Nieoszlifowany diament

redakcja

Autor:redakcja

08 września 2011, 15:14 • 5 min czytania

Gra w Premiership to nie tylko spełnienie ambicji sportowych dla piłkarzy, ale przede wszystkim źródło gigantycznych wpływów na klubowe konta bankowe z tytułu praw telewizyjnych, biletów, reklam czy gadżetów. Właściciele każdego z zespołów, dążą z całych sił, aby przebywać w tym finansowym raju jak najdłużej – szczególnie tyczy się to beniaminków. Los okazuje się jednak być dla nich zazwyczaj okrutny. W całej historii Premier League, począwszy od 1992 roku, tylko raz – w sezonie 2001/2002 – zdarzyło się, że komplet pierwszoroczniaków zapewnił sobie utrzymanie elicie.
Kibice Queens Park Rangers – zwycięzcy rozgrywek Championship w ubiegłym sezonie, nie mogli jeszcze parę tygodni temu mieć dobrych nastrojów. Posiadający większościowy pakiet akcji w klubie z Loftus Road – Flavio Briatore i Bernie Ecclestone wykazywali się irytującą biernością na rynku transferowym. Obaj panowie byli myślami raczej już poza klubem z zachodniego Londynu, czekali jedynie na moment, kiedy znajdą kupca na swoje 67% udziałów. Dodatkowo prasa w Anglii zaczęła się rozpisywać o pożyczce, jaką wspomnianym panom udzielił Dunga, a której spłaty do dziś, były selekcjoner reprezentacji Brazylii nie może się doczekać.

Nieoszlifowany diament
Reklama

Transfery dokonane przed rozpoczęciem rozgrywek można było określić raczej jako uzupełnienia kadry, a nie jej realne wzmocnienia w kontekście batalii o pozostanie Premier League. Do drużyny przyszli: Jay Bothroyd – dobry napastnik, tylko, że na poziom zaplecza ekstraklasy, w elicie już parę razy sobie nie dał rady, Kieron Dyer – pomocnik, który z różnych względów – głównie zdrowotnych – w ciągu ostatnich kilku lat rozegrał zaledwie 34 mecze ligowe, a także walijski obrońca, Danny Gabiddon. Dwaj ostatni dołączyli z West Ham United, a więc spadkowicza z Premiership. Co więcej, na żadnego z wymienionych zawodników, właściciele QPR nie wydali złamanego grosza.

W tej całej mizerii, uznanie mogło wzbudzić jedynie sprowadzenie za ponad milion funtów, DJ’a Campbella, nieźle prezentującego się poprzednim sezonie w Blackpool, a także utrzymanie gwiazdy z poprzedniego sezonu – Adela Taarabta, którym poważnie było zainteresowane PSG.

Reklama

Pojawiały się nawet opinie, że taka postawa biznesmenów, kojarzonych głównie z wyścigami Formuły 1, to potwarz dla menedżera, Neila Warnocka, który powinien zrezygnować ze swojej posady.

Inauguracja obecnych rozgrywek była dla wszystkich związanych z The Hoops niczym najgorszy z możliwych koszmarów. Porażka na własnym boisku aż 0-4 z Boltonem, dawała czytelny sygnał, że skład opierający się na graczach, którzy wywalczyli awans, nie rokuje nadziei na to, że przygoda w Premiership potrwa dłużej niż jeden sezon. Należało się raczej spodziewać kompromitacji w stylu Sunderlandu, sprzed paru lat, który to zgromadził w lidze „imponujące” 15 punktów.

Słońce nad Loftus Road jednak w połowie ubiegłego miesiąca, w końcu zaświeciło. Pakiet akcji, będący dotychczas własnością Briatore i Ecclestone’a, został wykupiony za ok. 10 milionów funtów przez malezyjskiego biznesmena, Tony’ego Fernandesa. Wykształcony w Londynie przedsiębiorca najpierw był, co prawda, zainteresowany przejęciem ukochanego West Ham United, ale jego oferta została odrzucona przez rządzących we wschodnim Londynie, panów Golda i Sullivana. – Queens Park Rangers to prawdziwy diament, który mam nadzieję teraz oszlifować. Nie zamierzam jednak składać pustych obietnic takich jak to, że zdobędziemy mistrzostwo Anglii i wejdziemy do Ligi Mistrzów. Chodzi mi w pierwszej kolejności o to, aby fani naszego zespołu mogli czuć dumę z jego postawy na boisku. – powiedział Malezyjczyk zaraz po objęciu władzy.

Odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego Fernandes, przypuścił ofensywę transferową tuż przed zakończeniem letniego okienka. Pierwszym „łupem” okazał się słynący z trudnego charakteru, Joey Barton, który pojawił się w londyńskim zespole za darmo, po tym jak nie porozumiał się w sprawie nowego kontraktu z Newcastle United. Podobno 29-letni Anglik będzie zarabiał w nowym miejscu pracy 60 000 tysięcy funtów tygodniowo. Dzień później do drużyny dołączył Luke Young, obrońca zakupiony z Aston Villi. Obaj nie zdążyli jednak zadebiutować w przegranym 0-2 meczu z Wigan.

Działający w branży tanich linii lotniczych, boss QPR, nie zamierzał oczywiście poprzestać tylko na tych dwóch wzmocnieniach. Deadline transferowy zakończył sprowadzeniem obrońców – Armanda Traore z Arsenalu i Antona Ferdinanda z Sunderlandu oraz byłego skrzydłowego reprezentacji Anglii – Shauna Wrighta-Phillipsa, za którego trzeba było ponoć przelać na konto Manchesteru City 5 milionów funtów.

Mimo, że wzmocnienia na Loftus Road, z powodu przekształceń własnościowych, zostały dokonane na ostatnią chwilę, to kibice są pełni wiary, że piękny sen, jakim jest gra ich ulubieńców w najlepszej lidze świata, potrwa dłużej niż tylko do maja przyszłego roku. Szczególne nadzieje wiążą z Bartonem i Wrightem-Phillipsem – aktualnie najlepiej opłacanymi zawodnikami QPR. Obaj przecież już kiedyś grali razem w barwach Manchesteru City. Mało tego, za utrzymanie w angielskiej ekstraklasie, Tony Fernandes obiecał piłkarzom olbrzymie premie – mówi się, że chodzi o sumy zawierające sześć zer.

Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko zabrać się na miejscu Neila Warnocka za obróbkę tego nieokrzesanego diamentu, o jakim wspomniał jego pryncypał. Z punktu widzenia samego menedżera, dobrze się stało, że przyjście do drużyny nowych piłkarzy, zbiegło się z przerwą w rozgrywkach ligowych spowodowaną meczami reprezentacji. Czas może tutaj działać wyłącznie na korzyść przebudowywanej ekipy The Hoops.
Pierwszy test dla odmienionego zespołu QPR, nastąpi już w przyszły poniedziałek – na Loftus Road przyjeżdża Newcastle. Na to spotkanie szczególnie szykuje się Joey Barton, wszak opuszczał on klub z północnej Anglii będąc mocno skonfliktowanym z właścicielem Mike’m Ashley’em. – Czułem się związany z tym klubem jak i całą społecznością miasta nad rzeką Tyne. Nie mogłem jednak pozwolić na takie traktowanie mojej osoby przez kierownictwo. Ten klub czeka katastrofa, poczekajcie tylko jak inni zawodnicy zaczną rozmawiać o nowych kontraktach – rzucił kontrowersyjny pomocnik na odchodne z St.James’ Park.

Na razie wydaje się, że sukcesem dla QPR będzie utrzymanie w lidze, najlepiej bez nerwowej końcówki. Ale później – kto wie ? Może uda się bogatemu Fernandesowi stworzyć solidny zespół, potrafiący namieszać w lidze i nawet pokazać się w Europie, tak jak działo się w przypadku sąsiadów zza miedzy – Fulham.

Marcin Marczuk

Najnowsze

Anglia

Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana

Wojciech Piela
1
Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama