rejestrowania swoich telewizorów, gdyż w dalszym ciągu, mało kto to robi. Tym razem dowiadujemy się, że 65% Polaków nie płaci za korzystanie z odbiorników, co daje nam w tej kategorii, czołowe miejsce w Europie. Stąd hasło całej akcji: „Jesteśmy pierwsi w niepłaceniu abonamentu. To żaden powód do dumy…”.

Widzicie to? Bo my jakoś nie za bardzo…
Reklama

Nie jest to powód do dumy, ale na pewno dla tych, którzy rządzą publicznymi mediami. Stworzyli bowiem produkt, za który społeczeństwo nie chce płacić. I społeczeństwo ma rację, że nie daje się doić.

Za co ludzie mają płacić? Za takie szopki, jak ta sobotnia „gala mistrzów”, na której zawsze tych mistrzów brakuje i przysyłają kogoś po odbiór nagrody?

Reklama

Tak jak Robert Lewandowski, który zajął siódme miejsce, przysłał swoją mamę. Sympatyczna i uśmiechnięta kobieta odebrała nagrodę z rąk… Franciszka Smudy. I jego nie mogło zabraknąć na owym przedstawieniu, a jak był i miał mikrofon, to wiadomo, że zrobił z siebie głupka. Porwał się na opowiadanie jakiejś historii, a wszyscy wiemy jakie problemy sprawia mu odmiana czasowników. No i w pewnym momencie wypalił…

– Marzyłem, żeby w przyszłości mogłem wręczyć jom piłkarzowi. Marzenia się spełniają jak widzimy. Tą nagrodę, tą statuetkę otrzymał Robert Lewandowski.

Jednak – jak widzieliśmy – marzenie Frania się nie spełniło, bo nie wręczył jej piłkarzowi, a jego mamie. W dodatku, szepcząc jej coś przy tym do ucha, zamiast do mikrofonu. Prowadzący nawet zwracał mu delikatnie uwagę: „bardzo kameralne życzenia selekcjonera”, ale ten nie wiedział nawet o co chodzi i dalej burczał coś pod nosem. No cóż, kto jak kto, ale on potrafi się kulturalnie zachować.

Smuda tym razem odpuścił sobie nawoływanie o „dobrą atmosferę przed Euro”, ale to nie znaczy, że takiego apelu nie było. Odczytała je matka Roberta Lewandowskiego, twierdząc, że to podziękowania, napisane przez syna od serca. Zobaczmy…

„Szanowni Państwo. Chcę podziękować wszystkim kibicom za kolejne w tym roku wyróżnienie. Tym razem, w plebiscycie Przeglądu Sportowego. Dziękuję za życzliwe gesty i słowa uznania. Jest mi niezmiernie miło, że znalazłem się w tak wybornym gronie sportowców, co dla mnie jest dodatkowym wyróżnieniem i nagrodą. Gratuluję wszystkim dzisiejszym laureatom. Wyróżnienia i nagrody, które do tej pory otrzymałem, cieszą i dają dużą satysfakcję, ale tym samym, zobowiązują i motywują do dalszej pracy. Dziękuję mojej rodzinie, narzeczonej, najbliższym oraz osobom, z którymi współpracuję. Dziękuję za ich obecność, codzienne wsparcie i zaangażowanie. Piłka nożna jest grą zespołową. Dlatego dziękuję kolegom z reprezentacji Polski oraz drużyny Borussii Dortmund za współpracę na boisku. Moim trenerom, z którymi współpracuję, za zaufanie i grę w obu drużynach, które z oddaniem i szacunkiem reprezentuję. Podczas Euro 2012, trzymajcie proszę za nas kciuki. Bądźcie z nami jedną wielką drużyną i tak jak zawsze, dwunastym zawodnikiem reprezentacji Polski. Pokażmy naszą siłę, pozytywne emocje i determinację. Tę na trybunach i na boisku. Ł»yczę też samych pozytywnych emocji podczas tegorocznych igrzysk w Londynie. Do zobaczenia.”

