Wreszcie całkiem rozsądna decyzja PZPN. Tomasz Hajto niby nie może prowadzić Jagiellonii Białystok, ale tak naprawdę może, ponieważ – o ile dobrze rozumiemy komunikat – stworzono dla niego „szybką ścieżkę”, czyli zrobiono dokładnie to, o co apelowaliśmy. Były reprezentant Polski do końca stycznia ma zaliczyć dwa egzaminy niezbędne do uzyskania licencji UEFA A i PZPN pozwoli mu ubiegać się o licencję warunkową na prowadzenie klubów ekstraklasy. A skoro PZPN pozwoli się o licencję ubiegać, to znaczy, że szybko ją przyzna. Wilk syty i owca cała: związek zaprezentował niby nieugiętą postawę, a Hajto rozpocznie rundę wiosenną jako szkoleniowiec Jagiellonii.
Jeśli więc dobrze zrozumieliśmy prawdziwy, chociaż trochę ukryty w komunikacie przekaz, przyszedł pierwszy w 2012 roku moment, by pochwalić Polski Związek Piłki Nożnej. Hajto niczego nie dostaje w prezencie, poza możliwością udowodnienia swoich kompetencji podczas błyskawicznie zorganizowanych egzaminów. Gdy okaże się, że niezbędną do prowadzenia drużyny wiedzę posiadł jako piłkarz – nic nie stanie na przeszkodzie, by przejął „Jagę”.
Pozostaje pytanie, w jaki sposób Jagiellonia będzie przygotowywać się do rundy. Pierwsze zgrupowanie – w Cetniewie – rozpocznie się 11 stycznia i zgadujemy (jeszcze u nikogo tej informacji nie potwierdzaliśmy), że Hajto już wtedy będzie wykonywał robotę przynależną pierwszemu szkoleniowcowi, a w teorii trenera w klubie nie będzie. Zapewne do 24 stycznia, czyli do dnia wyjazdu „Jagi” na obóz do Turcji, Tomek postara się zaliczyć wymagane egzaminy.
Oczywiście, chwalimy decyzję PZPN, ale gdyby spojrzeć na całą sprawę bardzo proceduralnie, to związek po raz kolejny łamie przepisy, zamiast je po prostu w pewnym zakresie zmienić i otworzyć sobie kilka furtek niezbędnych do szybkiego reagowania. Działacze będą opowiadać, że „dla nikogo nie zrobili wyjątku”, ale oczywiście zrobili po raz kolejny i znowu klub ekstraklasy poprowadzi osoba, która w teorii nie ma do tego uprawnień.
A Tomkowi życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Mamy nadzieję, że będzie polskim Harrym Redknappem.