Riberoos czy Robbery?

Dziś w Bundeslidze Bayern rozjeżdża właściwie wszystkich. I to z wyjątkową łatwością. Jupp Heynckes stworzył maszynkę do wygrywania, która w pięciu ostatnich meczach zdobyła osiemnaście goli i nie straciła żadnego. W sobotę rozjechać ma, i pewnie rozjedzie, Bayer Leverkusen, który w Monachium nie wygrał od 1989 roku.
Obecne rozgrywki Bawarczycy rozpoczęli od rekordu, bo jedna stracona bramka w sześciu pierwszych meczach sezonu to najlepszy wynik w historii. W historii, w której przede wszystkim pomógł zapisać się znienawidzony Manuel Neuer. Niech ma chłopak trochę spokoju z kibicami.

Dziś monachijczycy mierzą w kolejne rekordy. Bo Bayern gra niezwykle ofensywnie – cały czas do przodu, stwarza sobie mnóstwo sytuacji, wbija piłkę do siatki rywali z niezwykłą łatwością. Dziś nikt nie mówi już o Goetze, Kagawie, Grosskreutzu. Na ustach wszystkich pojawia się kwartet Ribery-Kroos-Mueller-Gomez i tu… pojawia się problem.

W poniedziałek w końcu powrócił do treningów wiecznie kontuzjowany Bartłomiej Grzelak Arjen Robben. I gdy jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że całe Monachium będzie ze zniecierpliwieniem wyczekiwało jego powrotu, dziś zdania są podzielone. Wszystko przez duet „Riberoos…

Franck Ribery przyznaje, że gra w końcu daje mu mnóstwo radości. Ł»e w takiej formie, w jakiej jest obecnie, dawno nie był. Zaczął nawet opowiadać, że w Bawarii mógłby grać do końca kariery. Z 21-letnim Kroosem, byłym piłkarzem Leverkusen, na boisku rozumie się bez słów. Dziś tej dwójki obawia się cała Bundesliga.

Bild postawił więc tezę, że Bawarczycy lepiej radzą sobie Robbena. Odważne. – Ten temat w ogóle nie podlega dyskusji. Dzięki dwójce [Robben i Ribery] mamy przecież najlepszy skład w ostatniej dekadzie – rozwiał wątpliwości Franz Beckenbauer. Wtórują mu piłkarze i kibice, bo 56 proc. ankietowanych wyśmiało stwierdzenie niemieckiej prasy.

Sam Heynckes się nie wypowiedział. Dlatego też dziś wszyscy zastanawiają się, co zrobi w meczu z Leverkusen. Czy świetnie spisujący się Kroos pójdzie w odstawkę? Czy aby na pewno „Robbery” dają Bayernowi więcej, niż „Riberoos”?

I tu należy się też zastanowić, po jaką cholerę monachijczycy włączają się – tak na poważnie – do walki o Mario Goetze? Gdzie w tej całej układance miałoby się znaleźć miejsce dla niego?

Comeback Robbena to pierwsza dobra wiadomość. Druga – powrót do zdrowia Mario Gomeza. W tym sezonie zdobył już osiem goli, dla drużyny jest bezcenny. Gdy tylko okazało się, że czeka go krótka przerwa i do gry szykuje się 23-letni Nils Petersen, Heynckes zaczął opowiadać, że w ataku grać też przecież może Ribbery. Powrót Gomeza jest ważny z jeszcze jednego powodu – on na Leverkusen ma receptę. W poprzednim sezonie, gdy Bayern zabawił się z Bayerem, wygrywając 5-1, Super Mario ustrzelił hat-tricka.

Jak donoszą media na Wyspach, na Gomeza chrapkę ma Chelsea. Podobno mają zaproponować za niego 34 miliony funtów i w całą transakcję upchnąć też Fernando Torresa. Ł»eby chociaż poszedł do Niemiec na wypożyczenie.

Sobotnie starcie będzie ważne też dla Heynckesa. W poprzednim sezonie to on zasiadał za sterami Bayeru i w starciach z Bayernem ugrał ledwie punkt. Dziś jest w znacznie lepszej sytuacji – w Monachium ma kłopot bogactwa, drugą połowę z Schalke uznał za najlepszą w sezonie i jedyne, na co musi uważać, to, żeby niczego nie spieprzyć.

W wolnym czasie może zaś śledzić losy swojego obrońcy Breno (obecnie wypożyczony do FC Nuernberg). Gdy wszyscy mu współczuli, że jego warta ponad milion euro willa spłonęło, on usłyszał zarzuty o podpalenie własnego domu. To byłoby coś, czego nie spodziewalibyśmy się nawet po Patryku Małeckim.

PIOTR TOMASIK

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIĘŁ»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]