Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, Patryk Małecki nie rozgrzewał się wraz z resztą drużyny przed meczem i w jego przerwie, a i rozgrzewkę przed wejściem na boisko tylko pozorował – wszystko dlatego, że się obraził. Nie chce nam się wierzyć, by wprost odmówił rozgrzewania się z pozostałymi zawodnikami, bo wówczas nie zostałby wpuszczony nawet w końcówce. Mógł natomiast gdzieś „zniknąć”, czego Robert Maaskant nie zauważył.
Jeśli (jeśli!) „GW” ma rację i Małeckiemu rzeczywiście nie w głowie było rozgrzewanie się wraz z pozostałymi zawodnikami, to wypada tylko przeprosić kibiców wypada tylko napisać: – Patryku, zdaj sprzęt i zajmij się zawodowo darciem mordy na trybunie.
Marzy nam się niepokorny, może nawet głupi, zakręcony piłkarz o wielkich umiejętnościach – taki Gascoigne, który ściąga kumplom z drużyny gacie, a po pijaku włamuje się trenerowi do mieszkania. Niestety, na dziś Patryk jest piłkarzem przeciętnym, a od przeciętniaka oczekujemy raczej solidności, zaangażowania i pokory. Bycie gwiazdą daje pewne przywileje, ale trzeba na nie zasłużyć. Jeśli Patryk w sezonie 2011/2012 strzeli 19 pięknych goli i zanotuje 12 asyst, a potem obleje Maaskanta wodą z bidonu – powiemy, że to pozytywny świr. Na razie jest chyba bardziej zmanierowanym dzieciakiem.
Jeśli Małecki nie chciał się rozgrzewać, to znaczy, że nie ma świadomości sportowca. Rozgrzewka to nie kara – piłkarz rozgrzewa się po to, by na boisku silnik od początku pracował na pełnych obrotach. Rozgrzewa się po to, żeby „nic mu nie pierdolnęło”, jak mawiał Paweł Janas. Czyli – rozgrzewa się w swoim interesie. Jeśli robi to niedbale lub co gorsza nie robi tego w ogóle, to kogo krzywdzi? Siebie. Wejdzie na boisko i albo coś sobie naciągnie, albo nie zdąży dobrze kopnąć piłki przed ostatnim gwizdkiem.
Patryku, nie chce ci się siedzieć na ławce? Idź posiedź na trybunach. Albo zmień klub. Niestety, jesteś na takim etapie kariery, że prawdopodobnie będzie to zmiana na gorsze. Opowieści mediów o zainteresowaniu Paris Saint Germain potraktuj jako bajki. Bo to są bajki – PSG wydało w tym oknie transferowym 86 milionów euro i naprawdę mierzą trochę wyżej: rezerwowi z Wisły nie są im potrzebni nawet na ławkę.
Wciąż jednak mamy nadzieję, że „GW” się myli – chcielibyśmy usłyszeć, że Małecki nie rozgrzewał się przed meczem i w przerwie nie dlatego, że mu się nie chciało, tylko dlatego, że właśnie mu się chciało – kupę.
Innego usprawiedliwienia nie przyjmujemy.