Niedoszły żołnierz w Premier League

redakcja

Autor:redakcja

15 listopada 2011, 12:19 • 5 min czytania

22 października 2011 roku, mecz Liverpool kontra Norwich City. „The Reds” po raz kolejny remisują na własnym boisku z rywalem, który teoretycznie powinien wyjechać z Anfield na tarczy. Wyspiarskie media jednak nie skupiają się na indolencji strzeleckiej Luisa Suareza, który mógł spokojnie ustrzelić tamtego popołudnia hat-tricka. Bohaterem spotkania zostaje okrzyknięty bramkarz „Kanarków”, John Ruddy. Tak, ten sam John Ruddy, który jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej, jako gracz Evertonu, mógł budzić co najwyżej ironiczne uśmiechy fanów. Po prawdzie nie można było im się chyba specjalnie dziwić – dziewięć wypożyczeń do zespołów niższych lig podczas pięcioletniej przygody golkipera, pochodzącego z maleńkiego St Ives, na Goodison Park stawiało go w ścisłej czołówce pod tym względem wśród piłkarzy w Anglii. Dziś ma na koncie 10 występów w Premier League w barwach Norwich – dokładnie 10 razy więcej niż uczynił to w koszulce „The Tofees”.
Image and video hosting by TinyPic

Niedoszły żołnierz w Premier League
Reklama

Kiedy w końcu opuścił Everton na rzecz Norwich latem 2010 roku, po powrocie z kolejnego wypożyczenia, tym razem do szkockiego Motherwell, chyba nikt nie sądził, że kilkanaście później stanie się jednym z najchętniej wybieranych bramkarzy w popularnej grze „Fantasy Premier League” i to do tego grając w barwach ekipy z hrabstwa Norfolk . Wracając do wspomnianego na wstępie meczu z Liverpoolem, Ruddy swój znakomity występ podsumował krótko: – Kiedy bronisz takie strzały jak te, które oddawał na strzeżoną przeze mnie bramkę Luis Suarez, to czujesz się mniej więcej tak, jakbyś sam zdobywał gole dla swojej ekipy.

Niewiele jednak brakowało, aby John Ruddy, zamiast bronić uderzeń najlepszych piłkarzy Premier League, musiał znaleźć sposób na strzały oddawane przez…Talibów w Afganistanie. 25-latek pochodzi z rodziny, w której wśród mężczyzn kariera w Armii Jej Królewskiej Mości jest czymś zupełnie naturalnym i przechodzącym z pokolenia na pokolenie. Jego dziadek, dwaj wujkowie oraz kuzyn służyli w Royal Air Force, ojciec także był żołnierzem, który został wysłany do Irlandii Północnej w czasie największej aktywności IRA. Bramkarz Norwich również przyznaje, że miał zamiar zaciągnąć się do wojska: – Jasne, że też chciałem wybrać karierę w armii. Razem z moim najlepszym kumplem z czasów szkolnych przyrzekliśmy sobie, że kiedy zakończymy edukację to wstępujemy do armii. John jednak ostatecznie został przy futbolu dzięki temu, że klub, w którym rozpoczynał przygodę z dorosła piłką – Cambridge United, zdecydował się podpisać z nim profesjonalny kontrakt. Nie bez znaczenia był również fakt, że dziewczyna, którą poznał, nie wyobrażała sobie życia z kimś, kto każdego dnia może pożegnać się z tym światem pełniąc swoje obowiązki zawodowe tysiące kilometrów od domu.

Reklama

Czytając wypowiedzi Ruddy’ego w angielskiej prasie, wyłania się obraz człowieka twardo stąpającego po ziemi i raczej nie ma takiej możliwości, aby z faktu lekkiego i przyjemnego zarabiania parunastu tysięcy funtów tygodniowo „strzeliła” mu do głowy sodówka. – Ten świat stoi na głowie. Piłkarze są w świetle zainteresowania mas i zarabiają krocie kopiąc kawałek skóry. Inni natomiast każdego ryzykują życiem i dostają za to psie pieniądze. To nie jest w porządku – trzeźwo zauważa bramkarz obecnie 9. drużyny angielskiej ekstraklasy. Wielki szacunek dla wszystkich brytyjskich żołnierzy oddaje on także w każdym swoim występie na boisku. Większość golkiperów ma na swoich rękawicach wydrukowane nazwiska, pseudonimy, imiona sympatii etc. Inaczej jest w przypadku Ruddy’ego – on dumnie prezentuje na swych rękach logo fundacji „Help for Heroes”, która zajmuje się pomocą poszkodowanym na misjach w Afganistanie i Iraku. Mało tego, sam piłkarz i jego narzeczona, mający zamiar pobrać się latem przyszłego roku, podjęli decyzję, że wszystkie ślubne prezenty przekażą na cele charytatywne. W związku z tym nie może też dziwić, iż John Ruddy był ogromnie zniesmaczony decyzją FIFA, która pierwotnie zabroniła umieścić Anglikom na koszulkach w meczu z Hiszpanią jakichkolwiek odniesień do „maków pamięci” ku czci poległych w pierwszej wojnie światowej: – To hańba, co wyprawia ta organizacja. Kompletny brak szacunku dla tych którzy oddali życie za naszą ojczyznę. Sprawą na szczęście zajęli się książę William i premier Wielkiej Brytanii, David Cameron. Jestem pewien, że ich interwencja spotkała się z ogromną aprobatą wszystkich w siłach zbrojnych. To naprawdę podniosło ich morale.

Image and video hosting by TinyPic

A jeśli już jesteśmy przy temacie reprezentacji, to jasne, że jeśli ktoś stojąc między słupkami ratuje swoją ekipę przed porażką na Anfield i jeszcze do tego jest Anglikiem, to taki temat musi się pojawić. – Gra w kadrze jest czymś, do czego dąży każdy piłkarz. Nie oczekuję powołania, ale myślę, że jeśli utrzymam dobrą formę, to Fabio Capello w końcu mnie dostrzeże. Na tę chwilę najważniejsza jest dla mnie jednak gra w barwach Norwich – mówił Ruddy. Wiadomo, że na sparingi Anglików z Hiszpanią i Szwecją nie znalazł on uznania w oczach włoskiego selekcjonera „Lwów Albionu”. Spotyka się to z krytyką wielu ludzi związanych z Norwich City, ale nie tylko, także zwykłych kibiców, którzy nie wyobrażają sobie weekendu bez obejrzenia programu „Match of the Day”. Nie mogą oni zrozumieć czym kierował się Capello powołując na te spotkania Davida Stockdale’a, który na co dzień występuje tylko w Championship w barwach Ipswich Town, do którego jest wypożyczony z Fulham. Może John Ruddy nie kończy każdego meczu z czystym kontem, na pewno zdarzają mu się błędy, ale trzeba mu oddać, że regularnie mierzy się z najlepszymi napastnikami na świecie. Poza tym Anglik w bramce zespołu z Premier League to jednak rzadkość. Golkiper „Kanarków” zachowuje jednak w tej kwestii stoicki spokój. Pytany o plany na czerwiec 2012 roku, nie mówi nic o wyjeździe na polsko-ukraiński turniej. Chociaż już teraz wie, że będzie miał wtedy napięty terminarz – 14 czerwca bierze ślub, a jego świadkiem ma być najlepszy kumpel, który – jakże mogłoby być inaczej – pełni teraz służbę w ramach kolejnej zmiany w Iraku.

MARCIN MARCZUK

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama