Kanarki opuściły już klatkę

redakcja

Autor:redakcja

29 września 2011, 00:19 • 4 min czytania

Po zwycięstwie nad Sunderlandem w ostatniej kolejce, piłkarze Norwich City znaleźli się w górnej połowie tabeli Premier League. Niby nic nadzwyczajnego, jest tam przecież też drugi z beniaminków – londyński Queens Park Rangers. Ale dla klubu, którego zawodnicy jeszcze dwa sezony temu biegali po boiskach trzecioligowej League One to niewątpliwie spory sukces. Jego autorem jest szkoleniowiec „Kanarków” – Paul Lambert. Kiedyś piłkarz, który z Borussią Dortmund zdobył trofeum Ligi Mistrzów. Teraz trener, który wyciągnął Norwich z ligowego niebytu.
8 sierpnia 2009 roku zespół z Carrow Road znalazł się na dnie. W pierwszej kolejce po degradacji do League One „Kanarki” przegrały z Colchester United 1:7 i była to najwyższa porażka w ponad stuletniej historii klubu. W 40. minucie tego meczu, gdy goście prowadzili na Carrow Road już 4:0, dwóch kibiców Norwich wtargnęło na murawę i w geście rozpaczy rzuciło swoimi karnetami w twarz ówczesnego trenera – Bryana Gunna. Szkoleniowiec kilka dni później pożegnał się z posadą, a jego miejsce zajął Lambert, który jeszcze tydzień wcześniej zasiadał na ławce… Colchester United. Szkot od razu wziął się do pracy, a „Kanarki” zrobiły to, co zrobić trzeba, kiedy dosięgnie się dna – odbiły się od niego. I to jak! Norwich w tym samym sezonie wygrało League One, a rok później awansowało do ekstraklasy, zajmując drugie miejsce w Championship.

Kanarki opuściły już klatkę
Reklama

Na powrót do ligowej elity kibice Norwich czekali ponad sześć lat. „Kanarki” pożegnały się z Premier League w 2005 roku i to w kiepskim stylu – w ostatniej kolejce ulegli Fulham na Craven Cottage 0:6. W utrzymaniu nie pomogła wtedy nawet niecodzienna inicjatywa podjęta przez właścicielkę klubu – Delię Smith – w przerwie ligowej potyczki z Manchesterem City. Pani Smith, która jest autorką popularnych na Wyspach książek i programów kulinarnych, wyszła na środek murawy krzycząc przez mikrofon do fanów zgromadzonych na trybunach Carrow Road: „Gdzie jest najlepsza publiczność na świecie? Potrzebujemy dwunastego zawodnika! Gdzie jesteście? No dalej!”. Sprawa odbiła się szerokim echem w brytyjskich mediach, bo pani prezes zdaniem wielu była pijana, a fani uznali jej słowa za obraźliwe. Tak, czy owak, wykrzyczane przez panią prezes słowa: „Let’s be having you!” na stałe zagościły w angielskim slangu, a „Kanarki” dalej staczały się po równi pochyłej, by ostatecznie pożegnać się z Premier League.

Reklama

Z ligowej otchłani ekipę ze hrabstwa Norfolk wyciągnął dopiero Lambert i stworzył drużynę, która bez żadnej gwiazdy nieźle radzi sobie w Premier League. Dość powiedzieć, że trzon zespołu tworzą Grant Holt, Russell Martin i Wes Hoolahan, którzy brali udział w pamiętnym laniu z Colchester.

Szkocki menedżer nie mógł przed sezonem wydać wielkich kwot na transfery, dlatego szukał wzmocnień w niższych ligach i wykazał się niesamowitym nosem trenerskim. Weźmy takiego Steve’a Morrisona – chłopak jeszcze w zeszłym roku miał półamatorski kontrakt i biegał po boiskach League One w barwach Millwall, a w tym sezonie jest wiodącą postacią „Kanarków”. Walijczyk już w debiucie w Premier League zaliczył asystę, a kilkanaście dni później strzelił pierwszego gola w angielskiej ekstraklasie i zapewnił zwycięstwo w meczu z Wigan. Takich zawodników jest w Norwich kilku. Na palcach jednej ręki można policzyć piłkarzy, którzy przed tym sezonem mieli chociażby jeden występ na boiskach Premier League. Największym doświadczeniem mogą pochwalić się piłkarze wypożyczeni: Richie De Laet z Manchesteru United i Kyle Naughton z Tottenhamu.

Skład Norwich nie wygląda imponująco, ale jak mawiają klasycy – nazwiska nie grają. Przykład? Ot, choćby wspominany Sunderland, który kadrowo jest na pewno drużyną mocniejszą niż zespół „Kanarków”. Ba, Steve Bruce przed meczem z Norwich powiedział, że tak mocnego składu nie miał od czasu, kiedy pojawił się na ławce trenerskiej „Czarnych Kotów”, czyli od czerwca 2009 roku. Chłopcy Lamberta nic sobie z słów Bruce’a nie zrobili i dali Sunderlandowi krótką lekcję futbolu. Przy golu na 1:0 obrońcy Sunderlandu (między innymi byli gracze Manchesteru United – Wes Brown i John O’Shea) mogli tylko przyglądać się, jak piłkarze Norwich w futsalowym stylu rozpracowują ich obronę.

Zresztą gra ekipy z Carrow Road w tym sezonie jest znacznie lepsza niż wskazuje na to miejsce w ligowej tabeli. Dopiero dziewiąta lokata „Kanarków” jest w dużej mierze zasługą… arbitrów. Angielscy sędziowie od początku sezonu rzucali kłody pod nogi piłkarzom Lamberta, dyktując przeciwko nim pięć rzutów karnych w pięciu pierwszych meczach sezonu. W ten sposób zawodnicy z hrabstwa Norfolk wyrównali ligowy rekord, który do tej pory należał do Wimbledonu (sezon 1999/2000).

Wracając do meczu z Sunderlandem… Stacja BBC wygraną „Kanarków” nad „Czarnymi Kotami” określiła w humorystyczny sposób największym zwycięstwem ptaka nad kotem od czasu, kiedy bajkowy ptaszek Tweety pokonał kota Sylwestra. O ile mnie pamięć nie myli, życiowym celem tego sympatycznego ptaszka było uwolnienie się z klatki. Idąc tym tropem można powiedzieć, że „Kanarki” z Carrow Road już swoją klatkę opuściły. Pozostaje pytanie, jak wysoko w niebo są w stanie się wzbić…

MACIEJ SYPUفA

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Anglia

W końcu! Wirtz z pierwszym golem dla Liverpoolu [WIDEO]

Jakub Radomski
0
W końcu! Wirtz z pierwszym golem dla Liverpoolu [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama