Dobry Kuba, słaba Polska, szczęśliwy remis

redakcja

Autor:redakcja

07 października 2011, 14:40 • 3 min czytania

Jeśli Franciszek Smuda miałby jakimś cudem odnieść sukces w finałach mistrzostw Europy 2012, to właśnie w taki sposób jak dzisiaj. Ten urodzony farciarz znowu zremisował mecz, którego tak naprawdę zremisować nie miał prawa. Korea była minimalnie lepsza w pierwszej połowie (wbrew temu co powtarzano w TVP) i ZDECYDOWANIE lepsza w drugiej, jednak jedno głupie zachowanie obrońcy gospodarzy sprawiło, że zdołaliśmy doprowadzić do wyrównania. Całe szczęście, że mieliśmy na boisku Jakuba Błaszczykowskiego, bo tak naprawdę był to jedyny nasz zawodnik, który grał na wysokim poziomie.
Koreańczycy chyba trochę zbyt się podniecili golem na 2:1 i koniecznie chcieli strzelić jeszcze jednego, a najlepiej jeszcze ze dwa, widząc jak jesteśmy słabi. Zaczęli więc biegać jak opętani, zwłaszcza z przodu, a w tyłach zostawili tego jednego, biednego chłopa, który dopiero co wszedł na boisko. No i ten popełnił błąd, kopiąc prosto w ambitnie nabiegającego Jakuba Błaszczykowskiego. W tej akcji można było odnieść wrażenie, że nasi zawodnicy starają się chaosem odpowiedzieć na chaos. I z tego chaosu urodził się gol na 2:2.

Dobry Kuba, słaba Polska, szczęśliwy remis
Reklama

Ogólnie jednak nie miejmy złudzeń – od 2002 roku nic się nie zmieniło, czyli ciągle to Koreańczycy mają lepszą drużynę i lepszych piłkarzy, są w charakterystyczny dla Azjatów sposób bardziej zawzięci, szybsi i niesamowicie wybiegani. Nasi (nasi?) momentami nie do końca wiedzieli, co jest grane i jak się opędzić przed tym rojem wściekłych pszczół. Można mówić, że wyjazd do Korei był generalnie bezsensowny, ale przyznać trzeba jedno – nawet jeśli nie graliśmy przeciwko optymalnie zestawionej reprezentacji, w dodatku co chwilę szatkowanej zmianami (łącznie siedem), to przynajmniej mieliśmy przeciwko sobie rywali bardzo zdeterminowanych. To różni drużyny z Azji od innych – są maksymalnie zdeterminowane nawet w spotkaniu towarzyskim. Podobnego podejścia nie da się wymusić na Grekach, Meksykanach czy nawet Niemcach. Różnica kulturowa. W Korei zawodnik czuje się tak zaszczycony grą w kadrze, że schodząc z boiska grzecznie kłania się kibicom, dziękując za honor, jakiego doświadczył.

Co nam ten mecz wyjaśnił?

Reklama

Nic. Nadal wiemy, że Jakub Błaszczykowski potrafi się zerwać i że nasza obrona nadaje się do zsypu. I że Jakub Wawrzyniak jest permanentnie nieprzytomny w kluczowych momentach, że Perquis lubi sobie postać i poobserwować, co jest grane, że Wojtkowiak jest bez formy, że Polanski umie się ukryć jak mało kto… W sumie wiemy dokładnie to, co już wiedzieliśmy. Ł»e jeśli Smuda miał plan, że nasz zespół będzie utrzymywał się przy piłce i grał krótkimi podaniami, to gdzieś mu się cała ta koncepcja całkowicie rozlazła, bo na dziś możemy tylko „lagować” do przodu i ściskać kciuki. Jeśli ktoś gra piłką, to zawsze są to jednak przeciwnicy, bez względu na to, kim ci przeciwnicy akurat są.

Z dwóch głupich meczów, teraz czas na ten bardziej głupi – z Białorusią w Wiesbaden. Bilety kosztują od 6 euro (sektor rodzinny) do 12 euro.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama