Lechia zagrała dzisiaj tak, jakby chciała całemu światu udowodnić, że porażka 0:1 z Limanovią była tylko wypadkiem przy pracy – tak naprawdę ten zespół przegrywać chce wyżej, nawet 0:4! Gdańszczanie wręcz błagali: lejcie! Te masochistyczne pojękiwania nie robiły na gościach z Bełchatowa wrażenia – momentami mieli ochotę spełnić życzenia i wbić kilka goli, ale w ostatniej chwili zmieniali zdanie. Kiedy Buzała miał już kopać do siatki, kopał w bramkarza. Ten chłopak powinien dzisiaj ustrzelić hat-tricka i to z zamkniętymi oczami. Gdy już go na boisku nie było, to dla odmiany nad Lechią zlitował się sędzia i nie podyktował stuprocentowego karnego.
Nie wiemy, jak do tego meczu podejść. Czy to Bełchatów się wreszcie przebudził czy też dzisiaj Lechia była tak słaba, że wygrałby z nią każdy inny zespół ekstraklasy – za wyjątkiem Bełchatowa właśnie. Zresztą, GKS wrócił do swojej apatycznej gry w ostatnich dwudziestu minutach. Mając proszącą się o porażkę Lechię, trzeba było ją docisnąć i po prostu wygrać. Goście jednak ewidentnie zadowolili się jednym punktem uznając, że skoro nie strzelili goli z takich sytuacji, jakie mieli, to już nie strzelą. Trochę to było słabe z ich strony. Zamiast kopać do przodu, kopali w poprzek i do tyłu.
Ale nie ma co krytykować Bełchatowa, bo tak naprawdę miał tylko dwa słabe punkty – Mate Lacicia i Pawła Buzałę, który troszkę rozbawił nas w przerwie mówiąc do kamery: „od takiego zawodnika jak ja trzeba wymagać”. Hmm, sprawdzamy osiągnięcia: 26 lat, 12 goli w ekstraklasie. Trzeba wymagać? Można, ale cudów nikt się po Pawle nie spodziewa. Sympatyczny, ambitny chłopak z tendencją do oddawania bezsensownych strzałów i motania się w bezsensownych dryblingach. Za dzisiejszy mecz dostaje dziesięć ćwielongów. Maks!
Lechia natomiast to była jedna wielka KATASTROFA. Wojtek Kowalczyk jak ocenia mecz, to przy każdym piłkarzu stawia kółka i krzyżyki. Za dobre zagrania – kółka. Za złe – krzyżyki. W przerwie oznajmił: – Pokreśliłem już tymi krzyżykami całą kartkę! Jeden tylko zawodnik zaprezentował się nadzwyczajnie. Nazywa się Wojciech Pawłowski, ma dopiero 18 i jest bramkarzem. Dzisiaj debiutował w ekstraklasie i na dzień dobry otrzymał najwyższą możliwą notę – dychę! Bronił wszystko, świetnie się ustawiał, nie widać było po nim jakiekolwiek tremy. Wiadomo, że nie ma co się podniecać, bo u bramkarza szczególnie ważna jest regularność, jednak takiego przywitania z publicznością dawno nie widzieliśmy. Zapamiętajcie tę twarz…
Po dziewięciu meczach Lechia zajmuje jedenaste miejsce (może spaść na dwunaste, jeśli wygra Zagłębie Lubin) i ma tylko pięć zdobytych goli – najmniej. Podobno zbawieniem miał być cały ten Tadić, ale w spotkaniu z Podbeskidziem nie trafił do pustej bramki, a teraz zmarnował sytuację sam na sam, chociaż biegł z piłką od połówki. Niemożliwe, żeby ten zawodnik miał dalej grać aż tak źle, bo to by oznaczało, że przed przyjazdem do Polski w ogóle nie uprawiał sportu, a może nawet nie oglądał w telewizji.
W drugim dzisiejszym meczu emocji nie brakowało. Podbeskidzie wyszło na prowadzenie w meczu z ŁKS-em, ale ostatecznie przegrało. Spotkanie nie stało na szczególnie wysokim poziomie, ale ratowane było przez indywidualności. Zwracamy uwagę na Marcina Kaczmarka, który początek sezonu miał słaby (jak cały ŁKS), ale od września zbiera ciągle wysokie noty. Kolejno: 8, 6, 6, 7. Facet na boisku jest wszędzie, od obrony po atak, wrzuca, strzela, recytuje. Dobrze zaczął grać też Marek Saganowski, który w pierwszej połowie mógł zaliczyć dwie asysty, a w drugiej już sam strzelił gola na wagę zwycięstwa. To zawsze fajna historia, kiedy wychowanek klubu wraca na swój stadion i zdobywa bramkę na wagę wygranej.
Serdeczne (i szczerze) gratulacje.
Lechia Gdańsk – GKS Bełchatów 0:0 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
Lechia: Wojciech Pawłowski 10 – Rafał Janicki 3, Krzysztof Bąk 2, Luka VuÄko 2, Marcin Pietrowski 2 – Fred Benson 1 (46 Ivans Lukjanovs 4), Łukasz Surma 3, Paweł Nowak 2 (76 Abdou Razack Traoré), Tomasz Dawidowski 4, Piotr Wiśniewski 3 (63 Mateusz Machaj 4) – Josip Tadić 2.
Bełchatów: Łukasz Sapela 6 – Zlatko Tanevski 6, Maciej Szmatiuk 5, Mate Lacić 3, Jacek Popek (8 Filip Modelski 4) – Tomasz Wróbel 7, Grzegorz Fonfara 6, Grzegorz Baran 6, Miroslav Boپok 6 (83 Szymon Sawala), Kamil Kosowski 4 – Paweł Buzała 1 (58 Marcin Ł»ewłakow 3).
ŁKS Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
ŁKS: Pavle Velimirović 6 – Paweł Golański 3 (46 Tomasz Nowak 5), Michał Łabędzki 4, Piotr Klepczarek 5, Marcin Kaczmarek 7 – Cezary Stefańczyk 3 (64 Maciej Bykowski 3), Mladen KaŁ¡ćelan 4, Antoni Łukasiewicz 6, Marcin Mięciel 3, Sebastian Szałachowski 8 (78 Radosław Pruchnik) – Marek Saganowski 8.
Podbeskidzie: Mateusz Bąk 6 – Sławomir Cienciała 3, Juraj DanÄÃk 5, Bartłomiej Konieczny 4, Krzysztof Król 4 – Adrian Sikora 4 (68 Mariusz Sacha 2), Piotr Koman 3 (39 FrantiŁ¡ek Metelka 4), Dariusz Łatka 5, Liran Cohen 4, Sylwester Patejuk 6 – Adam Cieśliński 3 (46 Róbert Demjan 5).
