Kibicu, zapłać łapówkę – dostaniesz bilet

redakcja

Autor:redakcja

06 września 2011, 17:51 • 4 min czytania

Stało się. Chciałeś obejrzeć na żywo mecz z Niemcami? Trzeba było zapisać się do „prestiżowego” Klubu Kibica Reprezentacji Polski. Zapłacić 32 zł. Pozwolić wyrobić sobie małą plastikową plakietkę. A później… Później już tylko zakładać szalik i z uśmiechem biec na stadion. To żaden żart, tylko nowa reprezentacyjna rzeczywistość. Jedni mocno protestują, inni postępują zgodnie z instrukcją. Związek zbija kasę, a realnych korzyści dla przeciętnego kibica – poza łatwiejszym dostępem do biletów – jak nie było, tak nie ma.
32 złote za trzy najbliższe lata – tyle kosztuje członkostwo. Oczywiście, niewiele. Ale nie o kwoty tu chodzi. Sztuczny twór zwany klubem kibica miał „spełniać oczekiwania fanów”, a póki co… przede wszystkim ściąga od nich pieniądze. No i pozwala zdobyć wejściówkę na mecz z Niemcami. W niedzielę, czwartego września, do zainteresowanych SPOZA KLUBU trafiło ostatnie 1600 biletów. Wszystkie pozostałe rozeszły się w limitowanej przedsprzedaży.

Kibicu, zapłać łapówkę – dostaniesz bilet
Reklama

Zadziwiająco szybko doszło do sytuacji, w której kibic niezrzeszony to kibic gorszy. Tylko czy ten zrzeszony czuje się w czymkolwiek lepszy?

Prawdopodobnie ani szczęśliwszy, ani lepiej poinformowany, ani bardziej prestiżowy. KKRP naprawdę nie dodaje nikomu splendoru. Nie jest jak ekskluzywny klub fitness, za który krocie płacą biznesmeni. To cały czas ta sama obskurna osiedlowa siłownia, tylko trochę droższa i z pierwszeństwem wejścia.

Reklama

Miał być „odpowiedzią na potrzebę lepszej komunikacji z kibicami oraz wynikać z chęci dostarczania sympatykom aktualnych i unikalnych informacji, a także atrakcyjnych ofert, produktów i usług”. Tak skomplikowanie brzmiał przynajmniej oficjalny komunikat. Chcieliśmy dowiedzieć się, co konkretnie za tym stoi, ale niestety – wygląda na to, że rzecznik klubu odbiera telefon równie często, co rzeczniczka innej blisko pokrewnej instytucji… Na razie więc wnioski wyciągamy sami. O lepszej komunikacji najwięcej powiedzą wszyscy ci, którzy narzekają na problemy z dystrybucją biletów. Czyli – jeszcze raz cytując – „atrakcyjnych produktów i usług”.

Dostarczanie kibicom unikalnych informacji też idzie doprawdy brawurowo. Na stronie KKRP nie znajdziemy niczego przełomowego, o czym nie informowałaby prasa i inne media. Jest za to blog księdza Adama (?), piszącego o bitwie pod Kłuszynem i felietony Andrzeja Strejlaua. Choć sam autor z rozbrajającą szczerością, przyznaje, że o klubie nic tak naprawdę nie wie.

– Piszę od czasu do czasu swoje przemyślenia, bo jestem to winny polskiej piłce. Klub kibica? Opłaty 32 złote? Mnie, jako byłego selekcjonera i pierwszego stypendystę PZPN, to raczej nie dotyczy. Trzeba mieć trochę szacunku do swojej pracy – pręży się pan Andrzej, a bonusowo – o nic nie pytany – opowiada nam o głodzie w Polonii Bytom, złym przygotowaniu Wisły do sezonu i swojej ocenie meczu z Meksykiem. Bomba.

Przeciwko klubowi kibica oficjalny protest rozpoczęło stowarzyszenie fanów Lechii, którzy bez plastikowych plakietek nie dostali możliwości zakupu większej puli biletów i zorganizowania reprezentacyjnego dopingu. W swoim oświadczeniu napisali tak:

Organizatorzy nie wykazali jakiejkolwiek chęci na dystrybucję biletów w Gdańsku, która spowodowałaby, iż fani Lechii tworzący atmosferę i doping podczas meczów ligowych mogliby zasiąść w jednym miejscu na stadionie i jako „gospodarze” aktywnie inicjować gorący doping dla polskich piłkarzy. Nie możemy również przystać na tolerowanie sztucznego tworu, jakim jest Klub Kibica Reprezentacji. Organizacja ta jest sterowana przez PZPN i całkowicie oderwana od realiów świata kibicowskiego, a jedyną przyczyną jej utworzenia jest chęć wyciągnięcia pieniędzy.

Niestety, muszą przyjąć do wiadomości brutalną prawdę. Przy okazji meczu z Niemcami ich protest PZPN-owskich działaczy ani ziębi, ani grzeje. Naprawdę nie zapłaczą nad brakiem ich dopingu. A i liczba sprzedanych wejściówek tym razem zgadza się co do jednej.

Krytycznych głosów nie brakuje. Ale znów – niestety… Statystyki i tak pokazują, że na stu niezadowolonych przypadnie dwustu takich, którzy ten mały kawałek plastiku kupią. Już w pierwszym miesiącu działania klub zyskał 20 tysięcy członków. Twórcy przekonują, że tak ma być. Ponoć czerpią z najlepszych zachodnich wzorców. Ale gdy pytamy o to na przykład Zbigniewa Bońka, robi tylko wielkie oczy…

– Pierwsze słyszę o czymś takim. Gdy we Włoszech próbowano wprowadzić jakąkolwiek ewidencję kibiców, zaczęły się wielkie bunty i od razu odbiło się to na frekwencji. Domyślam się, że w Polsce takie akcje wynikają po części z naszych problemów z chuliganami. Być może ta baza ma zwiększyć nad nimi kontrolę. Ale z drugiej strony, w każdym normalnym kraju kibic powinien przyjść na stadion, zapłacić za bilet, obejrzeć mecz i wrócić do domu. My, jak widać, nie jesteśmy w tym względzie krajem normalnym – mówi Boniek.

Póki co wygląda na to, że kibice płacą związkowi „legalną łapówkę” za pierwszeństwo wejścia na stadion. Oby tylko nie przenosili na trybuny swoich zwyczajów z żenującej prezentacji klubu. MIMO WSZYSTKO wolimy takich kibiców…

… niż płatnych statystów z â€œJaka to melodia”.

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama