Agnieszkę Olejkowską bardzo zabolał fakt, że sobie z niej zakpiliśmy i weszliśmy na konferencję prasową, mimo nałożonego na nas „zakazu wstępu”. Pytanie zadane przez Tomka Kwaśniaka było nieistotne i stanowiło tylko pretekst, by zaakcentować naszą obecność, wypowiedzieć paskudne słowo „weszło” i po prostu zaśmiać się w twarz paniusi, która udaje profesjonalnego rzecznika, a której kompetencje tak naprawdę powinny ograniczać się do rozdawania dziennikarzom kanapek i wytarcia stołów.
No i szlag Agniesię trafił.
Napisała, że wszyscy dziennikarze mogą nam podziękować, bo od dziś zamierza działać jeszcze mniej profesjonalnie i w sposób jeszcze bardziej utrudniający pracę innym. W sumie, na podziękowania nie czekamy, ale jakby co, to proponujemy następujący podział: bliscy znajomi mogą do nas z podziękowaniami dzwonić, dalecy sms-ować, a nieznajomi mailować. My z góry odpowiadamy: „nie ma za co!”. Jak chcecie, to możemy się postarać, by Olejkowska w ogóle nie wydawała akredytacji (nikomu!), ale efekt byłby pewnie taki, że na konferencję weszlibyśmy jako jedyni.
Olejkowską natomiast ostrzegamy: złość piękności szkodzi. A jak zbrzydniesz, to co będziesz robić? Pójdziesz na zasiłek? Wyluzuj dziewczyno, bo wejdziemy na dowolny mecz, na który będzie nam się chciało wejść, a tobie z rozpaczy tipsy odpadną. Ł»ebyś lepiej zrozumiała przesłanie tego tekstu, napiszemy po twojemu – jak będą chcieli, to wejdo.
Na koniec przypominamy, że Franciszek Smuda na nasze pytanie odpowiedział niezwykle inteligentnie: – PAN NIE ROZUMIE, CO JA MÓWIĘ, DLATEGO WY MACIE TÄ„ TAKÄ„ WESZŁO.