Kolejny do kolekcji: Głowacki. Na kogo wypadnie, na tego bęc…

redakcja

Autor:redakcja

07 września 2011, 00:27 • 2 min czytania

Teraz – dla odmiany – utopimy Głowackiego. No bo kogo? Najlepiej jego. I Wawrzyniaka. Ale najpierw Głowackiego. Wszyscy inni tak się starali, tak dobrze grali, a on – jak zwykle dał dupy! Z kadry go i to już! Niech się nie pokazuje na oczy.
Który to będzie obrońca?

Kolejny do kolekcji: Głowacki. Na kogo wypadnie, na tego bęc…
Reklama

Teraz za Głowackiego wstawimy Jodłowca. Będzie naszym silnym punktem aż do meczu z Koreą i wtedy – no, niestety – zawali gola. W związku z tym do składu wskoczy Glik. Glik? Zaraz, zaraz, Glik grał już z Hiszpanią! No to wskoczy Sadlok (też grał z Hiszpanią, ale trudno). Niestety Sadlok – jak już przestanie go boleć kręgosłup – da ciała w meczu z Egiptem. Hmm… No to kto? Na pewno Perquis! Perquis jest dziś pewniakiem, bo zagrał raz i jeszcze niczego strasznie nie spieprzył. Ale spokojnie – Głowacki też w debiucie (chyba) nie spieprzył. Trzeba dać mu czas.

No to Perquis z kimś zagra z Włochami. Na przykład z Wasilewskim. Niestety, Wasilewski się pogubi – tak jak do tej pory pogubili się wszyscy poprzednicy. Ktoś powie: – Darek Dudka jest uniwersalny, może on?

Reklama

Ale on nie, uniwersalny Dudka będzie luzował Wawrzyniaka na lewej obronie (bo kto inny?).

Wtedy ktoś zakrzyknie: – Głowacki gra dobrze w Trabzonsporze! Dawać na środek Głowackiego!

I historia zatoczy koło. Przyjedzie Arek, jak zawsze grzeczny. Najpierw będzie go trochę boleć noga, ale na mecz się wyleczy.

Nie wiecie, o co w tym tekście chodzi? No cóż – chodzi o to, by strzelać do Głowackiego jednak ostrożnie, bo się zaraz okaże, że potrzeba go zdrowego. Mamy gównianych środkowych obrońców, jeden od drugiego niczym się nie różni, jedynie fryzurą. Pytanie tylko, kto akurat wylosuje los z napisem „dzisiaj grasz ty, czyli dla odmiany wszystko będzie twoją winą”.

Z Głowackim nie wsiedlibyśmy do jednego samolotu, bo przyciąga pecha, ale skreślając go, mówmy od razu: kto w zamian i na jakiej podstawie? Pech Głowackiego tym razem polegał na tym, że jego kolej wypadła na mecz z Niemcami, a szczęście kogoś innego – że zagra z jakąś przyszłoroczną Gruzją.

Wszyscy kandydaci, których wpiszecie pod tym tekstem będą mieli nad Arkadiuszem Głowackim tylko jedną przewagę – nikt im jeszcze nie kazał grać w kadrze lub kazał na tyle rzadko, że nie zdążyli tak spektakularnie czegoś zawalić.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama