Piłkarski X-Factor

redakcja

Autor:redakcja

29 września 2011, 14:56 • 4 min czytania

Dla odmiany dzisiaj nie o Anglii, a o Szkocji. I to wcale nie o Celticu czy Glasgow Rangers. Ba, nawet nie o Aberdeen, ani Hearts of Midlothian. Stirling Albion. Nie słyszeliście o takiej drużynie? My też nie. Do czasu aż pomysłowi Szkoci postanowili skompletować kadrę na ten sezon organizując… casting na piłkarzy.
O klubie z południowej Szkocji po raz pierwszy zrobiło się głośno w maju 2009 roku. Właściciel Albion, Peter McKenzie, postanowił wycofać się z finansowania zespołu i rozpoczął poszukiwania chętnego, który spłaciłby długi i wykupił jego udziały. Na horyzoncie pojawiło się kilka ofert, ale 84-letni prezes chciał, by klub pozostał w rękach lokalnej społeczności. Wtedy do akcji wkroczyli kibice. Pomysł był prosty. Każdy z fanów miał wpłacić na rzecz klubu 40 funtów – dzięki tym pieniądzom mieli przejąć władzę. Organizatorzy liczyli na około 20 tysięcy darczyńców. Ich rachunki okazały się trafne. 2 lipca 2010 roku Stirling Albion został pierwszym profesjonalnym szkockim klubem, który w stu procentach jest własnością kibiców. Fani spłacili długi, za 300 tysięcy funtów odkupili udziały McKenziego, a ten wspaniałomyślnie zgodził się umorzyć opiewający na ponad milion funtów kredyt, którego udzielił klubowi. Wśród 20 tysięcy właścicieli zespołu nie brakuje znanych nazwisk. Cristiano Ronaldo i Andy Murray – to tylko dwa z nich.

Piłkarski X-Factor
Reklama

Sprawa przycichła, Stirling Albion zdążyli spaść do szkockiej Second Division (trzecia liga) i wtedy właściciele klubu, to znaczy kibice, znów zapragnęli znaleźć się na czołówkach gazet. Chociaż początek całego zamieszania, jak to zwykle bywa, był trywialny. Spadek do trzeciej ligi był policzkiem dla wielu piłkarzy „The Binos”, którzy postanowili pożegnać się z klubem. Exodus był tak duży, że przed startem okresu przygotowawczego w klubie pozostał jeden (!) zawodnik, a siedmiu innych zastanawiało się nad dalszą grą na Doubletree Dunblane Stadium. Nad Stirling zawisło widmo rozwiązania drużyny. Ale nie po to kibice wykupili klub, żeby rok później pozwolić mu przejść do historii. Fani zasiedli do stołu i zorganizowali burzę mózgów. Myśleli, rozmawiali, pili piwo, dalej myśleli i pili jeszcze więcej piwa. I nagle… Bingo! Eureka! Zróbmy casting na piłkarzy! Co więcej, każdemu, który będzie chciał się pokazać każmy zapłacić 200 funtów – tak podreperujemy klubowy budżet.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Jak wymyślili tak zrobili i w ten sposób ruszyła akcja „So you think you’re good enough” – taki piłkarski X-Factor. – Jako jedyny klub zarządzany przez kibiców musimy szukać nowych pomysłów, a z racji tego, że nie mamy pieniędzy na transfery nasz pomysł jest idealny – znajdziemy piłkarzy i zasilimy klubowe konto – tłumaczył jeden z pomysłodawców akcji Paul Goodwin. Pomysł nie spodobał się szkockiej federacji piłkarskiej, ale i tak zainteresowanie castingiem przerosło oczekiwania organizatorów. Ponad trzydziestu zawodników postanowiło sprawdzić swoje umiejętności, a klubową kasę zasiliło 6 tysięcy funtów. Pozostał jeszcze wybór jury i można było ruszać. Za jurorskim stołem zasiedli trenerzy Albion – John Scott (na zdjęciu u góry) i John Blackley oraz były gracz Tottenhamu – Aly Dick. – Będziemy sprawdzać jak kandydaci zachowują się podczas rozgrzewki, ćwiczeń zespołowych, każdy zagra też co najmniej 50 minut w sześciu 25-minutowych grach treningowych – wyjaśniał Scott, który został szkockim Simonem Cowellem, czyli szefem castingowego jury.

Image and video hosting by TinyPic

Pierwsze sito eliminacyjne przeszło dwunastu graczy, którzy zostali zaproszeni na dwutygodniowy okres przygotowawczy. – Nawet jeśli się nie uda, to był to dobry wydatek – opowiadał stacji BBC obrońca Craig Hughes, który znalazł się w najlepszej dwunastce. Nie udało się. Ale powiodło się innej dwójce – bramkarz Sam Filler i obrońca John Crawley (na zdjęciu u góry) otrzymali propozycję podpisania kontraktu. Reszta kandydatów pożegnała się ze swoimi pieniędzmi.

Stirling Albion zajmuje po siedmiu kolejkach piąte miejsce w tabeli Second Division. Kilku piłkarzy z zeszłego sezonu ostatecznie pozostało w klubie, a skład uzupełnili juniorzy. Sam Filler zagrał we wszystkich meczach i przepuścił 14 bramek. John Crawley też najczęściej gra w pierwszej jedenastce, strzelił nawet jedną bramkę. Klub został uratowany. Szkoda tylko, że z 20 tysięcy właścicieli na stadion przychodzi maksymalnie siedmiuset.

MACIEJ SYPUفA

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Anglia

Haaland bez gola, ale Cherki błyszczy. City zadało cios w końcówce

Wojciech Piela
1
Haaland bez gola, ale Cherki błyszczy. City zadało cios w końcówce
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama