Święte obrządki piłkarzy Realu

redakcja

Autor:redakcja

07 października 2011, 02:43 • 5 min czytania

Cudownie grają w piłkę, ale przecież to zwykli ludzie – powie ktoś, kto przygląda się z boku. Ale, to mylny obraz rzeczywistości, jeśli popatrzymy na ten wielki zespół od środka. Nie ma co szukać tam powszechności. Tam wszystko jest przecież inne. Bardziej wyniosłe. Modlitwy, przesądy, ceregiele i przyzwyczajenia, które panują w szatni Królewskich, postanowiła opisać piątkowa „Marca”. I trzeba dodać, że to był dla niej temat, który znalazł się na pierwszej stronie.
Najważniejszym obrządkiem jest oczywiście ten, wykonywany przez całą drużyną. Tym bardziej, że to ten sam, który narzuca Jose Mourinho. Ekscentryczny trener, tutaj jednak nie zaskakuje niczym szalonym. Po prostu, puszcza w autobusie muzykę przed każdym meczem i delektuje się nią razem ze swoimi graczami. Playlista podobno jest ciągle zmieniana, ale zawsze znajduje się na niej ten kawałek…

Święte obrządki piłkarzy Realu
Reklama

Ciekawe odchylenie ma natomiast Xabi Alonso. Lubi sobie przed meczem… sprawdzić poziom ogrzewania murawy. Co więcej, potrafi pójść i przykręcić odpowiedni kurek, jeśli uzna, że takiej trawie jest za ciepło. Wymieniono też przedmeczowe monologi w wykonaniu Mourinho. Ale bez jaj, co to ma być za rytuał? Dla niego to raczej nawyk, a dla piłkarzy może i rytuał, ale izolacyjny. Mógłby im kiedyś zrobić kartkówkę ze swojej przemowy i się przekonać, ile zapamiętują jego złotych myśli. Chociaż, może kilka zapamiętali, ale tylko dlatego, że codziennie słyszą je w telewizyjnych reklamach.

Reklama

Ci, którzy oczekiwali jakichś ostrych rytuałów religijnych… To jest ten moment. Mogą już zacząć czuć się zawiedzeni. Jest niby coś o modlitwie, ale to wcale nie modlitwa do Boga. Nie, nie. Nic z tych rzeczy. To nawet nie jest modlitwa do ikony czy obrazu, a do… lustra. Przeglądają się w nim, jeden po drugim i każdy pyta o to samo. A głupie lustro, odpowiada też to samo: „ty, ty jesteś najpiękniejszy”. Podchodzą więc po kolei i każdy myśli, że chodzi o niego. I pewnie to lusterko działałoby bardziej motywująco niż gadaniny Portugalczyka, gdyby nie to, że każdy widzi w nim swoje odbicie.

Z drugiej strony, to pewnie pomaga im schodzić na ziemię, ale też bywa przyczyną kłopotów. Zdarzało się bowiem, że grajek przerażony swoim własnym wyglądem, wystraszony, że za chwilę będzie musiał pokazać się światu, tak bardzo chciał upiększyć swój image, że prawie spóźniał się na mecz. Wszyscy wychodzą z szatni, a taki piękniś mówi, że on dojdzie za sekundę, bo jeszcze musi uczesać włosy. A to jeszcze po chwili zobaczy, że spodenki trochę brudne i zaczyna czyścić. A tu już go sędzia woła. Już miał wychodzić, ale z tych nerwów mu się makijaż rozmazał. I dylemat: zmywać czy nie zmywać. Podejmuje na szybko decyzję i zanim się z nią pogodzi, to już jest na boisku i rywal mu szarpie koszulkę. Wtedy zaczyna kombinować, skąd wyczarować żelazko. I tak w kółko. Aż, ktoś w końcu zbije to cholerne lustro, a to już pociągnie następny przesąd. Wydaje się jednak, że lepsze to niż jakieś inne dziwactwa na bazie religii. Pal licho, jeśli byłoby to związane z buddyzmem – na przykład, składanie darów lub coś podobnego. Ale już dużo gorzej, gdyby przyszedł tam taki Melikson i zaczął wprowadzać swoje, tradycyjne obrządki.

Różnie, mogą kojarzyć się z pewnością, przytulanki piłkarzy w tunelu, którym wychodzą na murawę. Tym bardziej, że często słychać stamtąd podejrzane odgłosy, a wszyscy – jakoś dziwnie – wyłaniają się w milczeniu.

Szeroko opisano praktyki Ikera Casillasa, ale my – z szacunku dla czasu czytelnika – tego nie zrobimy. Sorry, ale nie widzimy nic nadzwyczajnego w tym, że bramkarz przed meczem podciąga sobie getry i dotyka ręką poprzeczki. Jak dla nas – nie ma się czym podniecać. Widać jednak, że są i tacy, dla których niezwykłe będzie wszystko, co zrobi Iker. A już najbardziej w tym wszystkim niezwykłe będzie to, że robi to właśnie on, a nie nikt inny. No chyba, że ktoś równie niezwykły. Na przykład Kaka, który w nadprzyrodzony sposób czyni znak krzyża, wchodząc na boisko. Mało tego, czasem robi to również po strzelonym golu! Klękajcie narody.

Nie mówiąc już nawet o wspaniałym Cristiano. On dopiero jest niesamowity. I stworzył rytuał na swoją miarę. Można pójść nawet krok dalej: on zrewolucjonizował całe pojęcie. Opracował do bólu majestatyczny i skomplikowany system, pozwalający mu grać na najwyższym poziomie… Na murawę wchodzi zawsze prawą nogą. Potem wykonuje krótki sprint, ale nie zdradza gazecie, którą kończyną go zaczyna, a którą kończy. To akurat zrozumiałe, bo zaraz znaleźliby się marni naśladowcy. I tak, żaden z nich nie był w stanie powtórzyć tego, co Krystek robi potem. Mianowicie: podskakuje i zgina w locie kolana w kierunku klatki piersiowej. Wiemy, że wydaje wam się to teraz niemożliwe do zrobienia, ale on naprawdę to potrafi. Do tego jeszcze ląduje z telemarkiem, ale to też chciał zachować w tajemnicy – pewnie przez skromność. A po wszystkim, wraca sprintem do punktu wyjścia. Niebywałe, co? Ale to ciągle nic. Na koniec zostawili nam najbardziej nieziemski kąsek. Boskiego Mourinho i jego ceremoniały. Może my, zwykli śmiertelnicy, nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć swoim przyziemnym rozumem, ale on za każdym razem, ma ze sobą na ławce notes i pióro! Odprawia przy pomocy tych narzędzi potężne misterium, a podniosłości chwili, nadaje dodatkowo, patetycznym żuciem gumy.

Jak tak dalej pójdzie, to niedługo hiszpańskie media będą zasypywać czytelników, podobnymi pierdołami i walić po oczach, coraz większą metafizyką. „Dogmaty Mourinho: Co mecz siada na ławce”, „Nowy obrządek Ronaldo: Kolejny raz wiązał sznurówki!”, „Casillas znowu smarkał po meczu. Czy to już jest rytuał?”, „Następne przesądy w Realu: Zawodnicy oddają mocz w toalecie”. Aż strach myśleć, jak niezwykłe zwyczaje, muszą panować w Barcelonie…

TOMASZ KWAŚNIAK

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama