Jagodziński tłumaczy się ze słów o Przesmyckim i przy okazji… zawadza jakiegoś Michała L.

redakcja

Autor:redakcja

31 grudnia 2011, 00:12 • 2 min czytania

W poprzednim tekście zacytowaliśmy fragment książki „Cwaniaczku, nie podskakuj”, teraz czas na rozmowę z Tomaszem Jagodzińskim w wersji audio. Rozmowy z Jagodzińskim przez telefon są bezpieczniejsze, ponieważ na żywo zawsze zaczyna się od podania ręki, a redaktor „Jagoda” nie bez powodu ma ksywę „Imadło”.

Jagodziński tłumaczy się ze słów o Przesmyckim i przy okazji… zawadza jakiegoś Michała L.
Reklama

Dla przypomnienia, cytat:

Reklama

Długo, jeszcze bardzo długo mógłbym kontynuować serial opowiadający o „numerach” mafii w czerni. Czy to ma sens? Chyba nie. Ujawnienie mechanizmów i odsłonięcie kulis działalności tego ciemnego środowiska i tak – z czego zdaję sobie sprawę – nie zmieni starego porządku, w którym nikt do nikogo nie ma pretensji. Wiadomo bowiem jest, że Kasierski kocha pieniądze, Kubiak – wódkę, Dąbrowski – dziewczyny, Rek – weźmie jak zwykle dwa garnitury, Rudy – z kolei zażyczy sobie jedenastego telewizora kolorowego (koniecznie Sony!), Cherjan – weźmie komplet wypoczynkowy, Ignatowicz – wczasy w kopalnianym ośrodku nad morzem, Milewski – opony do swojego francuskiego samochodu i na wszelki wypadek – karoserię do poloneza, Przesmycki – znów powie, że interesują go wyłącznie dolary, i tak dalej i tak dalej. Jest porządek? Jest! Póki co działaczom klubowym przypominam o nowej wysokości stawek za sędziowanie w ekstraklasie, jakie obowiązują od listopada ’92. Dziesięć milionów za zwycięstwo na własnym stadionie i tyle samo za punkt uzyskany na wyjeździe. Dwa punkty zarobione na stadionie przeciwnika kosztują okrągle 20 „melonów” inflacyjnych złotówek. To są stawki normalne, w przypadku zagrożenia bądź też szansy awansu obowiązują ceny ekstraumowne. Nie łudźmy się – gwizdki większości arbitrów, jak były, tak są i pozostaną fałszywe…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama