PONIEDZIAفEK: kto szkodzi klubowi, czyli przemyślenia Kality na temat kibiców Lecha

redakcja

Autor:redakcja

19 września 2011, 11:58 • 5 min czytania

Najgorzej, kiedy dziennikarz chce pisać o kibicach, nie wyściubiając nosa ze swojego przytulnego gabinetu. Zajrzeliśmy do „Przeglądu Sportowego” i niestety po tekście redaktora naczelnego ręce nam opadły.

PONIEDZIAفEK: kto szkodzi klubowi, czyli przemyślenia Kality na temat kibiców Lecha
Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Najnudniejszy w prasie sportowej jest poniedziałek, ponieważ wtedy gazety tworzone są chyba z myślą o osobach, które nie mają telewizora. Czytamy więc teksty o tym wszystkim, co już widzieliśmy. Podobno tak trzeba. Podobno taka rola dziennikarzy – relacjonować. Nam się jednak zdaje, że istnieje wyraźny związek między spadkiem sprzedaży i opisywaniu tego, co ludzie doskonale wiedzą.

W „PS” dzisiaj niewiele poza relacjami z ekstraklasy, a i w tych relacjach niczego szczególnego nie znaleźliśmy. Plusik za spostrzegawczość – że 16 września Rudniew strzelił trzy gole Juventusowi, a teraz 16 września Jagiellonii. Zła wiadomość dla naszych ligowców jest taka, że 16 września 2012 będzie niedziela, więc dzień meczowy. A dobra – że Rudniew zapewne będzie już wtedy uczestniczył w poważniejszych rozgrywkach.

Gazeta zaczyna się od felietonu redaktora naczelnego, Marcina Kality. Fragment: „Szokującym zjawiskiem stał się Poznań. Raz przez brak zadowalającej frekwencji, dwa przez dziwaczne zachowanie sektora najbardziej zagorzałych fanów, którzy odmawiają swojej drużynie dopingu, bo ponoć wciąż są obrażeni na… decyzje rządowe z wiosny. Nie mam pojęcia, co ma piernik do wiatraka (czyli kontestowanie decyzji rządu do szkodzenia własnemu, ponoć ukochanemu, klubowi), ale za logiką tej części fanów nie mam najmniejszej ochoty podążać”.

Szokujące to jest raczej to, że redaktor naczelny gazety pisze tekst, a nawet nie zadaje sobie trudu, aby sprawdzić podstawowych faktów – tak daje przykład swoim pracownikom? Nie ma ochoty Kalita podążać za logiką części fanów, a my nie mamy ochoty podążać za redaktorem naczelnym, który wypisuje dyrdymały. Zadzwoń chłopie do Poznania, dowiedz się, dlaczego kibice nie śpiewają, a potem siadaj za klawiaturą. Takich mądralińskich naprawdę nikt nie potrzebuje.

Inna sprawa, że trzeba zapytać: w jaki niby sposób kibice Lecha szkodzą swojemu klubowi? Ł»e nie śpiewają? To w takim razie kibice Barcelony są największymi szkodnikami na planecie, podobnie jak ci zwyrodnialcy z Madrytu. Czy jaśnie pan Kalita mógłby sobie wbić do łba, że kibic to nie małpa w ZOO, która będzie skakać za kawałek banana? Na tej samej zasadzie napisać można (rym przypadkowy) – Kalita szkodzi własnej gazecie, dzisiaj nie śpiewał w gabinecie!

Chcesz śpiewać – śpiewaj. Ale odpierdol się od ludzi, którzy przychodzą na stadion i oglądają mecz.

No, a wracając do „PS”, to wpadł na w oko jeszcze fragment wywiadu z Hernanim: „Co tu kryć, początek sezonu miałem zupełnie nieudany. Nic nie wyszło z wyjazdu do Anglii. Podczas treningów i meczów kontrolnych w West Ham straciłem dużo zdrowia. Podupadłem psychicznie, bo byłem naprawdę blisko podpisania kontraktu. To wszystko odbiło się na mojej grze”. Wzruszyła nas twoja historia, chłopie. Ale tak szczerze, to nikt nie zdobył się na tak głupie testy, od czasów wyjazdu Jakuba Dziółki na obóz Aberdeen.

FAKT

Image and video hosting by TinyPic

Eee… Liga, liga, trochę lig zagranicznych. Nic w sumie. No, jeden materiał. Czepianie się Franciszka Smudy, po co pojechał na mecz Podbeskidzie – Ruch. Wiadomo po co – dla Lewczuka, który za każdym razem, kiedy jest obserwowany, gra słabo albo bardzo słabo. Ale generalnie: jak „Franza” nigdzie nie ma, to jest jazda. Jak się w końcu ruszył, to też jazda. Spokojnie, panowie, spokojnie. Cierpliwości – jeszcze da wam chłop pretekst.

