Fernando Torres. Główka już prawie pracuje…

redakcja

Autor:redakcja

26 września 2011, 12:35 • 2 min czytania

– Nie istnieje coś takiego, jak szczęście. Jest tylko koncentracja. Gdy jesteś skoncentrowany, jesteś szczęśliwy. Jesteś szczęśliwy, gdy nie myślisz zbytnio o sobie – stwierdził przed laty Al Pacino. Słowa hollywoodzkiej legendy znajdują doskonałe odzwierciedlenie w ostatnich występach Fernando Torresa. Hiszpan wciąż wysyła sygnały, że ma problemy z racjonalnym myśleniem, ale w jego mózgu zachodzą stopniowe zmiany na plus. Jak tak dalej pójdzie, Stamford Bridge wreszcie ujrzy napastnika godnego 50 baniek. Chociaż premierę przesunięto właśnie o trzy ligowe kolejki.
Hiszpan drugi raz z rzędu postanowił ostrzec dziennikarzy przed zbytnią nadgorliwością. Kiedy część prasy miała szykowała nagłówki, że dzielny „El Nino” wraca do wielkiej formy, przegrał walkę z pustą bramką Manchesteru United. Całą robotę trzeba było wyrzucić do kosza. Kilka dni później był najlepszy na boisku w meczu ze Swansea, dopóki nie wziął się za rąbanie drewna. Całe szczęście, że pomocnik beniaminka Mark Gower specjalnie nie ucierpiał… Tak czy inaczej, Hiszpan dostanie kilka tygodni na ochłonięcie.

Fernando Torres. Główka już prawie pracuje…
Reklama

– Fernando powinien zapomnieć o golach i skupić się na tym, by wypracowywać sobie dogodne okazje. Chodzi o kluczowe czynniki, jak ustawianie się na boisku, gra bez piłki i przyjęcie. Kiedy będzie w dobrej sytuacji, powinien myśleć o konkretnym miejscu, w które chce trafić. Ważne, żeby dopuszczał myśl, że błędy się zdarzają, bo inaczej nigdy nie trafi do siatki – stwierdził przed startem rozgrywek Andy Barton, brytyjski psycholog sportowy.

Reklama

Najwyraźniej Andre Villas-Boas zafundował swojemu piłkarzowi podobny wykład, bo szybko dostał namiastkę wielkich czynów. Torres w ustawieniu 1-4-2-3-1 ma dużo miejsca i z łatwością wypracowuje sytuacje sobie i partnerom. Paradoksalnie, jego największym problemem jest na razie przesadne przemotywowanie i walka o każdą piłkę na połowie rywala. Gdyby nie pobłażliwość sędziego, wyleciałby z boiska także w meczu z Leverkusen. Mecz z „Aptekarzami” to dotychczas najlepszy przykład, że karierę udało się reanimować:

– Taki talent zawsze znajdzie siłę przebicia. Jestem pewien, że z biegiem czasu wszystko wróci do normy. Potrzebuje wsparcia od prezesów, którzy wydali na niego tak ogromną kwotę. Nawet Zidane miał trudne początki w Realu i kibice twierdzili, że nie sprosta oczekiwaniom – uważa Guillem Balague, fachowiec od Premier League i La Liga.

Kalendarz gier wyświadczył Hiszpanowi wielką przysługę, bo jego powrót wypadnie od razu na poniewierany Arsenal. Kolejna rzeź niewiniątek w drodze, więc stoperom „Kanonierów” proponujemy solidną garść środków uspokajających. Torresowi – przed kolejnym napaścią na nogi rywala – konsultację z lekarzem lub farmaceutą.

FILIP KAPICA

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama