Polska jest dumna z takiego trenera, jak Janusz Białek! Janusz, jeżeli to czytasz, pamiętaj – jesteś naszą dumą! Serce rośnie, gdy człowiek pomyśli, ile dokonałeś i ile jeszcze dokonać zdołasz! „Ferguson, Guardiola, Rijkaard, Benitez… Co trenerów, którzy wygrywali Ligę Mistrzów, łączy z Januszem Białkiem? I oni, i Polak pokonali Jose Mourinho” – tak zaczyna się tekst w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”.
Jesteśmy lekko skonfundowani.
„GW” mało miejsca poświęca na sport, aż tu nagle, zupełnie od czapy, przeznaczyła prawie pół strony na obrzydliwą laurkę o Białku i na wspominki meczu sprzed dziewięciu lat. Jest więc o tym, jak Białek rzucał na kolana FC Porto (po uprzednim 0:6 w ryj – nieistotny szczegół) i jak tym samym zapisał się w historii futbolu. Nie brakuje akcentów humorystycznych.
3 października 2002 roku w pierwszej rundzie Pucharu UEFA Polonia Warszawa Białka pokonała prowadzone przez Mourinho FC Porto 2:0. – Po tym meczu te wszystkie gwiazdy zobaczyły, że w futbolu nikogo nie można lekceważyć. Ł»e jak się chce być najlepszym, to trzeba być gotowym do poświęceń w każdym spotkaniu. Może więc mieliśmy mały wkład w to, co stało się potem z ich szkoleniowcem i piłkarzami – mówi Piotr Dziewicki, stoper Polonii Warszawa, który grał w tym meczu.
Nam się wydaje, Piotrusiu, że mieliście na karierę Mourinho czy Carvalho taki sam wpływ jak Estrela Amadora i jedyne, co te gwiazdy zobaczyły w meczach z wami, to że jesteście jedną z niewielu drużyn, z którą dwumecz można wygrać w 60, a nie w 180 minut. Bo właśnie 60 minut (dokładnie 56) FC Porto potrzebowało na wypracowanie wyniku 4:0.
Ale idźmy dalej, bo to tak naprawdę tekst o Białku, a nie o Polonii. On sam puszy się…
– Myślę, że gdybyśmy się dziś spotkali z Mourinho na jakiejś konferencji trenerskiej, może on by mnie poznał. W końcu jest naprawdę niewielu szkoleniowców, którym udało się go pokonać. Mnie się udało. Fajnie, że ktoś o tym pamięta – cieszy się Białek.
Nam się z kolei wydaje, że gdybyście spotkali się na jakiejś konferencji trenerskiej, to Mourinho mógłby co najwyżej spojrzeć z politowaniem, a potem spytać ochroniarzy: – Kto tu tego człowieka wpuścił? Ale bądź spokojny, nikt cię wypraszać nie będzie – nigdy się nie spotkacie. Możesz się spotkać z Jerzym Wyrobkiem, z Ryszardem Wieczorkiem, z Marcinem Bochynkiem, albo nawet – jak dobrze pójdzie – z Marcinem Sasalem, ale nie z Jose Mourinho.
Wyborcza idzie jednak po bandzie i wychwala Białka dalej:
Zwycięstwo nad Mourinho dziś wydaje się spektakularne, ale nie jest największym sukcesem w trenerskiej karierze Janusza Białka. Do historii trafił bowiem jako autor najbardziej cudownej metamorfozy w polskiej lidze. Wiosną 2000 roku drużyna z Grodziska, która wówczas występowała jeszcze jako Dyskobolia, zamykała tabelę z pięcioma punktami. Ale nagle stał się cud. Pod wodzą Białka słabeusz stał się potentatem – wygrał dziewięć kolejnych meczów, dziesiąty mógł już zremisować i spokojnie utrzymał się w lidze.
W sumie to nie wiemy, czy staranność dziennikarska każe wspomnieć, że te mecze były kupione, czy też to tylko nieistotny drobiazg, zupełnie nieumniejszający szkoleniowej klasy Janusza Białka. Nie wiemy też, po co ten tekst powstał – żeby przypomnieć trenerskiego trupa? Każdy może sobie zamówić taki artykuł w „GW”? To usługa gratisowa czy płatna? Czy można gdzieś w sieci znaleźć formularz zamówienia?