Nasz narodowy kłamczuszek, Franek Smuda, pojechał w weekend tam, gdzie czuje się najlepiej, czyli do Niemiec. Ponieważ w Polsce ludzie patrzą na niego z politowaniem, postanowił szukać poklasku za zachodnią granicą, u nieświadomych naiwniaków.
No i wypowiedział się Franek na temat Lewandowskiego: – Gra teraz świetnie i strzela sporo goli. Jestem z tego powodu dumny. W końcu to ja go odkryłem i sprowadziłem do Lecha.
On go odkrył i sprowadził. Chcieliśmy raz jeszcze usłyszeć tę historię od Andrzeja Czyżniewskiego, który faktycznie sprowadzał Lewandowskiego do Lecha, ale jak zadzwoniliśmy i przeczytaliśmy mu słowa “Franza”, to się zakrztusił jedzeniem i chyba padł. Potem dzwoniliśmy ponownie, ale ciągle był w stanie krytycznym.
A przecież było tak – Czyżniewski upierał się, by kupić Lewandowskiego i w końcu wymusił, by na mecz Znicza pojechał Smuda. Smuda po długich namowach łaskawie pojechał, ale po kilkudziesięciu minutach opuścił stadion, wrócił do Poznania i powiedział: – Ty mi, Czyżyk, powinieneś za benzynę oddać, że takie drewno pojechałem oglądać!
Później się zaczęło. Narada transferowa u prezesa Rutkowskiego. Kogo kupić?
Smuda: – Frankowskiego!
Czyżniewski: – Lewandowskiego!
Smuda: – Frankowskiego!
Czyżniewski: – Lewandowskiego!
Smuda się wściekał, wychodził, trzaskał drzwiami, wracał, znowu wychodził, znowu trzaskał drzwiami i znowu wracał. Ale zbliżenia nie było.
Smuda: – Frankowskiego!
Czyżniewski: – Lewandowskiego!
Tę szopkę przerwał w końcu sam Rutkowski, który wbrew wściekłemu trenerowi zdecydował: – Bierzemy Lewandowskiego.
A teraz Franek mówi do dziennikarzy: – To ja odkryłem Lewandowskiego, to ja go sprowadziłem do Lecha! Ha! Tak go odkrył, że zdegustowany wyszedł ze stadionu, a tak go sprowadził, że trzaskał drzwiami i domagał się “Franka”.
Czyż nie słodki jest ten nasz selekcjoner? Niedługo powie włoskim mediom, że Boruc gra w piłkę tylko dzięki niemu.
* * *
Naturalnie, to nie koniec głupot, ponieważ Smuda nie ograniczył się do jednej wypowiedzi. Stwierdził jeszcze: – Nigdy nie widziałem tak słabo grającego zespołu jak Kolonia, prezentują poziom Landesligi.
I dodatkowo: – Błaszczykowski to silny zawodnik, chce odejść z Borussii i nie rozumiem, dlaczego Kolonia go nie wykupi. Idealnie współpracowałby w tej drużynie z Lukasem Podolskim.
Albo więc Franek chce upchnąć świadomie swojego kapitana do najsłabszej drużyny, jaką widział, albo wierzy, że Kuba to tak dobry grajek, że zmieniłby jej oblicze. Wypada tylko spytać: czemu, nie zrobili tego dwaj inni, grający tam, kadrowicze? Czyżby selekcjoner nie zauważył, że w drużynie, która według niego jest na poziomie siódmej ligi niemieckiej, grało dwóch piłkarzy, regularnie przez niego powoływanych?
I to wcale nie było tak, że oni grali dobrze, a reszta zespołu wszystko psuła. Doskonale to widać, choćby po notach “Kickera” za to spotkanie…
Skala ocen nie jest taka jak w polskiej szkole, a wręcz odwrotnie. “1” – to klasa światowa. Natomiast szóstka, którą dostał Peszko – to występ poniżej krytyki. Jak widać, niewiele lepiej wypadł inny Polak, który nazywa się w Niemczech trochę inaczej niż u nas – Matuschyk. Może w takim razie, Smuda powinien zająć się szukaniem innych graczy, na ich miejsce, bo chyba poziom siódmej ligi, to nie jest poziom, na którym chce budować narodową swoją drużynę?