Wojciechowski już nie będzie mieszał w składzie, tylko…

Józef Wojciechowski podjął męską decyzję – nie będzie już się wtrącał trenerowi do składu. To wiadomość numer jeden, wyczytana w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym”. Wiadomość numer dwa jest taka, że Wojciechowski oczekuje, iż Jacek Zieliński będzie wystawiał Sikorskiego na skrzydle, Jeża też na skrzydle (że co?!), a Bruno – jak już się wyleczy – w środku. No i trenerek przestanie zestawiać obronę według własnego uznania.
Jeśli wiadomość numer jeden kłóci się wam z wiadomością numer dwa, to spokojnie: nam też.

Z radością będziemy obserwować tę specyficzną swobodę, jaką teraz szkoleniowiec otrzyma od swojego przełożonego.

Warto też ze wspomnianego wywiadu wyciągnąć jedną rzecz.

Fajfer przyszedł do klubu dopiero po zakończeniu sezonu, gdy większość transferów była dopięta.
To nie jest prawdą. Pracował u nas wiosną na pół etatu, gdy był jeszcze dyrektorem sportowym Warty Poznań. Pobierał od nas pensję, jeździł na mecze. Razem z Zielińskim ułożyli listę zapotrzebowań.

Dowiedzieliśmy się więc, dla kogo nie ma miejsca w polskiej piłce – dla Tadeusza Fajfera. Facet pracował jako dyrektor sportowy Warty Poznań i jednocześnie pobierał pieniądze od Polonii Warszawa, dla której świadczył rzeczywiste usługi. Przecież to chamstwo w czystej postaci. Czy nie regulują takich spraw żadne przepisy PZPN? Facet grał na dwa fronty. Gdyby pojechał na jakiś mecz i cudem wypatrzył 17-letniego geniusza, którego da się ściągnąć za psie pieniądze, to komu by o nim powiedział? Warcie, w której był zatrudniony czy Polonii, w której był zatrudniony? Etyka tego człowieka musi być na najniższym poziomie.

Uwaga – nie zatrudniajcie Fajfera, bo może na lewo robić dla konkurencji!