Pamiętacie jeszcze drugiego Lubańskiego? Człowieka, który przebierał w ofertach: Inter, Everton… Zagłębie Lubin? Oczywiście skończył w ostatnim z tych klubów, ale to miało być zwyczajne międzylądowanie w rejsie na szczyt. Problem w tym, że teraz nie zabawiłby nawet w niższych ligach belgijskich. Mateusz Bukowiec może dziś odnieść największy sukces od trampkarzy i awansować do ćwierćfinału Pucharu Polski. Warunek – wylanie hektolitrów potu na kartoflisku.
Miał być czerwony dywan i wywiady z „La Gazzetta dello Sport”, pozostają festyny dożynkowe w Zdzieszowicach. Kilka kontuzji, operacja i scenariusze wielkiej kariery musiał wrzucić do kominka. Z papierów zostawił tylko kontrakt z Ruchem, którego ma dziś poprowadzić do triumfu w meczu z MKS-em Kluczbork. Pomyśleć, że w wieku 17 lat debiutował w Górniku Zabrze…
Wystarczyło pchnąć go w naszą kopaninę i dostać szybki wykaz umiejętności: chłopak nie miał ani wytrzymałości Hummera, ani szybkości Ferrari, ani niezawodności Saaba. Co najwyżej osiągi wózka widłowego. Rodzina Koźmińskich miała mocną siłę przebicia, ale nie na tyle, by w przed siedmioma laty wcisnąć nastolatka do ekip juniorskich Interu. Okazało się bowiem, że klubowa akademia Włochów nie była zarejestrowana jako odpowiednik fundacji „Podaruj Dzieciom Słońce”.
Nie spodziewaliśmy się, że po takich prognozach czeka go aż taki spadek. To nie był spokojny zeskok na spadochronie, a zarycie zębami w glebę, sturlanie się z górki: Koszarawa, Raków, LZS Leśnica. Z wyżyn na mieliznę, choć trzymamy kciuki, żeby teraz kompletnie nie zatonął. Gruzowiska przy Roosevelta to były za wysokie progi, choć paradoksalnie za parę godzin to górnicy mogą popatrzeć na niego z chwilową zazdrościąâ€¦
FILIP KAPICA