Coś nam się zdaje, że to chyba wcale nie Robert pisał, a już raczej na pewno nie od serca. Już pomińmy ten cały, dyplomatyczny ton w wykonaniu młodego przecież chłopaka, ale piłkarz tak mówiący, raczej nie byłby w młodości naszym sportowym idolem. Raczej z tą gadką nie pociągnie za sobą tłumów dzieciaków z osiedli, raczej nie stanie się ich autorytetem, serwując wyświechtane slogany głosem matki. Tym bardziej, że końcówka tego listu, ewidentnie śmierdzi nawoływaniem o pokój na świecie, jakie ostatnio podsuwa różnym ludziom do odczytania, Klub Kibica. Zresztą i o tym już zdążył poinformować na swojej stronie. Trochę to wszystko żenujące, a wydźwięk taki, jakby Lewandowski był wschodzącą modelką, a nie piłkarzem.

No, ale pewnie znowu się czepiamy, więc dla równowagi przytaczamy to, co na świeżo po przeczytaniu listu powiedział współprowadzący imprezę, Maciej Kurzajewski, najlepszy w kraju komentator sportowy ostatnich lat, co potwierdza ilość zdobytych przez niego „telekamer” w tej kategorii. As komentarzu, tak to skomentował: – Pięknie! Pięknie to Robert napisał i pięknie to pani Iwona odczytała!

Pięknie było już do końca. Główną nagrodę zdobyła, oczywiście, Justyna Kowalczyk, która również przysłała po odbiór rodziców. Ogólnie, te gale wyglądają ostatnio tak, że mogliby zacząć je wręczać największym gwiazdom kontynentu i wielkiej różnicy by nie było.

„Nagrodę otrzymuje wielki Mourinho, ale nie ma go z nami, bo właśnie prowadził swój zespół w meczu z Realem Sociedad. W jego imieniu, statuetkę odbierze Jurek Dudek! Brawo! To wspaniałe wyróżnienie, Jurek!”

A tak, to Dudek musiał wręczać Bartoszowi Kurkowi, a nie odbierać w imieniu „Mou”. A mógłby, bo jak to stwierdził Przemysław Babiarz witając go na scenie: – Jurek, dla nas zawsze będzie „królewski”.

Ciekawie też wyglądała scena, kiedy jakieś wyróżnienie (chyba odkrycie roku?) wręczał chłopakowi sponsor owej nagrody, ale jednocześnie też sponsor samego chłopaka, który tę nagrodę otrzymał. Może to i trochę nieetyczne, ale przynajmniej ,dzięki temu, laureat był na sali i mógł odebrać osobiście.

Był też szef sportu TVP Vladimir Seranović Włodzimierz Szaranowicz, który na zakończenie przemówił, niczym Martin Luther King, idący na Waszyngton. Nic dziwnego, już wcześniej sam się nazywał depozytariuszem sportu, więc teraz to tylko, naturalny, kolejny krok – prorocze wizje przyszłości. Mówił:– Widzę te wspaniałe emocje w nadchodzącym roku. Widzę Szpaka, krzyczącego „goool dla Polski”. (…) Widzicie, to?

No właśnie nie. Nie widzimy żadnych wspaniałych emocji, tylko gówno wartą papkę, którą próbuje się wcisnąć narodowi pod etykietą wyższych wartości. Plebiscyt, w którym można z góry przewidzieć zwycięzcę i galę pełną obłudy. Szpakowskiego, komentującego mecze nieudolnie i zgodnie z linią programową. Kolesiostwo, wręczające sobie nawzajem nagrody i sportowców, którzy dają się za nie wykorzystywać. Promocję wartości, które tak naprawdę są tylko pozorami, mającymi przysłonić drzwi, za którymi robi się interesy.

Piorą ludziom mózgi i jeszcze każą za to płacić abonament…

TOMASZ KWAŚNIAK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama