Ciekawie było dzisiaj we Wronkach, gdzie reprezentacja do lat 21 przegrała z Mołdawią 0:1 i gdzie doszło do zakulisowego spotkania przedstawicieli PZPN (Grzegorz Lato, Jerzy Engel, Franciszek Smuda) z Martinem Kobylańskim, 18-letnim talentem z Energie Cottbus.
Ale po kolei… Nasi dostali zaskakujący – nawet jak na polski zespół – łomot. Na środku pomocy zagrał Mateusz Matras z Piasta Gliwice, natomiast Bartosz Salamon z Brescii nawet nie został powołany. Wprawdzie nie wiemy, jak ten Salamon naprawdę gra, ale wydaje nam się, że swoimi występami wzbudza jednak większe zainteresowanie poważnych klubów niż Matras grą w Piaście i jeśli kogoś obserwuje Napoli czy Juventus, to prędzej Salamona niż Matrasa. Trener U-21 Stefan Majewski ma na ten temat inne zdanie i nawet poinformował Franciszka Smudę, że Salamon to raczej nie ta półka. Od razu ostrzegamy, że podobnie oceniał możliwości młodego Michaela Ballacka, gdy dostał go na chwilę w swoje łapska w rezerwach Kaiserslautern. Przy takich wyborach szkoleniowca, na drugi plan schodzi fakt, że w reprezentacji U-21 broni trzeci bramkarz Wisły Kraków, a nie pierwszy Górnika Zabrze. Brak Możdżenia też już tak bardzo nie zaskakuje…
Ale że nasza młodzieżówka nie ma przyszłości – to wiadomo, nie ma sensu specjalnie w to brnąć.
Sytuację być może chociaż trochę mógłby uratować młody Kobylański, uchodzący w Niemczech za wybitny talent. W poprzednim tygodniu był bohaterem meczu z Włochami.
Jego ojciec, olimpijczyk z Barcelony (a nie sam Martin, jak pisaliśmy wcześniej) przyjechał do Wronek, by dowiedzieć się, co PZPN może mu zaproponować. Lato i Engel stawili się na czas, Smuda miał konferencję prasową, więc się spóźnił bodaj półtorej godziny. Niestety, młody „Kobi” – poprzez ojca – niczego konkretnego nie usłyszał i chyba bliżej ostatecznej decyzji, by reprezentować polskie barwy był przed spotkaniem.
Dodajmy, że nasza kadra U-21 grała w koszulkach z orzełkiem, ponieważ szeroko zakrojona skala brandowania obierkami wszystkiego, co się da nie została należycie zorganizowana i zwyczajnie brakuje sprzętu. Niewykluczone, że płynie z Chin. Póki co, nasi młodzieżowcy muszą występować z godłem, które – jak mówi Lato – schodzi na psy.