Franciszek Smuda rozpisał skład na mecz z Niemcami – i Obraniak był w jedenastce. Potem jednak, jak wyznał selekcjoner, „Niemcy zadzwonili do prawnika” i dowiedzieli się, że Obraniak po czerwonej kartce otrzymanej w spotkaniu z Meksykiem grać nie może.
Aż trzeba zadać to banalne pytanie – czy sztabowi reprezentacji Polski potrzebny jest „niemiecki prawnik”? W ogóle nie sprawdzili, czy Obraniak może grać i tylko im się wydawało, że może? Czy zapytali kogoś o opinię, ale potem uznali, że to musiał jednak być dureń i zaufali Niemcom? A gdyby Smudzie Joachim Loew powiedział, że Robert Lewandowski pauzuje za żółte kartki, to Franek by to łyknął, czy sprawdził?
Niech ktoś nam to w prostych słowach wytłumaczy – jak sztab reprezentacji Polski może nie wiedzieć, kto ma prawo zagrać w meczu, a kto nie? I druga sprawa – czy Obraniak siedział na ławce, jak to przedstawiła Telewizja Polska? Jeśli siedział – jaka jest formalnie różnica między zawodnikiem rezerwowym i grającym?