Doskonałe zdjęcie zamieścił dzisiaj „Fakt” – możecie raz jeszcze się przyjrzeć, jak… specyficznie interweniuje Sebastian Przyrowski, ulubieniec tzw. fachowców zajmujących się bramkarzami. Do tej pory „Przyroś” kojarzył się z tzw. „przyrosiami”, czyli puszczaniem strzałów bez próby podejmowania interwencji – na zasadzie: skoro pewnie się nie uda, to po co się rzucać? Fotka z „Faktu” pozwala na nową interpretację bramkarskich podrygów polonisty – może on zwyczajnie boi się piłki? Może zazwyczaj się nie rzuca, bo boi się oberwać? We Wrocławiu bał się ewidentnie – to ułożenie rąk, ten charakterystyczny skręt ciała. Facet nie chce dostać!
Na szczęście w meczu ze Śląskiem udało mu się uchylić.
Uff, Sebastian, uważaj na siebie! Następnym razem może mieć mniej szczęścia i obronić!