POLSKA THE TIMES

Image and video hosting by TinyPic

Dość ciekawy wywiad z Tomaszem Iwanem. Fragment:

Strzelił pan kiedyś bramkę Legii, która tak męczyła się z PSV…

Tak. Jako zawodnik Warty Poznań. W sprzedanym meczu. Tylko ja nie wiedziałem, że ten mecz jest sprzedany.

Legia kupiła mecz od was?

Niech pan mnie nie ciągnie za język, bo jutro mam zamiar jechać do Kaliningradu na turniej w piłce plażowej. Nie mam czasu na podróż do prokuratury we Wrocławiu (śmiech). Zostawmy to tak, że mecz był załatwiony. Przynajmniej wyglądał na załatwiony, miałem wtedy może 21 lat. Legia walczyła o mistrzostwo, my mieliśmy zapewnione utrzymanie. Nie byłem wtajemniczony i walnąłem tego gola. Konsternacja była ogromna, koledzy nie gratulowali. Skończyło się chyba 3:2, nie pamiętam dobrze. Tak, jak się miało skończyć, oczywiście. Ogrywałem wtedy Ratajczyka i to chyba nie tylko raz. W każym razie tak się działaczom Legii spodobało, że nawet podjęli ze mną rozmowy w sprawie zatrudnienia. Ale już wtedy miałem do wyboru Rodę Kerkrade. Wybrałem Holandię. Dobrze zrobiłem, że zaryzykowałem. Zdobyliśmy wicemistrzostwo. A później to już ci najlepsi bili się o mnie: Feyenoord i PSV. Poszedłem do Feyenoordu, a później po kilku latach do PSV.

Jest też tekst o szalonych prezesach. Ciekawy jest fragment na temat Bacaliego.

George „Gigi” Becali, właściciel Steauy Bukareszt i europoseł, słynie ze swoich nieparlamentarnych wypowiedzi. Głośno mówi o swojej nienawiści do Ł»ydów, Romów, Węgrów, Murzynów, muzułmanów, gejów i… kobiet. Zapytany o rozwód kolegi odpowiedział: – Nie mam nic przeciwko. My możemy wybierać. Jak rzekł Bóg: mężczyzna jest mężczyzną, kobieta to tylko dziwka. O kontrkandydatce w wyborach do europarlamentu powiedział, że lepiej nadaje się do pracy pod latarnią. Czarnoskórego dziennikarza nazwał małpą. Pewnego biznesmena – żydziskiem. Skutecznie zablokował transfer Iwana Iwanowa, którego podejrzewał o homoseksualizm. Zwolnił trenera Yuksela Yesilova, twierdząc, że Turek przynosi pecha chrześcijańskiej drużynie.

GAZETA WYBORCZA

Image and video hosting by TinyPic

„GW” donosi o ultimatum dla Macieja Skorży. Wprawdzie nie za bardzo chce nam się w to ultimatum wierzyć, ale autor – Robert Błoński – to jednak poważny dziennikarz i tego typu informacji nie wymyśla. Ktoś coś musiał mu powiedzieć. Cytat…

W Legii sytuacja staje się jasna. Zwycięstwo w środę w Pucharze Polski z Rozwojem Katowice jest dla niej obowiązkiem, podobnie remis za 10 dni z Hapoelem Tel-Aviv. Jeśli Skorża przegra jeden z dwóch najbliższych meczów ligowych z Bełchatowem albo z Wisłą Kraków, wtedy w przerwie na występy reprezentacji Polski straci stanowisko. Legia przegrała bowiem wczoraj trzeci z sześciu ligowych meczów tego sezonu, a jak zwykle ma walczyć o mistrzostwo.

SPORT

Image and video hosting by TinyPic

W poniedziałki „Sport” to taka mieszanka „Sport” z „Przeglądem Sportowym”, bo „PS” dostarcza znaczą część tekstów. Głównie mamy więc sprawozdania. W zasadzie nie zaskoczyło nas nic poza wypowiedzą Artjoma Rudniewa: – Siergiej Kriwiec pokazał się z bardzo dobrej strony. Dwa jego podania dały nam bramki. Widać, że jest w świetnej dyspozycji.

Hmm… Dwa podania dały bramki? Gol na 2:1 – wiadomo. Ale przy pierwszym podawał Bruma, przy trzecim uderzał Stilić, czwarty padł po rajdzie Tonewa. Rudniew miał przed oczami chyba tylko bramkę przeciwników – co się chwali – i nawet nie patrzył, kto mu podaje.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama