Marcelo Bielsa: Czas szaleńca w kraju Basków

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2011, 12:19 • 4 min czytania

To on uczył Guardiolę, jak należy obchodzić się z dziennikarzami. Wywołał niemal polityczną rewolucję, rezygnując z pracy z reprezentacją Chile. Jacek Gmoch zafascynowany meczem jego drużyny mówił, żeby widzi w nim swojego prezydenta, ale wątpliwe, że facet przyjąłby taką posadę. Bo z nim nigdy nic wiadomo, a decyzje, które podejmuje czasami bardzo trudno zrozumieć. Jak na przykład to, że odrzucił ofertę z Interu, żeby prowadzić Athletic Bilbao…Marcelo Bielsa nie mógł postąpić inaczej, bo wcześniej obiecał, że jak Josu Urrutia wygra wybory na prezydenta baskijskiego klubu, to on zostanie jego trenerem. I został, bo obietnica to dla niego rzecz ważna

Marcelo Bielsa: Czas szaleńca w kraju Basków
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Powitalna konferencja zgromadziła kilkudziesięciu żurnalistów, a Bielsa już doskonale wiedział jak za ich pośrednictwem podbić serca fanów. W tej kwestii jest prawdziwym specjalistą, autorytetem dla szkoleniowców z całego świata i autorem zasady, którą przyjął też obecny trener Bary. Według tej zasady, trenerzy nie rozmawiają z konkretnymi dziennikarzami, żeby nie faworyzować największych mediów. Odpowiadają na pytania wszystkich, podczas konferencji prasowych. A na nich Bielsa rozdaje karty. – To prawda, że zrezygnowałem z możliwości pracy w Mediolanie, aby przyjść do Bilbao – mówił. – Moja decyzja nie wynikała oczywiście z porównania obu klubów, bo to znaczyłoby, że jestem głupi. Może jestem, ale dałem słowo i ani przez chwilę nie było wątpliwości, że go nie dotrzymam. Trochę dowiadywałem się o Athleticu i wiem, że słowo lojalność jest tu dobrze znane – opowiadał zaraz po przyjściu.

Reklama

Mówił też jednak, że zbuduje nową drużynę. Grającą ofensywnie, potrafiącą zdominować rywala i grać długo na jego połowie, nie czekając tylko na okazję do kontry. Athletic miał walczyć o czołówkę tabeli i w końcu nawiązywać sportowo do klubowych tradycji. Bielsa wiedział, jakie to oczekiwania. Ba, nawet sam je jeszcze podkręcał stwierdzeniami, że przybycie w szeregi Los Leones przypomina mu czasy, kiedy zostawał trenerem Newell’s Old Boys. Klubu, z którym dwa razy zdobywał mistrzostwo Argentyny i docierał do finału Copa Libertadores. Nadzieje kibiców były więc przed sezonem ogromne, a zwycięstwa miały przyjść niemal od zaraz. – Od początku rozgrywek musimy wygrywać. Moje drużyny są do tego zmuszone już od pierwszego meczu. Bez przerwy i bez wyjątku – twierdził Bielsa.

Na początek miał być więc awans do Ligi Europy. Udało się go osiągnąć po bezbramkowym remisie z Trabzonsporem na La Catedral. Do rewanżu nie doszło, bo turecki zespół zajął miejsce Fenerbahce w Lidze Mistrzów, a Rojiblancos z automatu przeszli dalej. Później nie było już jednak tak łatwo, szczególnie w La Liga…

Image and video hosting by TinyPic

Taki start sezonu był dla fanów lekkim szokiem. Szczególnie, jeśli chodzi o brak zwycięstw na własnym stadionie, do których byli raczej przyzwyczajeni. Mieli szukać swojego zespołu w górnych częściach tabeli, a ten znalazł się na przedostatnim miejscu po pięciu kolejkach. Na argentyńskiego trenera zaczęto spoglądać trochę bardziej krytycznie, a media rozpoczęły analizować jego niepowodzenia. Dla niego to jeszcze żaden powód do rozpaczy, bo przecież nie od parady nosi przydomek „Loco”. – W swojej karierze miałem dużo więcej porażek niż sukcesów i to te porażki ukształtowały mnie jako trenera. Krytykujcie sobie, to dla mnie nic nowego – skomentował całe zamieszanie. Winę za porażki brał na siebie i szczegółowo opowiadał jakie popełnił błędy.

Dziennikarze twierdzą, że po przebudowie zespół gra gorzej niż za poprzednika. Ł»e Bielsa popsuł to, co było w drużynie dobre. Ł»e pozbawił go dotychczasowego charakteru, a sam nie stworzył nowego. Ale tworzy…

Całkowicie zmienił przecież taktykę, która wcześniej opierała się na graniu długich piłek do Fernando Llorente. Bielsa potrafi ją zmieniać nawet kilka razy w trakcie meczu, a to okazuje się problemem dla niektórych piłkarzy. Muszą zrozumieć o co chodzi w nowym systemie i czego chce od nich trener. A to wcale nie takie łatwe. – To jest człowiek niezwykle trudny do rozszyfrowania, ale jednocześnie jeden z najlepszych szkoleniowców na świecie – mówi Claudio Bravo, bramkarz Realu Sociedad i apeluje: – Jemu trzeba dać czas, bo przebudowuje całą metodykę klubu i na efekty trzeba trochę poczekać.

– Efekty w końcu przyjdą – zapewnia rodak trenera, Martin Demichelis, który gra teraz w Maladze. – Znam go bardzo dobrze i jestem przekonany, że osiągnie w Bilbao bardzo dużo i jeszcze w tym sezonie będzie walczył o wysokie cele – przekonuje w prasie.

W międzyczasie pojawiły się już spekulacje na temat ewentualnego zwolnienia… Ale trzeba chyba włożyć je między bajki. Bielsa okazał się przecież lojalny i sam mówił, że w baskijskim klubie wiedzą co to lojalność. Jeśli tak jest naprawdę, nie powinien się martwić o czas na zbudowanie drużyny. Jednak czy będzie to aż tak dobra drużyna, żeby nadany mu już na przyszłość przydomek – Athletic Ferguson – miał jakieś uzasadnienie?

TOMASZ KWAŚNIAK

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama