Ebi w krainie, gdzie benzyna jest tańsza od wody

redakcja

Autor:redakcja

26 września 2011, 15:02 • 5 min czytania

Kilkudziesięciu facetów w białych sukmanach rozsypuje kolorowe konfetti. Jeden przez megafon pokrzykuje do tłumu. W tle zawodzi typowa arabska muzyka, a „Ismolarek Izeebio” – jak podają lokalne media – tonie w objęciach kolegów. W 90. minucie oddaje pierwszy strzał w meczu i trafia precyzyjnie przy słupku. Jednym kopnięciem pogrąża rywali. Spotkanie Al-Khor z Al-Gharafa niespodziewanie kończy się wynikiem 2:1. Tak wyglądają pierwsze śmiałe kroki Ebiego w lidze Kataru. W raju, jak mówią o tym miejscu. Dla piłkarzy i dla kierowców.
– Litr benzyny na stacji jest tańszy niż butelka wody. Byłem i wiem, że ten wyjazd to bajka, a taki kontrakt, pod względem pieniędzy, zdarza się po prostu raz w życiu – mówi Jacek Bąk, który występował kiedyś w Al-Rayyan. Z pełnym zachwytem… Pod warunkiem, że mijała właśnie najbardziej uciążliwa pora roku. Czterdziestostopniowe upały w Katarze sprawiają wrażenie, że jajko ugotować tu można na dłoni. Treningi nieraz odbywają się dopiero nocami. W ciągu dnia miejscowi wolą spać, a obcokrajowcom żal opuszczać baseny i klimatyzowane pokoje.

Ebi w krainie, gdzie benzyna jest tańsza od wody
Reklama

Można ewentualnie wybrać się na plażę, która w Al-Khor jest główną lokalną atrakcją. Nowy klub Ebiego Smolarka to jeden z kilku usytuowanych poza stolicą kraju. W mieście żyje niespełna czterdzieści tysięcy ludzi i większość, wbrew powszechnej opinii, zamiast na ropie, zarabia na morskich połowach. Dopiero niedawno wybudowano tam pierwsze galerie handlowe. Ale i tak pieniądze łatwiej wydać w kilku ociekających złotem hotelach.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Według badań, 12 procent mieszkańców oficjalnie przyznaje się do wysokich zarobków. Przynajmniej takich powyżej ośmiu tysięcy dolarów miesięcznie. Finansowe eldorado od lat trwa w całym kraju. Nie brakuje opinii, że Katar KUPIف sobie nawet prawo organizacji Mundialu, a teraz na jego przygotowanie przeznacza cztery miliardy dolarów. Za ciężkie petrodolary próbuje kupić jakość, renomę i nowe standardy. Oferując na przykład Guardioli niewyobrażalne 36 milionów za rok pracy z kadrą…

– Zagraniczne gwiazdy w każdym katarskim klubie są świetnie opłacane. Miejscowi zarabiają mniej – sto, dwieście tysięcy rocznie. Szejk, jeżdżąc po świecie, potrafi zobaczyć ciekawego piłkarza i ściągnąć go do siebie od ręki, wykładając na przykład osiem do dziesięciu milionów. Praktycznie, co sobie zamarzy, to jest w stanie dostać – opowiada Jacek Bąk i zaraz dodaje: – Chociaż w moich czasach liczyły się tylko Al-Rayyan, Al-Sadd i Al-Gharafa. Al-Khor Smolarka był klubem bardzo średnim.

I tak właściwie zostało do dziś, więc nic dziwnego, że były napastnik Polonii zyskał w nim status lidera. „Polak Ebi Smolarek nową gwiazdą ligi” – poinformował piątego sierpnia dziennik El Heddaf, a francuski trener Alain Perrin tłumaczył: „Potrzebowaliśmy takiego piłkarza. Doświadczenia, które pozwoli nam z powodzeniem grać o poważne cele”. Cztery bramki zdobyte w przedsezonowych sparingach utwierdziły byłego opiekuna Sochaux, Saint-Etienne czy Lyonu w przekonaniu, że Ebi może być jego supersnajperem. Z drugiej strony wypowiada się teraz, że oczekuje od niego kreowania akcji i gry bliżej środka pola. Aż szkoda, że Ebi sam nie poczyta, co Perrin mówi o nim do prasy…

Image and video hosting by TinyPic

W Al-Khor nigdy dotąd nie grali wielcy piłkarzy, chyba że za takiego uznać Algierczyka Rafika Saifi’ego. Dziś, poza Smolarkiem, w składzie nie ma jednego Europejczyka, ani jakiegokolwiek zawodnika reprezentacji Kataru. Grę mają ciągnąć napastnik z Burkina Faso – Moumouni Dagano i Gambijczyk z norweskim paszportem – Pa Modou Kah, sprowadzony z Rody Kerkrade. Szejkowie wydali na nich kolejno 500 i 850 tysięcy euro. A więc patrząc na miejscowe realia – całkiem drobne kwoty.

– Lubią sprowadzać sobie Brazylijczyków, takich drugiej kategorii. W większości klubów gra trzech, czasem czterech. Ogólnie rzecz biorąc, chcą być profesjonalistami, ale liga Kataru to mimo wszystko wesoły futbol. Brakuje taktyki. Miejscowi wszystko rozumieją, jak im się rozrysuje na planszy, ale gdy przychodzi pierwszy gwizdek, dostają jakiegoś świra – tak tamtejsze realia wspomina Jacek Bąk. I opowiada naprawdę niezłą historię: – Latem temperatury w Katarze są tak wysokie, że jeździ się do Europy na miesięczne obozy. Pewnego razu polecieliśmy do Norymbergi. Na pierwszy trening wyszło szesnastu czy siedemnastu piłkarzy, bo reszty nie dało się dobudzić. Byli przyzwyczajeni do tego, by funkcjonować do czwartej nad ranem, a w dzień po prostu spać. Rano potrafili barykadować się w pokojach, bo nie chciało im się wychodzić. A jak już wyszli, niektórym zdarzało się schodzić z boiska po kilku minutach, bo na przykład za dużo się najedli. Trenerzy robili co mogli, ale nie jest łatwo zmienić taką mentalność…

Image and video hosting by TinyPic

Przekaz jest całkiem prosty. Piłkarze do Kataru przyjeżdżają po kasę. Nie po to, by na poważnie biegać za piłką. Niektórzy wpychają się wręcz na bezczelnego. Jak Robert Pires, który po sezonie gry w Aston Villi pojechał do Kataru na wczasy. W międzyczasie udzielił miejscowym wywiadu, w którym narzekał, że nie ma żadnych ofert, a przecież chętnie by u nich chwilę pograł… Podobnych historii jest masę i nijak nie rzutuje na to fakt, że w całym kraju działa tylko ośmiu licencjonowanych menedżerów FIFA. Lista niedawnych transferów do klubów wygląda imponująco:

Lekhwiya – Madjid Bougherra, Bakari Kone i Aruna Dindane
Al-Ahli – Christian Wilhemsson i Olivier Kapo
Al-Sadd – Mamadou Niang i Abdul Kader Keita
Al-Gharafa – Ze Roberto
Al-Jaish – Karim Ziani
Al-Rayyan – Afonso Alves
Umm-Salal – Talal El Karkouri

Do tego doliczmy obejmujących trenerskie stołki Diego Aguirre czy Brazylijczyka Dungę. W każdym klubie musi pojawić się postać przez duże „P”. W nieszczęsnym Al-Khor za taką uznali właśnie Smolarka, to i nic dziwnego, że zamierzają mu płacić po kilka milionów za sezon. Trzęsący katarską piłką członkowie królewskiego rodu Al-Thani, którzy od setek lat sprawują władzę w kraju, nie muszą odmawiać sobie luksusów.

I jakkolwiek obecny stadion, po którym biega Smolarek, to mało imponujący owal bez dachu, przypominający trochę obiekt Ruchu Chorzów, a cała infrastruktura to właściwie „Polonia Bytom”, tak już za kilka lat całość ma zmienić się nie do poznania. W nowy kompleks w ramach projektu „Katar – Mundial 2022”.

Image and video hosting by TinyPic

Tylko od Ebiego zależeć będzie czy spędzi tam długie, miłe wakacje i w ten właśnie sposób zakończy karierę. – Bo oczywistym jest, że każdy jedzie tam dorobić, ale tylko od podejścia zależy czy to już koniec… Ja po Katarze grałem jeszcze w reprezentacji i w pucharach z Austrią Wiedeń – przypomina Bąk. I tylko jedna historia powinna służyć Smolarkowi za ostrzeżenie przed bezmyślnym odcinaniem kuponów. Szejkowie z Al-Khor podpisali niedawno trzyletni kontrakt z Brazylijczykiem, który jednak zbyt szybko zachłysnął się willą tak wielką, że z sypialni na śniadanie mógłby jechać rowerem. Po trzech miesiącach, bez kasy, został wyrzucony na bruk. Dlatego warto, by Ebi pamiętał, że ci ludzie łatwo i szybko znajdują sobie nowe „maskotki”. Zresztą w tej kwestii doświadczenie już ma – z Warszawy.

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama