Kwaśne spojrzenie: Śmierć w oczach komentatora

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2011, 14:59 • 3 min czytania

Dobiegała końca pierwsza połowa meczu Lecha z Wisłą. Realizator transmisji pokazał poznańskich kibiców, którzy wywiesili tego dnia transparent o treści „Matys trzymaj się”. Wtedy do akcji wkroczył komentator i popsuł cały przekaz, jaki niosły te trzy słowa. – Wywieszenie tego transparentu było uzgodnione z Ekstraklasą. To wyrazy wsparcia dla kibica, który jest chory na nowotwór i umiera w szpitalu – mniej więcej tak skomentował sytuację Rafał Wolski.
Nie wiem czy zacytowałem go dokładnie, ale sens bez wątpienia był taki sam. Kibic umiera w szpitalu. Brawo, panie Rafale! Podczas gdy powszechnie wymagamy inteligencji, obycia i kultury od piłkarzy, trenerów i działaczy, kompletnym brakiem taktu poraził właśnie przedstawiciel mediów. Te kilka zdań pewnie przeszłoby bez echa, pewnie nie zwróciło na to uwagi 95% oglądających, ale czy ktoś przez chwilę pomyślał, co musiał poczuć sam zainteresowany?

Kwaśne spojrzenie: Śmierć w oczach komentatora
Reklama

Nie mam pojęcia, jaki jest faktycznie jego stan zdrowia, co mu właściwie dolega, ani nawet kim jest. Przypuszczam jednak, że stan wiedzy Rafała Wolskiego w tym zakresie jest podobny do mojego. Szkoda, że wrażliwość mamy na innym poziomie…

Ciężko mi zrozumieć, jak gościowi, bądź co bądź, obytemu w telewizji – mogły przejść przez gardło takie słowa. Czy on w ogóle wie, co się wokół niego dzieje? Czy komentuje to, co widzi? Czy tylko obłoży się informacjami, statystykami, a do tego ktoś nadaje mu do słuchawki i tak naprawdę robi tylko za przetwornicę informacji? Nawet jeśli, to czy podczas tego procesu nie można jeszcze włączyć opcji analizowania i logicznego myślenia? A tego zdecydowanie w piątek zabrakło.

Reklama

Kibice robią coś, co z założenia ma wesprzeć kolegę w walce z przeciwnościami, jakie postawiło przed nim życie. Chcieli mu pomóc w walce o to życie. A to oznacza, że on jeszcze o nie walczy, a nie umiera – jak widział to Wolski. No cóż, może to wynik jakichś doświadczeń pana redaktora? Może ten komentator zawsze przegrywał, gdy o coś walczył? Ale czy to od razu powód, żeby skazywać na porażkę innych?

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Chłopak naprawdę jest poważnie chory, ale ma nadzieję. Wierzy, że jeszcze z tego wyjdzie. Są z nim bliscy. Powtarzają mu, że będzie dobrze, że da radę. Lekarze mówią rodzinie, że wcale nie jest tak kolorowo, ale najważniejsze, żeby chłopak wierzył. Z pomocą przychodzą kibice – wywieszają transparent. I ten ich chory kolega ogląda mecz w szpitalu z rodziną. Wreszcie czeka ich chwila optymizmu. Mają zobaczyć w telewizji, jak kibice manifestują, że są razem z nim, że go wspierają w trudnej chwili. Cały czas wierzy, że z tego wyjdzie. Teraz nawet jeszcze mocniej, bo ma przecież tak silne wsparcie w postaci fanów Lecha. Nadchodzi kulminacyjny moment, pokazują transparent i wtedy… Odzywa się Wolski i mówi chłopakowi: ej, ty umierasz!

Otóż nie, panie Wolski. Są na tym świecie ludzie, którzy żyją, dopóki walczą. A są i tacy, dla których szpital to nie jest miejsce, w którym się umiera. Na przykład dla mnie, szpital jest miejscem, w którym ludziom ratuje się życie.

TOMASZ KWAŚNIAK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama